W USA na zwycięzcę w biznesie przypadają setki lub tysiące tych, którym się nie udało. Ale w USA kulturowo porażka nie jest stygmatyzowana. Przedsiębiorcy nie muszą się wstydzić, że im nie wyszło. W takim ekosystemie łatwiej wzrastać - mówi Filip Granek, szef firmy XTPL.

Filip Granek jest szefem firmy XTPL - Extremely Thin Printed Lines, czyli po polsku: ekstremalnie cienkie linie drukowane. Firma drukuje bowiem linie, a właściwie nitki, precyzyjne i tak cienkie, że ludzkie oko ich nie widzi. Stosuje się je w sprzęcie elektronicznym.

Po co? Filip Granek wymyślił, że nitki można by wykorzystać do doprowadzania zasilania pikseli w wyświetlaczach. Bo zwykle używa się takiej metody, w której nakłada się na matrycę przewodnik (ze złota lub srebra), a potem 90 proc. usuwa, zostawiając cienką linię. Usuniętego materiału oczywiście można użyć powtórnie, ale trzeba go wtedy najpierw oczyścić, a cały proces jest energochłonny i drogi. Natomiast precyzyjne nadrukowywanie cieniutkiej nitki może być znacznie bardziej oszczędne. Ale to tylko jedno z zastosować tego typu druku.

Granek wygrał ostatnią polską edycją konkursu EY Przedsiębiorca Roku. To międzynarodowy konkurs organizowany przez firmę doradczą EY co roku w niemal 60 krajach. Filip Granek reprezentował Polskę w światowym finale w Monte Carlo w czerwcu 2019 roku.

Edyta Bryła: To podobno było zaskoczenie, że polską edycję konkursu wygrał akurat pan, z właściwie raczkującą firmą.

EY Przedsiębiorca Roku
CZYTAJ WIĘCEJ

Filip Granek: Wiem, że wszyscy czekają, aż pokażę im pierwsze kontrakty na wykorzystanie naszej technologii przez przemysłowych partnerów. Obecnie wychodzimy z fazy rozwojowej do wdrożeniowej, jesteśmy w trakcie rozmów z dużymi, globalnymi producentami z branży wyświetlaczy z Chin i Kolei Południowej. Pracujemy na kontrakt, dzięki któremu będą testować nasze prototypowe rozwiązania.

Co to będzie dla was oznaczać?

- Jeśli się uda podpisać kontrakty, będzie to ogromny krok w przód, nasza biznesowa matura. XTPL może zbudować dla siebie ciekawe miejsce w świecie technologii. Firma mogłaby być nie tylko jednym z graczy, ale wręcz liderem. Nasze rozwiązania mogłyby być szeroko wykorzystywane w przemyśle.

Interesowali się współpracą z nami także naukowcy z uczelni i jednostek badawczych, którzy chcieli wykorzystać nasze rozwiązania do realizacji własnych projektów. Ale koncentracja na współpracy z akademią by nas spowolniła. Nie doszlibyśmy do przemysłowego zastosowania naszych technologii, a na tym nam zależy.

Chcemy budować spółkę, która będzie współpracować z globalnym przemysłem.

Rozmawiamy też z wiodącym producentem inteligentnego szkła w Kalifornii. To taki materiał, który zmienia kolor przezroczystości z jasnego na ciemny, z ciemnego na jasny. Wykorzystuje się go w nowych budynkach biurowych, aby oszczędzić na klimatyzacji i poprawić komfort pracowników.

Jeśli pod wpływem słońca szkło zmienia kolor, tak że mniej promieni wpada do budynku, to budynek ten potrzebuje mniej chłodzenia. Taką technologię stosują już lotniska czy centra handlowe.

W czym wasza technologia może tu pomóc?

- Dzięki technologii nanodruku zmiana koloru może być znacząco szybsza. Już dziś mogłoby to być szybsze, gdyby wszyć w szyby grube linie jak te w samochodach do odmrażania szyby. Ale to sprawiłoby, że szkło nie byłoby już tak estetyczne, jak powinno być.

Nasze metaliczne nitki są niewidoczne dla ludzkiego oka i dlatego są tak interesujące dla producentów. Teraz jesteśmy w trakcie dopracowywania naszej technologii pod potrzeby partnera przemysłowego. Razem z wdrożeniem zajmie to prawdopodobnie jeszcze kilka lat.

Kto nad tym pracuje?

- Nasz zespół liczy 45 osób, z czego 70 proc. odpowiada ze rozwój technologii. To osoby z unikalną wiedzą z różnych obszarów, na przykład inżynierii materiałowej, chemii, fizyki, mechatroniki. Nie jest łatwo takie znaleźć, nie ma jeszcze wielu ekspertów w tej branży w kraju, którzy oprócz doświadczeń merytorycznych mają również doświadczenie w budowaniu spółek technologicznych. To, że nam udaje się ich pozyskać, jest ogromną siłą tej spółki.

Skąd hasło, że XTPL może zmieniać świat?

- Dzisiaj zaawansowane technologie wytwarzane są w skomplikowany, niepotrzebnie złożony sposób. Marnuje się energię i materiały. Wierzę, że możemy uprościć skomplikowane procesy  produkcji i sprawić, że produkty będą tańsze. Jeśli nasz druk będzie można stosować w elektronice na dużą skalę, jeśli będzie można drukować mikrowyświetlacze czy procesory, to produkcja sprzętu elektronicznego będzie łatwiejsza, prostsza i tańsza. Na sprzęt stać będzie znacznie więcej ludzi, nie tylko bogatych.

Mówił pan kiedyś, że z jakiegoś powodu projekty lepiej udają się w Dolinie Krzemowej niż w Europie. Jaki to powód?

- W Dolinie Krzemowej widzę dużo większą akceptację dla dużego ryzyka projektów technologicznych we wczesnej fazie ich rozwoju. Jeśli łatwo przewidzieć, że coś się uda, nie będzie to projekt przełomowy. Duży, przełomowy wynik wymaga zaakceptowania także wysokiego ryzyka. W Dolinie jest sporo doświadczenia w tym zakresie i na nim można się oprzeć, by to ryzyko zminimalizować.

Jednocześnie jest tam chęć podjęcia walki, chęć zaangażowania, chęć, aby robić co trzeba, by projekt miał szansę się rozwijać. Są też ludzie, którzy inwestują w takie projekty. W tamtym obszarze jest normalne, że takie przedsięwzięcia wymagają czasu i konsekwencji.

Jesteśmy polską spółką, nie mam zamiaru udawać, że jest amerykańska. Jednak chcemy pozyskiwać wiedzę i doświadczenie, którą mają eksperci w Dolinie Krzemowej. I to właśnie stamtąd udało nam się zaprosić do bliskiej współpracy naszych członków rady doradczej. Mają to, czego nie mamy my: kontakty, sposób myślenia, który działa i daje zwycięstwo. W Europie jeszcze jest dużo trudniej znaleźć takie osoby.

Ogromna jest też pewnie ilość nieudanych projektów.

- Na zwycięzcę przypadają setki lub tysiące tych, którym się nie udało. Jednak w USA kulturowo porażka nie jest stygmatyzowana. Przedsiębiorcy nie muszą się wstydzić, że im nie wyszło. W takim ekosystemie łatwiej wzrastać.

Europa jest tutaj mniej odważna, jeśli chodzi o duże projekty. Jesteśmy ostrożni i konserwatywni. Brakuje w Europie wsparcia dla ambitnych projektów, które, owszem, są ryzykowne, ale w przypadku powodzenia mają olbrzymi potencjał.

Może nie stać nas na takie porażki?

- Myślę, że przede wszystkim nie stać nas na to, by nie walczyć o przywództwo w technologiach. Jeśli nie podejmiemy walki o nie, to jest to bardziej niebezpieczne niż ponoszenie potencjalnych porażek w pewnych projektach. Gdzie indziej będzie cywilizacyjne centrum technologii, a Europa będzie tylko naśladowcą.

Mimo to coś u nas też drgnęło. Chcemy reindustrializować Europę, dawać technologiom szanse wzrostu. Dla przedsiębiorców takich jak ja to fantastyczny czas. To, że tu jestem, jako laureat tego konkursu, to, że reprezentuję branżę technologii, które mają szansę mieć globalny zasięg, to symbolizuje, że w naszą stronę przesuwa się uwaga. Będzie tak, że w jednej takiej spółce rodzić się będą inni liderzy branży, którzy będą się od siebie uczyć, założą własne firmy. Ta kula śniegowa będzie się toczyć w szybkim tempie.

Ale?

- Problem w tym, że mało jest u nas przykładów przysłowiowego wystrzelenia rakiety. Ale jeśli się to nie udawało, nie znaczy, że już się w ogóle nie uda. Gdybym w to nie wierzył, przeniósłbym firmę gdzie indziej.

Europa bardzo potrzebuje teraz, żeby coś się udało na bardzo dużą skalę. To uwolni energię, poczucie, że się da. Mieliśmy kiedyś w Europie świetny przykład estońskiego Skype’a. Chciałbym, żebyśmy w Polsce też mieli taki sukces, rozwiązanie, które wykorzystywać będą wszyscy na świecie. To będzie takie uwiarygodnienie rynku naszych technologii.

Partnerami 16. edycji konkursu Przedsiębiorca Roku 2018/2019 byli:
PKO Bank Polski, Polski Fundusz Rozwoju, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie, „Gazeta Wyborcza”, Harvard Business Review Polska, „Puls Biznesu”, TVN 24 BiS

Komentarze
Co się stało z preparatem torfowym prof. Tołpy, z niebieskim laserem, z cienkim na kilka atomów grafenem? To miały być światowe hity! Udaje się tylko uprawa pieczarek.
już oceniałe(a)ś
1
0
Co się stało z preparatem torfowym prof. Tołpy, z niebieskim laserem, z cienkim na kilka atomów grafenem? To miały być światowe hity! Udaje się tylko hodowla pieczarek.
już oceniałe(a)ś
0
0