Ekoenergetyka to firma produkująca infrastrukturę do szybkiego ładowania pojazdów elektrycznych - autobusów i samochodów. Na pomysł, by wejść w tę branżę, Bartosz Kubik wpadł na studiach, w 2007 roku, gdy nie było jeszcze tego typu produktów, a co gorsza, nie było nawet rynku na nie. A i tak postawił sobie cel, by w ciągu 10 lat zostać globalnym graczem.
- Jedyne, co miałem, to pomysł. Wszyscy wokół pukali się w głowę. Mówili, że nie ma szans, by to wypaliło. Nie było nawet kogo w branży naśladować. A dziś elektromobilność to bardzo rozwojowy trend - mówi Kubik.
Firmę prowadzi dziś ze wspólnikiem. Jego ładowarki są dostępne w 52 miastach w 12 krajach na świecie. To m.in.: Niemcy, Francja, Hiszpania, Szwecja, Norwegia, Rosja i Singapur.
W Europie ma już 40 proc. rynku, w Polsce - aż 90.
Następny krok - USA, Bułgaria, Rumunia. - Wszystko zależy od tego, gdzie uda się wygrać przetarg, ale liczymy, że nasze ładowarki będą dostępne w następnych sześciu krajach w ciągu kilku lat - mówi. Jak dodaje, chce też wzmacniać firmę na rynku ładowania samochodów osobowych.
Firma zatrudnia 250 osób, w trakcie rekrutacji jest obecnie następne 100 osób. Ponad połowa zatrudnionych to inżynierowie, powiązani z elektroniką, a także mechanicy, konstruktorzy, specjaliści ds. sprzedaży.
Kluczowa dla rozwoju firmy okazała się współpraca z Solarisem, jednym z czołowych europejskich producentów autobusów. Firmy razem startowały w przetargach, wzajemnie sobie pomagając: Solaris łatwiej wygrywał konkursy, bo oferował jednocześnie infrastrukturę do ładowania autobusów, a jednocześnie uwiarygodniał Ekoenergetykę w oczach inwestorów. - Dzięki tej współpracy dostarczamy dziś nasze ładowarki do największych przewoźników w EU - mówi Kubik.
Wyzwania? Trzeba projektować ładowarki indywidualnie pod potrzeby każdego klienta, bo każdy potrzebuje trochę innego rozwiązania (wpływają na nie choćby parametry pojazdów).
Barierą wzrostu jest też mała wiedza o elektromobilności po stronie klientów i strach przed tego typu rozwiązaniami w transporcie. - Wiele potencjalnych klientów, których stać byłoby na samochód elektryczny, boi się go i tego, że na przykład nie będzie go gdzie ładować - mówi.
Za tym strachem idzie mała dostępność takich samochodów na polskim rynku. - Da się kupić jedno auto na własny użytek, ale jeśli ktoś chciałby nabyć całą flotę na przykład dla firmy, 10-20 aut naraz, to jest to niemożliwe - tłumaczy Kubik. Po prostu nie ma ich tyle naraz w ofercie dilerów.
Partnerami 17. edycji konkursu EY Przedsiębiorca Roku są: PKO Bank Polski, Polski Fundusz Rozwoju, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie, "Harvard Business Review Polska", "Gazeta Wyborcza", "Puls Biznesu", TVN 24 BiS.
Partner Gali: Tor Wyścigów Konnych Służewiec.
Wszystkie komentarze
Znaczy samochód na węgiel? Czy masz swój wiatrak?
A twój samochód ma wiatrak, czy fundujesz kolejny jacht jakiemuś szejkowi przy każdym tankowaniu?
Oby tylko nikt nie zechciał jej pomagać się rozwijać ( patrz PESA ) , a taki przykład
pomoże innym, którzy chcieliby pójść tą drogą.
no to w takim razie przestań korzystać z komputera, telefonu, telewizora, wszystkiego co na prąd, zanim skończymy z węglem, minie dużo czasu niestety, mam nadzieję, że do tego chociaż 2050 roku zrezygnujemy
Obecnie w miksie energetycznym w Polsce jest 12% OZE i rośnie. Co oznacza, że taki autobus zużywa 12% energii ze źródeł odnawialnych. A ile procent energii ze źródeł odnawialnych jest w Twoim samochodzie? A za kilka lat, kiedy w miksie energii elektrycznej Polski będzie jeszcze więcej OZE, ile wtedy będzie procent energii z OZE w Twoim samochodzie?
Ten na zdjęciu to chyba gdzieś w Szwecji czy innej części Skandynawii. Oni tam mają inny mix energetyczny niż my. Np. Norwegia to elektrownie wodne...
No wlasnie! A kiedy wreszcie Polska wybuduje sobie elektrownie atomowa?
Ten na zdjeciu jest w Sk?ne (po polsku chyba Skania?) tzn region Malmö, Lund, Helsingborg.
Owszem, ta ze zdjęcia jest strasznie toporna ale nowsze modele są znacznie lepiej zaprojektowane (przykłady do obejrzenia na stronie firmy). Poza tym ich wygląd zależy od włodarzy lokalnych - firma pewnie się dostosuje.
Poza tym stacje do ładowania powinny być na krańcach linii a więc w polskich miastach byłoby to między blokami czy chaotycznymi przedmieściami raczej.
ta na zdjęciu wydaje się stać w Centum miasta, a poza tym to sam mieszkam na ?chaotycznym (?) przedmieściu? i wsiadam na pętli. Ci z przedmieść też nie chcą zaszpecania im okolicy (notabene często ładniejszej niż w centrum).
Przecież takich obrzydliwych przedmieść nie da już zepsuć. Takie ladowarki mogą je jedynie upiększyć.