Oszczędzaj. Dla pieniędzy i przykładu

Jak zabezpieczyć przyszłość naszych dzieci? Lepiej odkładać zaskórniaki na konto, niż liczyć na hojne zyski z polisy inwestycyjnej dedykowanej oszczędzaniu na przyszłość dziecka. Oszczędzając, wprowadzajmy także taki nawyk u naszych dzieci

Ponad dwie trzecie Polaków uważa, że warto oszczędzać na przyszłość. Tak wynika z badania CBOS. Jesteśmy racjonalni i przewidujący? Tylko w deklaracjach. Zaledwie co trzeci Polak stara się systematycznie oszczędzać. Kolejna jedna trzecia nie oszczędza w ogóle lub robi to sporadycznie, tylko jeśli otrzyma nieplanowane dodatkowe pieniądze. Tak wynika z najnowszych badań Banku Millennium.

A dlaczego to takie ważne? Jeśli mamy zaskórniaki na czarną godzinę, po prostu czujemy się bezpieczniej. Bo nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć: utrata pracy, poważna choroba, nagłe wydatki związane z domem czy autem. Ale to nie wszystko. Dużym wyzwaniem finansowym są także nasze dzieci. Pieniądze na studia w innym mieście czy wręcz za granicą, wkład własny na mieszkanie - o takich wydatkach warto pomyśleć zawczasu. A im wcześniej zaczniemy planować przyszłe wydatki naszych dzieci, tym łatwiej będzie nam sprostać tym wyzwaniom. To magia procentu składanego: czym dłużej będziemy odkładać, tym szybciej będą przyrastały nasze zyski.

Tylko czy rzeczywiście odkładamy z myślą o przyszłości naszych dzieci? Bank Millennium sprawdził, na co oszczędzają jego klienci na kontach oszczędnościowych.

Spośród celów zaproponowanych przez bank najczęściej wskazywane były: emerytura (16 proc.), podróże (13 proc.), nieprzewidziane wydatki (12 proc.), kupno samochodu (8 proc.). Na edukację dziecka odkłada w ten sposób tylko 9 proc. klientów banku.

Zaskórniaki na koncie i na lokacie

Najprostszym sposobem oszczędzania na przyszłość naszego dziecka jest założenie konta oszczędnościowego lub lokaty. Oprocentowanie bezpiecznych produktów - takich jak konta oszczędnościowe i lokaty - jest bardzo niskie. Przykład: na najlepszych kontach oszczędnościowych możemy obecnie zarobić na czysto maksymalnie 0,5 proc. Nasze pieniądze są jednak wtedy bezpieczne, a jednocześnie chronione przed inflacją. Jeśli więc nie chcemy ryzykować, to może być dobry sposób dla nas. Odkładając nawet niewielkie kwoty przez 20 lat, można uzbierać kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przykład? Oszczędzając co miesiąc 100 zł na koncie dającym tylko 3 proc. w skali roku, po 20 latach odbierzemy ponad 31 tys. zł. Z tego 7,2 tys. zł to wpłaty, a reszta - odsetki. To nasze zyski już po odliczeniu podatku od zysków kapitałowych. Jeżeli zdecydujemy się odkładać 200 zł, to po 20 latach będziemy mieć już prawie 62,5 tys. zł (już po uwzględnieniu podatku Belki), w tym 14,4 tys. zł to odsetki.

To mało, ale chodzi o to, żebyśmy mogli po część naszych oszczędności sięgnąć w każdej chwili. Najlepsze do tego jest właśnie konto oszczędnościowe, ale trzeba pamiętać, że tam też są haczyki. Zwykle jest tak, że pierwsza wypłata w miesiącu kalendarzowym z konta jest bezpłatna, a za każdą kolejną zapłacimy nawet 10 złotych. W każdej chwili po pieniądze można sięgnąć również, zrywając standardową lokatę terminową. Ale wtedy bank odda nam kapitał, a odsetki przepadną.

A może polisa posagowa

Drugą możliwością gromadzenia pieniędzy z myślą o przyszłości dziecka jest wykupienie w firmie ubezpieczeniowej polisy posagowej. Takie ubezpieczenia mają w Polsce swoją historię, która do dziś zniechęca ludzi do korzystania z oferty towarzystw ubezpieczeniowych. Ci, którzy kupili taką polisę kilkanaście lat temu, sporo stracili. Wszystkiemu winna była inflacja, która na początku lat 90. sięgnęła kilkudziesięciu procent. Właśnie w wyniku wzrostu cen i denominacji złotego zgromadzone oszczędności, zamiast stanowić solidne zabezpieczenie naszych dzieci, po latach były warte tyle co nic.

Mimo że teraz raczej nie grozi nam już taka sytuacja, to oszczędzanie za pomocą polis posagowych wciąż jest drogie. Inwestowanie pieniędzy za pośrednictwem ubezpieczycieli zwykle wiąże się z wyższymi prowizjami niż odkładanie pieniędzy samodzielnie.

Przykład? W niektórych wariantach polis posagowych towarzystwo ubezpieczeniowe zabierze nam w pierwszym roku dwie trzecie naszej rocznej składki. Do tego dochodzą koszty umów dodatkowych, np. jeśli chcemy także wykupić polisę od nieszczęśliwych wypadków. Jeśli wybierzemy ubezpieczenie czysto inwestycyjne, w pierwszym roku ubezpieczyciel może nam zabrać nawet jedną czwartą składek, ale jednocześnie będzie pobierał opłaty za zarządzanie naszymi oszczędnościami.

Nie jest też prawdą, że inwestując za pośrednictwem ubezpieczalni, nie zapłacimy podatku Belki. Ten podatek zapłacimy, ale dopiero na koniec inwestycji.

Z drugiej jednak strony niezaprzeczalnym plusem takiej polisy jest to, że poza inwestowaniem daje ona również ochronę ubezpieczeniową. Jeśli któremuś z rodziców coś się stanie, dziecko otrzyma nie tylko ewentualne zyski z zainwestowanych pieniędzy, ale również odszkodowanie. Eksperci podkreślają jednak, że rozsądniejsze jest oddzielić oszczędzanie i ubezpieczenie. Jeśli więc chcemy zabezpieczyć nasze dziecko na wypadek, gdyby coś nam się stało, lepiej kupić zwykłą polisę na życie i oszczędzać na przyszłość dziecka osobno.

Jeśli nie polisa, to może TFI

Samodzielne inwestowanie wymaga wiedzy o rynku kapitałowym, czasu i ochoty. Ci, którzy nie mają jednego z tych elementów, lepiej niech zdadzą się na specjalistów i zainwestują poprzez fundusz akcyjny, w którym specjaliści wybierają dziesiątki spółek do portfela, co rozprasza ryzyko. Oczywiście część zysków oddamy towarzystwu inwestycyjnemu w formie opłat za zarządzanie - pobierane prowizje oscylują wokół 3,5 proc. rocznie. Specjaliści dzięki wiedzy, doświadczeniu i profesjonalnemu śledzeniu sygnałów i informacji rynkowych mogą osiągnąć wyższe zyski niż indywidualni inwestorzy. Ale nie ma się co oszukiwać, zazwyczaj wyniki takiego funduszu będą zbliżone do koniunktury na giełdzie. Czyli jeśli np. indeks WIG straci w danym roku 10 proc., to zarządzający funduszem akcji polskich będzie bardzo zadowolony, jeśli fundusz straci "tylko" 5 proc. albo będzie koło zera. Jeśli chcemy trochę rozproszyć ryzyko, zainwestujmy w kilka różnych funduszy.

Jeśli nie chcemy ryzykować, możemy też systematycznie kupować obligacje skarbowe i reinwestować w kolejne, dopóki dziecko nie dorośnie. Jeśli masz więcej gotówki, możesz je kupić samodzielnie. Jeśli nie - np. chcesz wpłacać co miesiąc określoną niedużą kwotę - lepiej wybrać fundusz inwestycyjny. Wtedy będziesz mógł inwestować nie tylko w polskie papiery skarbowe, ale też w obligacje innych państw. Pamiętaj, że TFI pobierze opłatę za zarządzanie naszymi oszczędnościami, choć w przypadku funduszy obligacji jest ona niewielka i oscyluje wokół 1 proc.

Uczmy oszczędzania od dziecka

Nie wystarczy jednak zgromadzenie oszczędności na start naszego dziecka. Powinniśmy także u naszych dzieci wprowadzać nawyk oszczędzania. Wtedy będziemy mieć pewność, że w przyszłości same będą potrafiły rozsądnie planować wydatki i odkładać pieniądze na swoje potrzeby.

Jak to zrobić? Najważniejsze to dawać dobry przykład. Kiedy wytłumaczymy naszym dzieciom, że nie można wydawać całości pensji, tylko część trzeba odkładać, to oszczędzanie będą miały we krwi.

Możemy też pokazać wartość pieniądza na przykładzie domowego budżetu: do dyspozycji mamy kilka tysięcy złotych. Jeśli wszystko wydamy w dwa tygodnie, to później zabraknie na codzienne zakupy. Spróbujmy uświadomić też naszym dzieciom, co to takiego pożyczka i jakie są jej koszty. Powinniśmy tłumaczyć im, że pieniądze nie rosną na drzewach, pokazać, jak my sami planujemy wydatki, uświadomić wartość pieniądza. Jak?

Najlepiej zacząć od kieszonkowego, które nasze dziecko będzie mogło przeznaczyć na dowolny cel albo odłożyć, aby za kilka miesięcy kupić upragnioną zabawkę. Później możemy eksperymentować z kartą przedpłaconą załadowaną kilkudziesięcioma złotymi. Wtedy nasze dziecko samo na własnej skórze przekona się, że pieniądze kiedyś się kończą, a karta to nic innego jak plastikowa skarbonka. Ważne też, żeby zaczynało rozumieć, na czym polegają transakcje bezgotówkowe.

Jako element edukacji finansowej naszego dziecka możemy wykorzystać też legendarne szkolne książeczki oszczędności, czyli flagową ofertę PKO BP dla uczniów. Teraz uczniowie mogą uczyć się oszczędzania, zarządzając nimi nawet przez internet. Niedawno SKO przeszły potężną rewolucję. Zamiast papierowych książeczek - indywidualne konta uczniów w specjalnym, dziecięcym serwisie PKO BP. Zamiast wpłat w gotówce - przelewy. Dodatkową opcją internetowego SKO jest możliwość zakładania wirtualnych skarbonek (każda skarbonka może mieć inną ikonkę i nazwę) i systematycznego oszczędzania. Do częstego korzystania z konta SKO ma zachęcić uczniów nietypowa, cotygodniowa kapitalizacja odsetek oraz odznaki przyznawane przez serwis za zakładanie skarbonek, systematyczne oszczędzanie czy planowanie wydatków.

Dla "Gazety" Paweł Majtkowski, analityk Poczty Polskiej:

Jako rodzice często nie zdajemy sobie sprawy, z jakimi wydatkami wiąże się moment dorastania młodych ludzi. Chodzi o studia krajowe lub zagraniczne, o podróż życia młodego człowieka przed studiami czy po studiach lub o mieszkanie. Na pewno więc warto pomyśleć o konkretnej kwocie, jaką chcielibyśmy uzyskać, odkładając przez kilka czy kilkanaście lat. Wtedy łatwiej nam będzie się zmobilizować do systematycznego oszczędzania. Ważne, żeby zaplanować od razu, ile chcemy miesięcznie odkładać. Wszystko powinno zależeć od naszych możliwości. Może to być nawet tylko kilkadziesiąt złotych, najważniejsza jest systematyczność.

Jak oszczędzać? Bezpieczne produkty, takie jak np. lokata czy konto oszczędnościowe, dobrze sprawdzają się w krótkiej perspektywie. Jeśli myślimy o dłuższym okresie, lepiej wybrać fundusz inwestycyjny. Najlepiej wybrać kilka funduszy i część oszczędności włożyć do funduszu akcyjnego, część do funduszy rynku pieniężnego czy funduszy zrównoważonych. Nie powinniśmy wybierać agresywnych form inwestowania, bo oszczędzając długookresowo, powinniśmy spać spokojnie i nie sprawdzać codziennie stanu naszego konta.

Wybierajmy te fundusze, które pobierają najniższe opłaty. W długiej perspektywie to ma ogromny wpływ na wynik inwestycyjny. Z tego powodu zrezygnujmy z polis inwestycyjnych, w których opłaty są dużo wyższe.

Marek Ubysz, Bank Millennium

Oszczędzanie na przyszłość dzieci warto oczywiście zacząć jak najwcześniej. Jak wyliczyli eksperci, wychowanie dziecka do 18. roku życia (wyżywienie, leczenie, ubrania, koszty nauki itd.) kosztuje około 200 tysięcy złotych. Systematycznie odkładając pieniądze, można jednak zgromadzić na potrzeby dziecka dodatkowy kapitał.

Zadanie ułatwi nam określenie, na jaki konkretny cel związany z wychowaniem dziecka chcemy oszczędzać. Czy ma to być poduszka finansowa na wszelki wypadek, środki na wydatki związane z edukacją (np. studia), czy też jakaś konkretna kwota, którą dziecko będzie dysponowało, wchodząc w dorosłe życie? Oszczędzane pieniądze nie powinny być odkładane na naszym bieżącym rachunku bankowym - inaczej zawsze będzie istniała pokusa, żeby je wydać na codzienne potrzeby.

W efektywnym oszczędzaniu mogą pomóc nie tylko lokaty bankowe czy konta oszczędnościowe, ale również różnego rodzaju programy systematycznego oszczędzania. Warto przyjrzeć się ofercie banków czy TFI i wybrać produkt najlepiej dopasowany do własnych potrzeb, czasu, przez który planujemy oszczędzanie, oraz akceptowanego poziomu ryzyka. Pamiętajmy, że nawet 100 czy 200 złotych odkładane co miesiąc po kilkunastu latach urośnie do pokaźnej kwoty i będzie stanowiło istotną pomoc w realizacji planów naszego dziecka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA