Pierwsze kroki na giełdowym parkiecie

Jak wybrać biuro maklerskie? Dlaczego warto ciąć straty, gdy akcje tracą na wartości? Jak nie płacić 19 proc. podatku od zysków kapitałowych?

Wybór rachunku powinien zależeć od indywidualnych potrzeb. Każdy musi ustalić swoje priorytety. Czy będziesz dokonywał transakcji przez internet, czy przez telefon? Czy będziesz chciał mieć dostęp do dodatkowych funkcji, np. mobilnej strony z notowaniami?

Szczególnie istotna będzie wysokość prowizji od kupna i sprzedaży papierów wartościowych. Brokerzy proponują różne stawki - w zależności od tego, czy będziemy zawierać transakcje przez internet, telefon lub bezpośrednio w placówce. Podobnie jak w przypadku kont bankowych najtaniej będzie handlować przez internet. Najczęściej spotykana stawka to ok. 0,39 proc. od wartości kupowanych lub sprzedawanych akcji. Najniższą prowizję w internecie ma obecnie Dom Maklerski "DB Securities" - 0,19 proc. Przebił XTB, dotychczasowego lidera, który każe sobie płacić 0,25 proc. od kwoty transakcji. DB Securities pobiera za to opłatę za trzymanie akcji na rachunku, jednak niewielką - 0,003 proc. za kwartał. W praktyce za papiery np. o wartości 30 tys. zł zapłacimy 90 gr za trzy miesiące.

Wysokość prowizji będzie istotna zwłaszcza dla osób z zasobniejszym portfelem, bo przy jednej transakcji o wartości np. 300 tys. zł można zaoszczędzić nawet kilkaset złotych. Jednak bogatsi klienci mogą liczyć na specjalne względy u większości brokerów i negocjować stawki.

Dla osób inwestujących mniejsze pieniądze istotna będzie z kolei prowizja minimalna za pojedynczą transakcję. W przypadku, gdy klient kupuje lub sprzedaje mały pakiet akcji (np. za 500 zł), przy najczęściej spotykanej na rynku prowizji w wysokości 0,39 proc. powinien zapłacić ok. 2 zł. Jednak brokerzy ustalają minimalną stawkę za pojedyncze zlecenie. Może to być np. 7 zł i inwestor będzie musiał zapłacić właśnie taką kwotę, nawet od kupna jednej akcji.

Oferta biur maklerskich różni się też pod względem wysokości opłat za prowadzenie. W części z nich za podstawowy rachunek internetowy nie trzeba płacić. Kosztować będą dodatkowe usługi, takie jak raporty analityków, rekomendacje dla spółek czy możliwość podglądania większej liczby ofert kupna i sprzedaży.

Przed podpisaniem umowy warto też sprawdzić, czy broker pobiera opłaty za przelew środków z rachunku z powrotem na konto bankowe. Pieniądze, które wpłacimy na rachunek brokera, nie będą oprocentowane. Kiedy nie inwestujemy, warto przelać pieniądze np. na konto oszczędnościowe do banku.

Warto też sprawdzić, czy system online nie ulega częstym awariom. Tu w szukaniu informacji przydatne będą np. fora internetowe.

Co potrzebne, by założyć rachunek?

Rachunek inwestycyjny można założyć bezpośrednio w placówce biura maklerskiego. Należy wtedy pamiętać o dowodzie osobistym oraz numerze NIP (potrzebny do przyszłych rozliczeń podatkowych). Przed podpisaniem umowy trzeba wypełnić ankietę informacyjną, która oceni poziom naszej wiedzy i doświadczenia inwestycyjnego. W większości biur maklerskich rachunek można otworzyć także przez internet. Musimy wtedy wypełnić wniosek dostępny na stronie internetowej (też z ankietą informacyjną). Potem czeka nas wizyta kuriera z gotową umową do podpisania. Zazwyczaj trzeba też dołączyć kserokopię swojego dowodu osobistego. Korespondencyjne otwieranie konta trwa zwykle dłużej niż wizyta w placówce.

Kiedy rachunek jest już aktywny, pozostaje nam tylko wpłacić pieniądze. Większość biur maklerskich przydziela klientowi indywidualny rachunek, na który ma przelać środki - taki jak bankowy ROR. Po zaksięgowaniu kwoty możemy kupować. Uwaga: podstawowy rachunek maklerski nie daje możliwości spekulowania instrumentami pochodnymi - kontraktami terminowymi czy opcjami (ich cena zależy od wartości innych instrumentów finansowych, np. indeksu WIG20). Do tego potrzebna jest kolejna umowa z biurem maklerskim.

Jak składać zlecenia kupna i sprzedaży akcji na GPW? Zlecenie giełdowe można złożyć osobiście w placówce biura maklerskiego, przez telefon lub przez internet. Inwestor musi podać: nazwę spółki, czy kupuje, czy sprzedaje, liczbę akcji oraz cenę transakcji. Następnie system komputerowy brokera sprawdzi, czy kupujący ma na rachunku dość pieniędzy lub akcji (jeśli zlecenie dotyczyło sprzedaży). Potem zlecenie trafi na giełdę.

Strategia "kup i zapomnij" czy cięcie strat?

Jak inwestować? Kupić akcje i trzymać je przez lata? A może codziennie żonglować akcjami spółek?

Inwestor długoterminowy postępuje w myśl giełdowej taktyki "kup i zapomnij". W ten sposób eliminujemy emocje, nie poddamy się panice w czasach chwilowych spadków. Także prowizje od zleceń nie uszczuplą naszego portfela. Jakie są wady takiej taktyki? Jeśli kupimy akcje w okolicach giełdowej górki, mogą one trwale stracić na wartości. Podobnie jest, kiedy spółka wpada w problemy finansowe. Jeśli inwestor nie ograniczy w porę strat, może już nigdy nie odzyskać zainwestowanych pieniędzy.

Inwestor średnioterminowy kupuje akcje na okres od kilku tygodni do kilkunastu miesięcy. W tej strategii ważne jest, by postępować zgodnie z planem. Jeśli założymy na początku, że strata z kupna akcji spółki nie może przekraczać 10 proc., musimy być konsekwentni - sprzedać, gdy kurs o tyle właśnie spadnie, i poszukać innej okazji.

Dlaczego nie warto dopuszczać do powstania dużej straty? Im większy spadek kursu, tym trudniej odzyskać zainwestowanie pieniądze.

19 proc. podatku od zysków albo IKE

Od zarobku osiągniętego na handlu akcjami należy zapłacić 19 proc. podatku od zysków kapitałowych. Inwestorzy muszą samodzielnie wyliczyć podatek, złożyć roczną deklarację PIT-38C i przelać pieniądze na konto urzędu skarbowego.

Podatek płacimy od czystego zysku, czyli pomniejszonego o koszty - pobrane prowizje czy opłaty za prowadzenie konta maklerskiego. Wyliczeniem tej kwoty zajmie się biuro maklerskie, a następnie wyśle nam gotowe zestawienie - formularz PIT-8C.

Co wtedy, gdy gracz giełdowy, zamiast zarobić, stracił? Niestety, nie zwalnia go to ze składania deklaracji w urzędzie skarbowym. W zamian będzie mógł odliczyć tę stratę od podatku, jeśli w kolejnych latach zarobi na handlu na giełdzie.

Jak uniknąć płacenia tego podatku? Taką możliwość daje nam otwarcie rachunku maklerskiego w ramach indywidualnego konta emerytalnego (IKE). Jednak jest to oferta skierowana do osób zamierzających inwestować na warszawskiej giełdzie w długim okresie. W założeniu ustawodawcy IKE ma służyć oszczędzaniu na dodatkową emeryturę. 19 proc. od zysków kapitałowych nie zapłacą więc osoby, które wypłacą pieniądze z konta dopiero po 60. roku życia lub po 55. roku (w przypadku, gdy nabędą wtedy prawa emerytalne). Jeżeli wypłacimy pieniądze z konta wcześniej (np. w wieku 30 lat), zapłacimy standardową stawkę podatku - tak jak na zwykłym rachunku maklerskim.

Konto maklerskie IKE ma roczne limity wpłat w wysokości trzykrotnej średniej pensji krajowej. W tym roku limit ten wynosi 10 578 zł. W ramach rachunku nie można handlować bardziej ryzykownymi kontraktami terminowymi i opcjami. Poza możliwością uniknięcia zapłaty podatku od zysków kapitałowych maklerskie IKE uwalnia nas od konieczności corocznego wypełniania deklaracji podatkowej. W latach, w których nie wypłacamy środków z konta, nie musimy składać formularza PIT-38C.

Gdyby łatwo było zarobić, mało kto by pracował

Czy łatwo zarabiać na giełdzie? Gdyby odpowiedź była twierdząca, pewnie mało kto chodziłby do pracy. Ceny akcji zmieniają się jak na huśtawce, a kiedy uda nam się nawet przewidzieć wzrosty, musimy walczyć o zyski z rzeszą konkurentów, profesjonalistów. Na tym rynku nie brakuje zawodowych graczy - przeciętnie inwestorzy zagraniczni, m.in. z banków inwestycyjnych i funduszy hedgingowych, są odpowiedzialni za blisko połowę wszystkich transakcji kupna i sprzedaży akcji na warszawskiej giełdzie. Z kolei specjaliści z polskich instytucji finansowych - funduszy inwestycyjnych i otwartych funduszy emerytalnych - generują ok. jednej trzeciej całego obrotu akcjami na GPW.

Dlaczego zawodowi gracze to trudny przeciwnik dla początkującego inwestora? Bo poza wielkim doświadczeniem i wiedzą mają wsparcie analityków rynku oraz bardzo szybki dostęp do informacji ze spółek i danych z gospodarek światowych. Dlatego dla osób mało obeznanych w świecie finansów lepszym rozwiązaniem może być zakup jednostek funduszu inwestycyjnego. Nie ominiemy w ten sposób ryzyka, ale w przypadku niepowodzenia strata może być mniej dotkliwa niż wtedy, gdy zainwestujemy w konkretne spółki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.