Od rana na rynku międzybankowym mówiło się o tym, że EBC będzie skupował obligacje państw zagrożonych bankructwem. - Inwestorzy oczekują na posunięcia Europejskiego Banku Centralnego. Na rynku spekuluje się, że szef ECB ma ogłosić program dodatkowego skupu obligacji zagrożonych krajów PIIGS (Portugalii, Irlandii, Włoch, Grecji i Hiszpanii), aby uspokoić nastroje na tamtejszych rynkach długu - powiedział PAP analityk DM BOŚ Marek Rogalski. Jego zdaniem interwencyjny zakupy obligacji przez ECB wsparłyby kurs euro, zwłaszcza w relacji do szwajcarskiego franka, co w efekcie mogłoby potanić franka do ok. 3,60 zł.
Rynki niepokoją się o Włochy i Hiszpanię, coraz więcej obaw że i te kraje zostaną zarażone kryzysem finansowym i nie będą mogły obsługiwać swego długu. W środę rentowność papierów włoskich i hiszpańskich wzrosło do rekordowych poziomów znacznie przekraczających 6 proc. Inwestorzy oceniają, że niewiele brakuje by państwa te również wpadły w spiralę długów - jeśli rentowność przekroczy 7 proc., to rządy nie będą w stanie obsługiwać swego zadłużenia.
EBC jednak zdecydował o użyciu innego instrumentu. Ma powrócić do 6-miesięcznych pożyczek dla banków, które mają problem z płynnością.
Jednak gdy podczas konferencji prasowej zapytano Jeana-Claude'a Tricheta wprost o skupowanie obligacji, ten odparł: - Nigdy nie powiedziałem, że te operacje zostały przerwane.
Później przyznał, że mogą być prowadzone, choć w radzie nie było w tej sprawie pełnej jednomyślności.
Skupowanie obligacji to najbardziej kontrowersyjna część planu ratowania strefy euro. Oznacza to bowiem, że bank centralny finansuje deficyt i dodrukowuje pieniądze - a to działanie przeciw fundamentalnym (jak dotąd sądzono) zasadom polityki monetarnej. Było też zresztą jądrem konfliktu między Trichetem a Axelem Weberem, szefem Bundesbanku, który niedawno, własnie z powodu tego konfliktu, ustąpił ze stanowiska. Postrzegany był on jako następca Tricheta.