Fundusze inwestycyjne dla początkujących

Kusi cię, by zabrać pieniądze z bezpiecznej lokaty i wpłacić do funduszu? Najpierw przeczytaj nasz poradnik

Oszczędzający mają dziś twardy orzech do zgryzienia: trzymać pieniądze w banku na pewny, ale rekordowo niski procent czy bardziej zaryzykować i włożyć je np. do funduszu inwestycyjnego.

Stopy procentowe w Polsce są dziś na rekordowo niskim poziomie 2,5 proc. Dzięki temu mamy tanie jak nigdy kredyty. Ale też wyjątkowo nisko oprocentowane lokaty w bankach. Jeszcze rok temu na lokatach i kontach oszczędnościowych banki oferowały 5-6 proc. rocznie, dzisiaj jest to góra 3,5 proc.

Jak działają fundusze? Wpłacone do nich pieniądze są inwestowane przez zarządzających w papiery wartościowe (akcje spółek giełdowych, obligacje czy krótkoterminowe papiery skarbowe) i przeliczane na jednostki uczestnictwa po aktualnej cenie. Wartość jednostek będzie się codziennie zmieniać - rosnąć lub spadać - w zależności od tego, czy papiery wartościowe kupione przez zarządzających będą tracić czy zyskiwać na wartości. Niestety w przeciwieństwie do lokat bankowych nasze pieniądze w funduszach inwestycyjnych nie są chronione przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny (fundusz, na który składają się wszystkie banki, gwarantuje wypłatę z lokat do 100 tys. euro nawet w przypadku upadłości banku).

Funduszowy zawrót głowy

W 1992 r. w Polsce był zaledwie jeden fundusz - zrównoważonego wzrostu. Dzisiaj możemy skorzystać z usług wielu towarzystw funduszy inwestycyjnych, które proponują najróżniejsze strategie - do wyboru mamy już ponad 530 funduszy.

Można je podzielić na kilka podstawowych typów.

* Fundusze pieniężne lokują środki klientów w krótkoterminowe papiery skarbowe. Na nich najtrudniej stracić, ale oferują tylko zysk zbliżony do lokat bankowych czy kont oszczędnościowych.

* Specjaliści z funduszy obligacji kupują z kolei długoterminowe papiery dłużne skarbu państwa lub dużych firm. Można w nich zarobić w czasie, gdy Rada Polityki Pieniężnej obniża stopy procentowe. Zbiega się to najczęściej ze spadkami cen akcji na giełdach - kiedy gospodarka przeżywa zastój. Dlatego podczas giełdowej bessy warto mieć środki właśnie w funduszu obligacji.

W czasie ożywienia gospodarczego ponadprzeciętne zyski notują fundusze pozwalające zarobić na wzrostach giełdowych.

* Stosunkowo najbezpieczniejsze wśród nich są fundusze stabilnego wzrostu , bo tylko ok. jednej trzeciej pieniędzy klientów lokują w papiery spółek, a resztę w bezpiecznych krótkoterminowych papierach skarbowych i obligacjach.

* Fundusze mieszane (zrównoważone) kupują akcje za blisko dwie trzecie środków od klientów. Reszta inwestowana jest w krótkoterminowe papiery skarbowe i obligacje.

* Najbardziej ryzykowne są fundusze akcji , bo lokują wszystkie pieniądze w spółki giełdowe. Większość z tych inwestujących tylko na polskiej giełdzie kupuje przede wszystkim udziały w największych firmach, jak PKO BP, PKN Orlen, KGHM czy PZU. Ale są też takie, które skupiają się tylko na spółkach z określonego sektora branżowego, np. budowlanego. Popularnością cieszą się także fundusze małych i średnich spółek, bo dobrze zarabiają w czasach hossy. Musimy jednak pamiętać, że kiedy przyjdzie bessa, to właśnie tam straty będą najbardziej bolesne.

Od pewnego czasu w ofercie TFI pojawiły się fundusze aktywnej alokacji . Ich zarządzający starają się dopasować do aktualnej sytuacji na rynku. W czasach wzrostów na giełdach kierują środki w akcje. Natomiast kiedy na rynku finansowym panuje gorsza koniunktura, starają się chronić pieniądze, lokując je w bezpiecznych obligacjach czy bonach skarbowych.

Fundusz inwestycyjny będzie tak dobry jak jego zarządzający, czyli osoba odpowiedzialna za strategię inwestycyjną. Jak się dowiemy, że papiery wartościowe w danym TFI kupuje dobry fachowiec? Zarządzany przez niego fundusz będzie po prostu osiągał wyższe zyski od konkurencji. Do porównywania wyników TFI posłużą nam specjalne rankingi dostępne w internecie, np. na portalu Wyborcza.biz. Najlepiej obserwować wyniki co najmniej z ostatnich 12 miesięcy. Liczą się nie tylko zyski, ale też "odporność" na straty, kiedy koniunktura na rynku się pogarsza. Ale uwaga! Trzeba też pamiętać, że to wyniki historyczne i nie ma żadnej gwarancji, że się powtórzą!

Przez internet bez prowizji

Oczywiście zarządzający TFI nie pracują za darmo. Za swoje usługi pobierają dwa rodzaje opłat - manipulacyjną i za zarządzanie.

Opłatę manipulacyjną, czyli procent od wpłaconych pieniędzy, zapłacimy przy zakupie jednostek uczestnictwa. Od czego będzie zależała jej wysokość? Przede wszystkim od typu funduszu. Pieniężne zazwyczaj nie pobierają opłaty manipulacyjnej. Obligacyjne będą pobierać maksymalnie 2 proc. Najwyższe prowizje za kupno jednostek uczestnictwa klient zapłaci w funduszach akcyjnych - nawet do 5 proc. Nieco mniej pobiorą fundusze zrównoważone i stabilnego wzrostu.

Czy można uniknąć opłaty manipulacyjnej? TFI często zwalniają z tej prowizji klientów, którzy zlecają kupno/sprzedaż jednostek przez internet.

Opłata za zarządzanie to wynagrodzenie dla TFI. Jej wysokość również będzie zależała od kategorii funduszu. W pieniężnych będzie to ok. 1,5 proc. w skali roku, liczone od całej puli wpłaconych pieniędzy (ułamek tej kwoty będzie pomniejszał wartość jednostki uczestnictwa każdego dnia wyceny), w obligacyjnych - ok. 2 proc. Największą opłatę pobiorą polskie fundusze akcji - ok. 4 proc. w skali roku.

Plan systematycznego oszczędzania? Nie opłaca się!

Plany systematycznego oszczędzania to produkty oferowane przez ubezpieczycieli, TFI oraz banki. Chętnie polecają je pośrednicy finansowi, bo za ich sprzedaż dostają wysokie prowizje. Każdy, kto przystąpi do takiego planu, zobowiązuje się do odkładania pewnej kwoty przez określony czas, np. 100-200 zł miesięcznie przez 15 lat. Pieniądze są inwestowane w fundusze inwestycyjne.

Czy korzystanie z tego typu ofert się kalkuluje? Najdroższe dla naszej kieszeni będą plany systematycznego oszczędzania w formie polis proponowane przez firmy ubezpieczeniowe. Prowizje potrącane są tu przy każdej możliwej okazji. Opłaty pobiera nie tylko firma ubezpieczeniowa, ale także fundusz inwestycyjny zarządzający pieniędzmi i pośrednik, u którego podpisaliśmy umowę.

Atutem polis ma być możliwość przenoszenia środków do innego funduszu dostępnego w ofercie bez płacenia 19-proc. podatku od zysku kapitałowego. Jednak jest to korzyść pozorna, bo nie będziemy musieli płacić podatku, ale opłatę za zarządzanie (np. 3 proc.) zapłacimy podwójnie - zarówno funduszowi jak ubezpieczycielowi. I to nie od wypracowanego zysku, lecz całej zgromadzonej przez kwoty.

Największa niespodzianka czeka tych, którzy przed końcem ustalonego terminu będą potrzebowali gotówki. Najczęściej w umowie widnieje zapis, że za jej zerwanie przed czasem zapłacimy karę - w wysokości nawet połowy zgromadzonych środków!

Marcin Iwuć, ING TFI

Przyjaciele lub pośrednicy finansowi to najczęściej wybierane przez początkujących inwestorów źródła informacji o funduszach. Ci pierwsi malują barwne historie udanych inwestycji z czasów hossy i mrożące krew w żyłach opisy spektakularnych strat w okresie bessy. Ci drudzy, skupieni na realizacji planów sprzedażowych, opierają rekomendacje głównie na krótkoterminowych stopach zwrotu.

O czym warto pamiętać, gdy po raz pierwszy rozważamy inwestycję w fundusz? Po pierwsze, realne szanse na wyższe zyski mamy tylko wtedy, gdy zainwestujemy środki na dłuższy czas. Próba łapania "górek" i "dołków" oraz częste zmiany strategii to przepis na ogromne rozczarowanie.

Po drugie, wartość funduszu będzie się wahać. Dlatego przy wyborze nie należy kierować się jedynie stopą zwrotu za ostatni okres. Trzeba obejrzeć wykres z kilku lat wstecz i zapoznać się z kartą funduszu, co pomoże lepiej zrozumieć zachowanie naszej inwestycji w czasie giełdowych zawirowań.

Po trzecie, inwestycji w fundusz będą towarzyszyć emocje, które są fatalnym doradcą. Nie da się ich wyeliminować, ale można skutecznie poskromić, gdy trzymamy się własnego planu. Właśnie plan, czyli odpowiedzenie sobie na pytania, po co inwestuję, jak długo będę to robił, jakich zysków oczekuję, jakie straty akceptuję i kiedy zakończę inwestycję, powinien być pierwszym krokiem w świat funduszy.

Piotr Szulec, Pioneer Pekao Investment Management SA

Inwestor, który przenosi oszczędności z lokaty bankowej do funduszu inwestycyjnego, powinien odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań, ile inwestuje, jaki ma cel, jak długo, jak ryzykownie. To najważniejszy moment w całym procesie.

Warto też pomyśleć o tym, aby przygodę z funduszami rozpocząć od mniejszych kwot wpłacanych w miarę regularnie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.