Będą pozwy za spread? "Frankowi" klienci walczą z bankami

Dwóm bankom w Polsce grożą pozwy grupowe za nieprecyzyjne zapisy dotyczące zasad wyliczania spreadu walutowego w umowach o kredyty frankowe.

Spread walutowy to nieodłączny atrybut każdego kredytu w obcej walucie - a spłaca je 700 tys. polskich rodzin. Banki, udzielając kredytów, wypłacały klientom pieniądze, przeliczając walutę obcą na złote po innym kursie, a raty przyjmują, przeliczając waluty po innym.

Ta różnica, czyli spread, jest w dużej części dodatkowym zarobkiem banków (bo marże, czyli to, na czym banki głównie powinny zarabiać, w przypadku kredytów frankowych są często "głodowe").

Co prawda dziś klienci mają możliwość przynoszenia do banków bezpośrednio franków lub euro (to najpopularniejsze waluty kredytowe) - gwarantuje to ustawa antyspreadowa - ale z tej opcji korzysta 10-15 proc. klientów. Reszta spłaca raty w złotych, zdając się na kursy przeliczeniowe narzucane przez banki.

Czytaj także: To epidemia: Banki naliczają spread od wszystkiego

Sęk w tym, że część banków nieprecyzyjnie uregulowała zasady obliczania spreadu. Jednym z nich jest Bank Millennium, którego klienci podpisywali umowy z następującym zapisem. "Kredyt jest indeksowany do HF/USD/EUR, po przeliczeniu wypłaconej kwoty zgodnie z kursem kupna CHF/USD/EUR według Tabeli Kursów Walut Obcych obowiązującej w Banku Millennium w dniu uruchomienia kredytu lub transzy".

- To znaczy, że bank miał możliwość ustalania kursów walut na dowolnym poziomie. Zgodnie ze swoim widzimisię zwanym Tabelą Kursów Walut Obcych. To powodowało, że klient nie był w stanie realnie ocenić kosztu kredytu podczas podpisywania umowy - mówi pan Marek, który organizuje grupę klientów, by wystąpić przeciwko bankowi w ramach pozwu grupowego. - Mamy już prawie 100 chętnych, codziennie zgłasza się kilka nowych osób - mówi pan Marek.

Bank się wycofał, klienci żądają rekompensat

Grupa nie ma jeszcze umowy z żadną kancelarią, która by ją reprezentowała. Jej inicjatorzy wiedzą już jednak, że chcą oprzeć się na wyroku Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który w maju 2012 r. uznał klauzulę stosowaną przez Bank Millennium za niedozwoloną. I wpisał do rejestru zabronionych zapisów prowadzonego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Chcemy odzyskać nadpłacone w ratach pieniądze - dodaje inicjator akcji.

W Banku Millennium sami proponują klientom zmianę "trefnej" klauzuli.

- Niedawno wnosiłam do banku o zmianę w umowie umożliwiającą spłatę kredytu bezpośrednio we frankach. Zauważyłam, że przy okazji bank chce przemycić zmianę innego zapisu, właśnie tego, który dotyczy sposobu wyliczania spreadu walutowego - mówi pani Marzena.

Nowy punkt wpisany przez bank do aneksu brzmi następująco: "Kurs wymiany walut obcych, na podstawie którego przeliczane są na złote polskie zobowiązania Kredytobiorcy wyrażone w walucie obcej, podawany jest w Tabeli Kursów Walut Obcych Banku. Podstawą do ustalenia kursów (...) jest kurs bazowy stanowiący średnią arytmetyczną z ofert kupna i ofert sprzedaży (...) podanych na stronie serwisu Reuters (...). Wartości kursu kupna i wartości kursu sprzedaży z Tabeli Kursów Walut Obcych mogą odbiegać od kursu bazowego o nie więcej niż 10 proc.".

Banki nie boją się pozwów, ale ustawy

Zdaniem Wojciecha Kaczorowskiego, rzecznika Banku Millennium, proponowane klientom zmiany nie wynikają z obaw banku o pozwy klientów, lecz z ustawy antyspreadowej. - Z regulacji tej wynika dla banków obowiązek informowania w umowach o "szczegółowych zasadach określania sposobów i terminów ustalania kursu wymiany walut". Przepis dotyczy również kredytów udzielonych przed wejściem w życie powyższej ustawy, dlatego też na Banku Millennium ciąży obowiązek zaproponowania klientom dokonania odpowiedniej zmiany w ich umowach kredytowych - mówi rzecznik.

Komentując nadzieje zbuntowanych klientów, Wojciech Kaczorowski mówi, że wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał co prawda za niedozwolone zapisy dotyczące tabeli kursów walut obcych, nie zakwestionował jednak możliwości prowadzenia przez bank własnej polityki dotyczącej kursów walut.

Czytaj także: Czy zbliża się koniec kredytów walutowych, a frank to toksyczna waluta?

- Postanowienia uznane przez SOKiK za niedozwolone zostały zastąpione przez bank precyzyjnymi postanowieniami już z początkiem października 2011 r. Odbyło się to poprzez wprowadzenie odpowiednich zapisów do regulaminów obowiązujących klientów posiadających w banku kredyt hipoteczny - mówi Kaczorowski. Zmian w umowach dokonać trudniej, bo wymaga to aneksu i podpisu obu stron. - Z żadnego wyroku sądu nie wynika, że bank ma obowiązek stosować w przeliczeniach walut kurs NBP - dodaje rzecznik.

Ale czy to zniechęci klientów do walki? Skoro sąd uznał zapis dotyczący zasad jego ustalenia za nielegalny, to otwiera się pole do dyskusji, czy bank w ogóle miał prawo naliczać jakikolwiek spread.

Buntują się nie tylko klienci Millennium

Zamieszanie może dotyczyć zresztą nie tylko Banku Millennium. Jak dowiaduje się "Gazeta", poznańska kancelaria LAW24 Komarnicka Korpalski chce złożyć pozew przeciwko Getin Bankowi o ustalenie, że "dowolność ustalania kursu indeksacji raty kredytu we frankach wywołuje nieważność albo całej umowy kredytu, albo tylko klauzuli przeliczeniowej". Prawnicy z LAW24 mają więc dokładnie taki sam pomysł na zakwestionowanie spreadu walutowego jak grupa klientów Banku Millennium.

Poznańscy prawnicy swoją argumentację opierają na następującym wywodzie: "Skoro bank może wybrać dowolne i niepoddające się weryfikacji kryteria ustalania kursów kupna i sprzedaży walut obcych (...) generując dla kredytobiorcy dodatkowe i nieprzewidywalne co do wysokości koszty kredytu, klauzule te rażąco naruszają zasadę równowagi kontraktowej stron na niekorzyść konsumentów, a także dobre obyczaje".

Poznańscy prawnicy przygotowują się na dwa scenariusze: "Ustalenie przez sąd nieważności całej umowy oznaczałoby obowiązek banku zwrotu wszystkich kosztów kredytu, łącznie ze spreadem oraz obowiązek klienta zwrotu kwoty głównej. Natomiast ustalenie przez sąd nieważności samej tylko klauzuli przeliczeniowej oznaczałoby obowiązek banku zwrotu nadwyżki spłat uzyskanej dzięki spreadowi walutowemu".

Bank ma prawo zarabiać na spreadzie

Trzeba przyznać, że zapędzają się dość daleko, zwłaszcza w świetle argumentacji rzecznika Banku Millennium, który wskazuje, że żaden sąd nie zabronił bankowi zarabiać na spreadzie. Przedstawiciele kancelarii przyznają, że bardziej prawdopodobny jest ten drugi scenariusz.

Nie byłyby to pierwsze pozwy zbiorowe dotyczące walutowych kredytów hipotecznych. Przed trzema miesiącami grupa 1247 klientów mBanku oraz Multibanku wywalczyła w sądzie orzeczenie, że bank nieprecyzyjnie i nieuczciwie ustalił zasady oprocentowania ich kredytów. Wyrok jest jednak nieprawomocny, a bank się od niego odwołał.

Czy banki sumiennie informują klientów o treści oferty?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.