Wystraszeni inwestorzy kupują franki. Nowy rekord - 3,74 zł

Inwestorzy wystraszeni problemami z zadłużeniem USA i strefy euro znowu rzucili się na szwajcarskiego franka uważanego za ?bezpieczną przystań?. Ustanowił kolejne historyczne rekordy do dolara, euro i złotego. W środę rano kurs franka poszybował do 3,74 zł. Szwajcarski bank centralny przeprowadził interwencję na rynku walutowym w celu osłabienia franka, co szybko przyniosło efekty.

Narodowy Bank Szwajcarii obniżył w środę docelowy przedział stopy procentowej, aby ograniczyć gwałtowne umocnienie franka oraz poinformował, że podejmie dalsze działania jeśli okaże się to koniecznie. W ciągu godziny frank osłabił się o 10 groszy do złotego.

- Szwajcarzy zirytowali się umacniającym się frankiem - powiedział Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ.

- Euforyczne zakupy franka zostały przerwane przez komunikat szwajcarskiego baku centralnego. Podjęte działania mają szansę powodzenia, bo do tej pory na rynku wszyscy byli przekonani, że Szwajcaria nic nie zamierza z tym zrobić - dodał.

W kolejnym dniu wstrząsów na rynku finansowym znowu najbardziej ucierpieli zadłużeni w szwajcarskiej walucie. Poniedziałkowy rekord 3,62 zł przetrwał ledwie jeden dzień. "Frankowicze" z niedowierzaniem patrzyli na szybujący kurs, który zatrzymał się dopiero na 3,70 zł. A jeszcze przed miesiącem cena oscylowała wokół 3,20 zł. U nas podrożały także euro (do 4,02 zł) oraz dolar (2,83 zł), choć w naszej gospodarce nie działo nic złego, co uzasadniałoby taką przecenę złotego.

 

Gwiazdowski: Inwestorzy nie rzucają się na franka, tylko grają na kursach

Za to wystarczająco było hiobowych wieści z Ameryki i strefy euro, aby inwestorom trzęsły się ręce. Oczekiwanie na zatwierdzenie planu zwiększenia limitu zadłużenia w USA zeszło na drugi plan, bo poleciały w dół ceny obligacji hiszpańskich i włoskich. Jeszcze nigdy w historii nie były tak niskie, co potraktowano jako ostrzegawczy sygnał, że inwestorzy poważnie zaczynają się obawiać o wypłacalność kolejnych dużych gospodarek eurolandu. Na razie Unia z MFW z trudem uratowała Irlandię, Grecję i Portugalię, i na kolejne wielkie pakiety pomocowe może nie starczyć pieniędzy.

To wystarczyło, aby ponownie potaniały akcje w Europie, mimo że poprzedniego dnia indeksy straciły już 2-3 proc. Tym razem przecena sięgnęła 1-2 proc., a akcji pozbywano się jak Europa długa i szeroka. Nasz WIG20 zanurkował 1,3 proc.

Spadały także ceny miedzi i ropy, bo inwestorzy obawiają się spowolnienia światowej gospodarki, która może nie potrzebować tak dużo surowców. Obawy przed powrotem recesji w USA wzmogły się po danych o wyjątkowo słabej koniunkturze w przemyśle amerykańskim oraz obniżeniu wydatków konsumentów, co ostatni raz zdarzyło się dwa lata temu.

- Na większe odreagowanie będzie szansa dopiero w momencie, gdy uspokoi się sytuacja na rynkach długu na peryferiach strefy euro. Obecnie nie widzimy jakiegoś szczególnego wydarzenia, które mogłoby odwrócić nastroje rynkowe - uważa Przemysław Kwiecień, główny ekonomista Domu Maklerskiego X-Trade Brokers.

Czytaj także: "Mocny frank bije w szwajcarską gospodarkę"

Rozmowa z Marcinem Żółtanieckim, dyrektorem ds. tradingu w Raiffeisen Bank Polska

Tomasz Prusek: Skąd bierze się ta niesamowita siła szwajcarskiej waluty do złotego?

Marcin Żółtaniecki: To prosta pochodna jej rekordowej w historii siły do euro i dolara. Powód? Przez dekady walutą rezerwową na świecie był dolar i amerykańskie obligacje. Teraz zaufanie do nich spadło i inwestorzy poszukali sobie innej waluty na trudne czasy. Wybór padł na franka, bo jest w Europie, poza strefą euro borykającą się ze swoimi problemami finansowymi, nie jest powiązany z surowcami, bo nie handluje się nimi we frankach, a sama gospodarka szwajcarska jest solidna. I dlatego wszyscy kupują franka, bo nie da się nie mieć niczego w portfelu, jak się ma miliardy. W ten sposób frank stał się rodzajem "zastępcy" dolara, taką sztuczną walutą rezerwową. Efektem jest jego nadzwyczajna cena.

T.P.: A jak się mają do franka inne waluty naszego regionu? Czeska korona i forint też tak dostają w kość?

M.Ż.: Do franka tracą wszystkie waluty, bo mamy na świecie gigantyczną reakcję łańcuchową na pozostałych parach walutowych z powodu notowań par euro - frank i dolar - frank. Ale są to reakcje o różnym natężeniu. Przykładowo 4 lipca za franka płacono 19,60 korony czeskiej, a dziś 22 korony, czyli 12 proc. więcej. Z kolei na Węgrzech było to odpowiednio 214 i 245 forintów, czyli 15 proc. Różnica bierze się stąd, że sytuacja gospodarcza Węgier jest o wiele gorsza niż Czech, które od lat miały niskie stopy procentowe zbliżone do strefy euro, co nie zachęcało do lokowania tam kapitałów.

T.P.: Co mogą wymyślić Szwajcarzy, aby osłabić swoją walutę i jednocześnie przynieść nam ulgę?

M.Ż.: Bardzo mocny frank to przekleństwo dla Szwajcarów, bo ich wyroby są drogie za granicą, a turyści mogą ich omijać. Mimo to obawiam się, że niewiele mogą temu zaradzić. Właściwie nic. Bank centralny ma do dyspozycji stopy procentowe, ale one są już tak nisko, że nie da się ich bardziej obniżyć. Mógłby też interweniować, sprzedając franki, ale poprzednie interwencje pokazały, że to bezskuteczne narzędzie na dłuższą metę. Frank jak się umacniał, tak się umacnia. Zatem mogą tylko czekać, aż uspokoi się sytuacja finansowa w USA i strefie euro, wtedy spadnie apetyt na franki, a z nim notowania.

Czytaj także: "Polityczna burza w Szwajcarii. Jak osłabić tego franka"

T.P.: Skoro cena franka osiągnęła już tak kosmiczny poziom, to może jesteśmy blisko przesilenia?

M.Ż.: To na pewno nastąpi, problem w tym, że nie wiadomo kiedy. Jesteśmy teraz na takich poziomach, na jakich jeszcze nigdy nie byliśmy w historii. A pamiętam, że gdy złoto było po 1000 dol., mówiono, że już bardziej podrożeć nie może. A teraz kosztuje ponad 1600 dol. Nikt nie potrzebuje tylu franków, tak samo jak złota, na co wskazywałaby ich ceny. Ale frank stał się po prostu jednym z ostatnich płynnych i bezpiecznych aktywów w globalnej gospodarce. Dlatego nie sądzę, aby jakiekolwiek dane z polskiej gospodarki były w stanie umocnić złotego. Niestety, wszystko zależy od tego, jak USA i strefa euro poradzą sobie z kryzysem zadłużenia. To prawdziwy klucz do kursu franka.

T.P.: Czy to nie irytujące, że złoty tak traci do franka, mimo że dane z naszej gospodarki są optymistyczne?

M.Ż.: Spokój inwestorów zagranicznych o naszą gospodarkę widać po stabilności kursu euro do złotego i najwyższym w historii zaangażowaniu w nasze obligacje skarbowe, przekraczającym 150 mld zł. Złotówka nie jest słaba do franka własną słabością, tylko słabością dolara i euro. Nasze związki z gospodarką szwajcarską są śladowe. Frank nie byłby u nas takim palącym tematem, gdyby nie ogromna liczba osób zadłużonych w tej walucie, co wywołuje duże emocje społeczne.

Jaki Twoim zdaniem będzie najwyższy rekord franka?
Więcej o:
Copyright © Agora SA