Bank niesłusznie wpisał cię do BIK? Możesz dostać nawet 20 tys. zł!

Pewien klient SKOK-u przez kilka lat tkwił w bazie Biura Informacji Kredytowej, choć sąd uwolnił go od spłacania wierzytelności, za którą wpisano go do bazy jako nierzetelnego dłużnika. Kilkanaście miesięcy temu zorientował się, że SKOK nie wykreślił nieaktualnego już wpisu. I... uruchomił machinę prawną, by walczyć o swoje prawa. Co ugrał?

Maciej Samcik, SKOK

Jeśli znienacka spadł na Ciebie problem w postaci niskiej punktacji w Biurze Informacji Kredytowej, to przeważnie musisz się liczyć z kilkuletnim postem kredytowym. Bo banki podchodzą do zawartości bazy BIK niezwykle nabożnie. Jeśli jednak wpis, który jest przyczyną Twoich problemów, wynikał z fałszywych przesłanek, masz prawo do zadośćuczynienia. Są już wyroki sądów, które przychylają się do takich roszczeń. Dziś przypadek pana Dariusza, którego historię kredytową zbrukał SKOK Stefczyka, czyli największa z kas oszczędnościowych. Wpis dotyczył nie spłaconego zobowiązania, które czytelnik poręczył kilka lat wcześniej. Sęk w tym, że sąd uwolnił go od tego zobowiązania, a SKOK wpisu w BIK nie usunął.

Z ustaleń blogu "Subiektywnie o finansach" wynika, że SKOK miał wyjątkowego pecha, bo... trafił na "złego glinę". Pan Dariusz dowiedział się o tym, że SKOK nie usunął nieprawdziwego wpisu dopiero w lipcu 2012 r., gdy starał się o kredyt bankowy. "Powód przez okres kilku lat całkowicie bezpodstawnie figurował jako nierzetelny dłużnik w rejestrze BIK, co stanowi naruszenie dóbr osobistych powoda jakich jak jego dobre imię i cześć" - napisał w pozwie przeciwko SKOK-owi prawnik reprezentujący pana Dariusza. "Umieszczenie powoda w rejestrze nierzetelnych dłużników spowodowało stygmatyzację go jako człowieka niesolidnego, któremu nie warto zaufać, a nawet jako oszusta" - czytamy w pozwie. pan Dariusz zażądał 5 tys. zł.

Prawnicy SKOK-u w odpowiedzi na pozew przyznali, że wpis do BIK był omyłkowy. Ale dodali, że już w ciągu pięciu dni po uzyskaniu informacji od pana Dariusza i żądania usunięcia wpisu, podjęli odpowiednie działania. A BIK po kolejnych dziewięciu dniach wszystko odkręcił. Z tego powodu SKOK poprosił o odrzucenie roszczeń finansowych pana Dariusza.

A te mogły być znacznie wyższe. W blogu samcik.blox.pl przeczytasz historię klienta, któremu bank musiał wypłacić za taki błąd aż... 20 tys. zł zadośćuczynienia!

Sąd był jednak surowy i roszczenie uwzględnił w całości. Zauważył, że niemożność uzyskania kredytu "zburzyła plany życiowe powoda, skutkując koniecznością zmiany planu finansowego zakupu domu". Pan Dariusz musiał wyprowadzić się z dotychczasowego mieszkania, a ponieważ nie kupił domu, musiał przenieść się z rodziną do małego mieszkanka, co - jak stwierdził sąd - "odczuwał jako znaczący spadek komfortu życiowego". Sąd uwzględnił też inną niemiłą okoliczność: że "do powoda dochodziły pogłoski od podwładnych, którzy twierdzili, że posiadają wiedzę o jego niewypłacalności, co powód odczuł jako przykrość wynikającą z wpisu do BIK".

O tym, jak przez internet możesz sprawdzić, czy bank o ciebie pytał w BIK i czy w rejestrze nie "wiszą" jakieś nieprawdziwe informacje na ten temat, przeczytaj w blogu samcik.blox.pl. Znajdziesz tam też informację ile to kosztuje. Ostrzegamy też przed firmami, które żądają po 400 zł i więcej za "czyszczenie" BIK-u. W praktyce są to często obiecanki-cacanki

W sprawie pana Dariusza sąd uznał, że choć klient SKOK-u dowiedział się o problemie dopiero w 2012 r., to "liczy się tu obiektywnie rozległa skala czasowa trwania naruszenia dóbr osobistych, a nie sam fakt, że powód uzyskał wiedzę o tym dopiero w lipcu 2012 r. Gdyby powód przez ponad osiem lat usiłował bezskutecznie uzyskać wykreślenie tego wpisu i przez cały ten czas miał świadomość naruszenia jego dóbr osobistych, skala należnego zadośćuczynienia z pewnością byłaby sumą o rząd większą od żądanej w pozwie".

Adwokat Lech Kaniszewski, który reprezentował pana Dariusza przed sądem, uważa, że zadośćuczynienie jest jeszcze zbyt niskie, biorąc pod uwagę zachowanie pracowników SKOK-u. Bo SKOK zareagował dopiero na ostateczne pismo, a wcześniej udawał, że sprawy nie ma: "W trakcie wielu wizyt w siedzibie SKOK pan Dariusz był zbywany i nikt nie potrafił mu udzielić żadnej odpowiedzi z jakiej przyczyny widnieje przez tak znaczny okres w rejestrze. Dopiero na pismo z kancelarii SKOK wskazał, iż podejmuje czynności celem weryfikacji powyższych okoliczności i poinformuje o ich dalszym toku. SKOK finalnie dokonał wykreślenia, jednakże nie uznał za stosowne poinformować tym mojego klienta. Zrobił to dopiero po ponownym wezwaniu z mojej kancelarii w lutym 2013 r. (a więc sześć miesięcy później)".

To, że instytucje finansowe bywają nazbyt ciekawskie, nie jest żadną nowością. Zdarza się np., że sprawdzają w BIK swoich... byłych klientów, tłumacząc potem, że to było zapytanie "nadmiarowe". Czy za takie zachowanie też można żądać zadośćuczynienie? Odpowiedzi szukał Maciej Samcik w blogu "Subiektywnie o Finansach"

Copyright © Agora SA