- Czekam od lutego, na maile nie odpowiadają i mają wszystko gdzieś - to jeden z komentarzy na grupie zrzeszającej kierowców aut elektrycznych w Polsce. Ale niejedyny. Dopłaty z programu "Mój elektryk" miały zachęcić do przesiadki za kierownicę auta na prąd. Dla części osób, które się na nie zdecydowały, są dziś powodem frustracji.
Kierowca, który kupił samochód elektryczny, korzystając z dotacji z programu "Mój elektryk" ma obowiązek zamieścić na aucie naklejkę informującą, że NFOŚiGW pomógł w sfinansowaniu zakupu. Co, jeśli tego nie zrobił?
O dodatkowe 100 mln zł zostanie zwiększona pula środków na koncie Banku Ochrony Środowiska. Wszystko z powodu dużego zainteresowania dopłatami do leasingu samochodów elektrycznych.
Decydując się na tzw. samochód na abonament, mamy szansę płacić niższą miesięczną opłatę za pojazd elektryczny niż porównywalne tradycyjne auto spalinowe. Stało się to możliwe dzięki programowi dopłat Mój elektryk. - To punkt zwrotny - mówią eksperci.
Od poniedziałku, 22 listopada w ramach programu "Mój elektryk" wniosek o dotację na zakup samochodu osobowego i dostawczego na prąd mogą składać przedsiębiorstwa, samorządy, fundacje, spółdzielnie, rolnicy i związki wyznaniowe. Na zakup auta na prąd mogą dostać nawet 27 tys. zł, a samochodu dostawczego - do 70 tys. zł.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.