Jak oswoić się z inwestycjami na GPW

Giełda to nie tylko spekulacja, ale też sposób na długoterminowe pomnażanie oszczędności. Od czego zacząć, by na starcie nie zrazić się do rynku akcji?

W Polsce rachunek maklerski posiada 1,5 mln osób. Pozornie to olbrzymia liczba, jednak w praktyce aktywnych inwestorów na GPW jest zaledwie kilkaset tysięcy. W pierwszym półroczu tego roku ta rzesza ludzi wygenerowała jedną piątą wszystkich obrotów na rynku akcji, czyli 36,8 mld zł. Jak do nich dołączyć?

Poczet polskiego inwestora

Większość Polaków nie interesuje się giełdą i tylko 12 proc. z nas przyznaje, że kiedykolwiek zainwestowała swoje pieniądze na warszawskim parkiecie. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Instytut Homo Homini na zlecenie Deutsche Banku 82 proc. badanych nie zamierza inwestować swoich pieniędzy na giełdzie. Powód? Przeświadczenie o braku wystarczającej ilości pieniędzy (50 proc. odpowiedzi) i brak kompetencji (16 proc.).

Kto w takim razie interesuje się giełdą? Od lat sylwetka przeciętnego inwestora nie zmienia się - statystycznie jest to mężczyzna z wyższym wykształceniem w wieku 26-35 lat, dysponujący raczej niedużymi pieniędzmi, bo aż co trzeci gracz ma nie więcej niż 10 tys. zł, które inwestuje najczęściej w dwie spółki.

- Przewaga mężczyzn może wynikać ze stereotypów - mówi badacz zachowań ekonomicznych prof. Tomasz Zaleśkiewicz ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. - Po drugie, badania psychologiczne świadczą o tym, że kobiety cechują się wyższą niechęcią do ryzyka niż mężczyźni, co może je zniechęcać do lokowania pieniędzy na rynku kapitałowym - dodaje.

Co ciekawe, według tego eksperta, gdy kobiety już zaczną inwestować, to osiągają średnio wyższe stopy zwrotu niż mężczyźni, co wynika w znacznym stopniu ze stosowania mniej agresywnych strategii.

Co kupować?

Zainteresowanie rynkiem kapitałowym tylko częściowo zwiększył program "Akcjonariat Obywatelski" w ramach, którego sprzedawane są akcje państwowych spółek. Program skierowany jest do drobnych inwestorów, dzięki temu każda osoba nie może kupić więcej akcji ponad ustalony limit kilkunastu tysięcy złotych. W związku z tym krezusi nie odbierają szansy osobom, które nie dysponują grubymi portfelami. Sukces był ogromny, bo akcje PZU kupiło w ofercie publicznej 250 tys. osób. Rekord ten pobiła Giełda Papierów Wartościowych, która przyciągnęła do siebie 323 tys. inwestorów indywidualnych.

Akcjonariat Obywatelski ma zmienić postrzeganie giełdy jako siedliska spekulacji i pokazać, że inwestować na rynku można długoterminowo i bez specjalistycznej wiedzy. Powoli kończą się spółki, które Skarb Państwa będzie mógł sprzedać licząc na duże zainteresowanie. W najbliższej perspektywie czekają nas jeszcze debiuty Polskiego Holdingu Nieruchomości oraz Energi.

Jeśli ktoś się zdecyduje na inwestowanie, ma w czym wybierać. Na dwóch rynkach GPW, głównym i NewConnect, który jest nieco bardziej ryzykowny ze względu na małe zainteresowanie inwestorów i możliwe duże wahania kursów, notowanych jest w sumie prawie 1,3 tys. spółek o wartości 680 mld zł. Poza tym GPW jest ciągle w czołówce jeśli chodzi o liczbę debiutów w tym roku w Europie.

Doradcy inwestycyjni mówią, by wszystkich swoich oszczędności nie wkładać do jednego koszyka. Oznacza to, że jeśli mamy np. 10 tys. zł oszczędności, nie powinniśmy ich wszystkich przeznaczać na inwestycje giełdowe. Bo kiedy przyjdzie bessa, czyli długotrwały spadek kursu akcji, możemy stracić swoje pieniądze.

Rachunek maklerski jak centrum dowodzenia

Pępowiną, która połączy nas z rynkiem giełdowym, będzie rachunek maklerski. W ofercie dostępnych jest kilkadziesiąt różnych produktów oferowanych zarówno przez biura będące w grupie wielkich banków (Pekao, BZ WBK, Deutsche Bank) jak i samodzielne domy maklerskie (np. IPOPEMA, czy IDM). Wiele osób wybiera rachunek maklerski, w tym samym banku, w którym mają konto. Czasem to błąd, a wystarczy chwila na przejrzenie konkurencyjnych ofert, by znaleźć rachunek stworzony na nasze potrzeby.

To ważne, bo rachunek maklerskich wraz z aplikacją internetową będzie centrum dowodzenia, w którym wyświetlane będą notowania akcji, indeksów giełdowych, czy rekomendacje dotyczące ceny akcji spółek. Przez internet będziemy mogli też składać i wysyłać zlecenia na rynek. Posiadając rachunek maklerski będziemy mogli wykonywać mnóstwo operacji, nie tylko związanych z rynkiem akcji, ale też kupować obligacje, czy kontrakty terminowe. Możemy poszukać biura, które dodatkowo oferuje kupowanie akcji zagranicznych spółek. Stanie się współwłaścicielem np. Apple może być kuszącą propozycją.

Jaki powinien być dobry rachunek maklerski? Ankietowani są zgodni - dla trzech czwartych ankietowanych najważniejsze są niskie prowizje. W drugiej kolejności (63 proc. odpowiedzi) liczy się dostęp do notowań w czasie rzeczywistym, a dla co drugiego inwestora najważniejsza jest łatwość obsługi.

Ile to kosztuje? Najważniejsze będą trzy kategorie opłat. Za roczne utrzymanie rachunku, prowizje za transakcje i przelewy na zewnętrzny rachunek bankowy. Konkurencja na rynku jest olbrzymia i opłaty generalnie są do siebie zbliżone. Szczegóły w tabeli. Opłaty za każdą transakcję wynoszą 0,39 proc. nie mniej niż np. 5 zł.

Alfred Adamiec, doradca inwestycyjny

Sam niedawno znów zacząłem być inwestorem giełdowym i stanąłem przed dylematem wyboru rachunku maklerskiego. Dla mnie najważniejsze były trzy elementy. Przede wszystkim sprawność systemu informatycznego, czyli żeby był prosty w obsłudze, szybki i niezawodny.

Na drugim miejscu stawiam koszty obsługi, czyli cenę za przelewy i zawieranie transakcji. Aktywni inwestorzy powinni kierować się przede wszystkim niskim kosztem transakcji. Jeśli ktoś chce kupić i trzymać akcje, bez częstego handlowania, powinien kierować się opłatą roczną.

Ostatnia rzecz to poziom i jakość obsługi. Mam na myśli wiedzę i kompetencje osób pracujących w biurze maklerskim i ich kulturę osobistą. To czy gdy zgłoszę się z reklamacją, zostanę właściwie obsłużony.

Z badań inwestorów wynika, że w swoich decyzjach zdecydowanie częściej zawierzają oni własnej intuicji niż na przykład rekomendacjom.

Moim zdaniem wynika to z tego, że w ostatnich trzech latach mieliśmy mało sprzyjające warunki inwestycyjne, a ostatnio spadek zainteresowania obywateli giełdą. Na rynku zostają doświadczeni gracze, którzy chcą polegać na własnej intuicji, tacy, którzy w dużej mierze uważają się za profesjonalistów. Wierzą w swoje siły i zwykle mają rację.

Nieufność wobec rekomendacji może brać się stąd, że wiele osób traktuje je jak proste wskazówki, przy jakiej cenie należałoby zacząć kupować lub sprzedawać akcje. Ale one mówią jedynie o wartościach fundamentalnych, o tym, ile warta jest dana spółka, a nie są prostą rekomendacją do kupowania czy sprzedawania akcji. Na wyceny składa się wiele czynników, takich jak stan gospodarki i przepływy kapitałowe.

Jacek Buczyński, analityk biura maklerskiego Deutsche Bank PBC

Giełda wielu osobom kojarzy się niewątpliwie z dużymi pieniędzmi, jakie trzeba przeznaczyć na inwestycje i pod tym względem wyniki badań nie są zaskoczeniem. Nie można jednoznacznie zdefiniować odpowiedniej wysokości kapitału, który można inwestować na rynku kapitałowym. Należy jednak zdecydowanie podkreślić, iż z uwagi na duże ryzyko towarzyszące inwestycjom giełdowym, nie mogą być to środki, które mają zaspokoić nasze bieżące potrzeby.

Wielkość zaangażowanego kapitału zależy przede wszystkim od przyjętego celu. Dla potrzeb "edukacji inwestycyjnej" wystarczą już kwoty rzędu kilkuset złotych, ale można powiedzieć, że im większy kapitał, tym potencjalne efekty też będą bardziej widoczne. Im większe środki, tym większe chociażby możliwości efektywnej dywersyfikacji portfela i skutecznego zarządzania wielkością pozycji, a to są jedne z podstawowych elementów inwestowania na rynkach finansowych. Biorąc pod uwagę, że większość inwestorów indywidualnych to osoby młode, można przyjąć, że inwestowane na giełdzie środki są przeważnie rzędu od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Skala inwestowanych środków ma niewątpliwie wpływ na zakres i możliwości dywersyfikacji portfela. Nie ma oczywiście "jednego przepisu" na skuteczną dywersyfikację portfela, ale im niższy kapitał, tym mniejsze możliwości. Liczba instrumentów, jaka powinna znaleźć się w portfelu też powinna być określona, choćby w zależności od indywidualnych preferencji inwestora. Warto pamiętać, że np. większa liczba akcji i ich zróżnicowanie branżowe pomaga wprawdzie ograniczyć całkowite ryzyko portfela, lecz nie eliminuje go zupełnie. Ponadto zwiększając liczbę instrumentów, trzeba mieć na uwadze czas, jaki należy poświęcić ich analizie, czy chociażby koszty transakcyjne. Można spotkać się z różnymi opiniami na temat optymalnej liczby instrumentów w portfelu, często wskazuje się np. że 10-14 to odpowiednia liczba.

Więcej o:
Copyright © Agora SA