Dużo słusznych uwag, ale i sporo niedopowiedzeń: 1. Efektywność należałoby mierzyć przynajmniej liczbą pasażerokilometrów. Czym innym jest pasażer regionalny, który przejedzie 20 km pociągiem, a czym innym pasażer dalekobieżny, który pokona odległość 500 km. Koleje dużych prędkości pozwalają ograniczać dalekobieżne połączenia lotnicze, najbardziej emisyjne ze wszystkich pod kątem CO2, koleje aglomeracyjne - ruch samochodowy w dużych miastach - odpowiedzialny za wypadki i niską emisję. Jedno i drugie jest ważne. Jeśli chodzi o Hiszpanię, to jest to akurat kraj, który osiąga znaczący wzrost udziału kolei w przewozach pasażerskich, więc byłbym daleki od jej potępiania. A przeinwestowanie i gigantomania w inwestycjach kolejowych w niczym nie odbiegała tam od podobnych problemów w infrastrukturze drogowej. 2. Problemem wielu obecnych modernizacji jest zacofanie technologiczne i organizacyjne. To nie tylko problem braku dodatkowych torów, to także problem wąskich gardeł, kolizyjnych krzyżowań, odcinków jednotorowych, przestarzałych rozjazdów, ciasnych łuków itp. które ograniczają prędkość i przepustowość czy uniemożliwiają ułożenie rozkładów z odjazdami w równych odstępach czasu. 3. Pojawia się też problem z kwestiami środowiskowymi i ich rozumieniem. Wycinanie drzew przy torach, albo wysokie na ileś metrów ekrany akustyczne rozcinające miasta to tylko dwa z wielu wątków. Z reguły nie analizuje się inwestycji kolejowej pod kątem zdolności do redukcji ruchu samochodowego, tylko co najwyżej bezpośredniego wpływu. 4. W ogóle nikomu przez gardło nie przejdzie, że tak, kolej ma stanowić konkurencję dla nadmiernego ruchu samochodowego. Że od trzech dekad ten kraj inwestował w drogi a zaniedbywał, albo celowo demontował kolej i dlatego udział ruchu samochodowego dramatycznie wzrósł, a kolei - równie dramatycznie spadł. Ze zamykano linie w dobrym stanie, że demolowano rozkłady jazdy tak, by zniechęcić pasażerów, że dramatycznie zaniedbywano kolej finansowo pompując niemal wszystkie fundusze budżetowe na transport w drogi, że duże miasta przez kilkadziesiąt lat przebudowywały się pod kątem dobrostanu i wygody kierowców samochodów osobowych i że teraz zbieramy tego efekty.
@boska.augusta > Czym innym jest pasażer regionalny, który przejedzie 20 km pociągiem, a czym innym pasażer dalekobieżny, który pokona odległość 500 km. Koleje dużych prędkości pozwalają ograniczać dalekobieżne połączenia lotnicze, najbardziej emisyjne ze wszystkich pod kątem CO2, koleje aglomeracyjne - ruch samochodowy w dużych miastach - odpowiedzialny za wypadki i niską emisję.
Nie byłbym taki pewien, czy faktycznie podróże na dłuższe dystanse odpowiadają za więcej CO2. W aglomeracjach sporo ludzi samochodem dojeżdża po kilkadziesiąt km dziennie do pracy, a całe mnóstwo robi dziennie po 10-20 km. W skali miesiąca to są ogromne ilości spalonego paliwa.
@niwelator Oczywiście ten rachunek jest bardziej skomplikowany. Przede wszystkim z pociągów regionalnych, jeśli dojeżdża się nimi do pracy korzysta się średnio prawie 40 razy w miesiącu, z dalekobieżnych - powiedzmy optymistycznie 4 razy na miesiąc. Natomiast jeśli punktem odniesienia będzie dla nas tylko "liczba pasażerów" to z pewnością łatwiej podbijemy ją połączeniami regionalnymi, ba, miejskimi. Ale nie załatwi to całości problemu. Emisyjność transportu lotniczego w przeliczeniu na pasażerokilometr jest kilkukrotnie wyższa niż na kolei i wyższa niż w transporcie drogowym. Brak dobrej sieci połączeń transportem publicznym, w tym dalekobieżnej, wymuszać będzie na ludziach posiadanie samochodu (liczba samochodów w PL jest wyższa niż średnia w UE!), to z kolei będzie zmniejszać częstotliwość wyboru innych środków transportu, choćby ze względów ekonomicznych (jak już się zainwestowało w samochód, to bilet z reguły wyjdzie drożej niż koszt paliwa, co innego, gdyby liczyć amortyzację i koszt zakupu samochodu).
Podsumowując - konflikt połączenia dalekobieżne vs. lokalne jest pozorny. Rozwijać trzeba i jedne i drugie, bo pozostają one w symbiozie. Konkurencją kolei dalekobieżnej o pieniądze nie jest kolej regionalna, tylko transport lotniczy i drogowy.
@boska.augusta Może przykład drastyczny ale Niemcy potrafili linią jednotorową obsługiwać front wschodni. Pociągi mijały się na stacjach. Obecnie na Trasie Białystok-warszawa wybudowano drugi most nad Narwią dla dwóch pociągów osobowych na godzinę.
Najlepszy przykład to remont trasy Poznań-Warszawa, koszt kilka miliardów PLN a skrócenie czasu przejazdu na tej trasie to kilka minut. No i oczywiście trasa nie jest zaplanowana pod pendolino tylko pod zwykłe pociągi osobowe a prędkość maksymalna to 160 km/h.
@AndyK Nie wypowiem się dokładnie nt. specyfiki przebudowy Poznań-Warszawa, ale w ogólnym przypadku należy patrzeć nie tylko na czas skrócenia jazdy. Są też inne powody przeprowadzenia modernizacji: - zapobiegnięcie wydłużeniu czasu jazdy w najbliższej przyszłości (teraz jeszcze da się szybko jechać, ale za 3 lata trzeba będzie ograniczyć prędkość), - ograniczenie awaryjności infrastruktury, - zmniejszenie emisji hałasu, - poprawa dostępności i estetyki infrastruktury pasażerskiej, - zmniejszenie zużycia energii, - zmniejszenie wpływu na środowisko, - i inne.
Niestety wiele spośród powyższych jest trudno mierzalnych, stąd uwagę zwraca się głównie na skrócenie czasu jazdy. A ogólna ocena, czy inwestycja była opłacalna, zależy od konkretnego przypadku.
@AndyK Otóż ostatnia modernizacja linii Poznań-Warszawa miała na celu zwiększenie jej przepustowości, która polegała na modernizacji urządzeń sterowania ruchem, co umożliwia zastosowanie mniejszych odstępów między pociągami na szlaku oraz zwiększeniu mocy sieci zasilającej. Jeśli te dwa elementy zmodernizowano, to zwiększenie prędkości do 200 km/h jest możliwe po zainstalowaniu systemu ETCS.
@AndyK Masz wąskie pojęcie o kolei. Prędkość to jeden z elementów Może dzięki remontowi polepszono bezpieczeństwo przez zlikwidowanie kolizyjnych przejazdów, może zamiast 10 pociągów na godzinę pojedzie 20, może zmniejszono oddziaływanie na środowisko, mozę zadbano o wygodę wsiadających, wysiadających i oczekujących na przystankach pasażerów. I może jeszcze wiele innych aspektów.
@mk8128 Kolej będzie przeżywać renesans na świecie bo jest bardziej ekologiczna niż samoloty. A i masowe przejście na ekologiczny napęd w samochodach nieprędko nastąpi.
> Szwajcaria to jeden z najbogatszych krajów świata, o bardzo wysokim poziomie dochodów. Tam każdy mieszkaniec wykonuje rocznie średnio 70 podróży koleją. To oznacza, że ich system działa. A tam wszystko opiera się na cykliczności i dobrych, sprawnych przesiadkach. I jakoś nikogo to od kolei nie odstrasza.
Moim zdaniem fakt, że bajecznie bogata Szwajcaria ma jednocześnie najlepszą kolej, sugeruje raczej, że dobra kolej jest bardzo droga... Najtaniej jest zbudować byle jaką sieć dróg jak w Indiach i kazać się ludziom przeciskać przez nią samochodami. Chociaż to, że Czechy, przy takiej samej jak u nas gęstości zaludnienia mają ponad dwukrotnie większą ilość podróży koleją (per capita) oznacza, że nasze zapóźnienia są wielkie.
Szkoda, że nie pociągnęliście wątku malowniczych linii kolejowych, np. do Jedliny Zdroju czy do Karpacza. Najpierw będzie po 200 mln. zł na remont, a potem kolejne dziesiątki milionów rocznie na utrzymanie. bo prawie nikt nie będzie z tych linii poza weekendem. Nieodpowiedzialni dziennikarze zawsze do tej pory popierali topienie naszych miliardów w takie bezsensowne inwestycje mające zaspokoić marzenia mieszczuchów o romantycznej podróży koleją do kurortu jak w XIX w.
@demodamas No popatrz, a tu się opłaca: www.watercressline.co.uk/ Jechałem Watercressline i założę się o dolary przeciw orzechom, że linia, o której mówisz, jest bardziej malownicza. Może chodzi o reklamę i zachęcenie turystów.
@pancerzyk Oraz nie ma kto nimi jeździć poza mieszkańcami Katowic i Warszawy. A linia spokojnie mogłaby biec prze Częstochowę, Piotrków i zwłaszcza Łódź, dobrze wyznaczona wcale nie byłaby dłuższa. Byłoby za to znacznie więcej pasażerów. I nie każdy pociąg musiałby się zatrzymywać na każdej stacji - najszybsze mogłyby tylko w Łodzi. Poza tym 200 km/h to nie jest żadna przyzwoita prędkość, to w ogóle nie jest kolej dużych prędkości, bo za takie uznaje się koleje osiągające prędkości powyżej 250 km/h. Jakoś w Niemczech czy Francji takie koleje nie omijają największych miast choć przekraczają 300 km/h.
@indywidualismus Sukces pociągu Kraków-Warszawa bez zatrzymywania pokazuje, że nie masz racji.
Na wielu trasach w tych miasteczkach wysiada po kilka osób lub jest inny rodzaj kolei, np. pociągi relacji Białystok-Warszawa zatrzymują się w Wołominie i Tłuszczu do których jeździ KM.
Nareszcie ktoś poruszył temat, który ma znacznie szerszy zakres, niż tylko inwestycje kolejowe. Czy naprawdę nikt do tej pory nie zauważył, że od wielu lat prawie wszystko, co robi się za publiczne pieniądze, wygląda jakby miało jeden nadrzędny cel: wydać tych pieniędzy jak najwięcej? Nie ma większego znaczenia, czy w wyniku inwestycji coś zostanie usprawnione, zostanie tak jak było, czy nawet ulegnie pogorszeniu.
1. Efektywność należałoby mierzyć przynajmniej liczbą pasażerokilometrów. Czym innym jest pasażer regionalny, który przejedzie 20 km pociągiem, a czym innym pasażer dalekobieżny, który pokona odległość 500 km. Koleje dużych prędkości pozwalają ograniczać dalekobieżne połączenia lotnicze, najbardziej emisyjne ze wszystkich pod kątem CO2, koleje aglomeracyjne - ruch samochodowy w dużych miastach - odpowiedzialny za wypadki i niską emisję. Jedno i drugie jest ważne.
Jeśli chodzi o Hiszpanię, to jest to akurat kraj, który osiąga znaczący wzrost udziału kolei w przewozach pasażerskich, więc byłbym daleki od jej potępiania. A przeinwestowanie i gigantomania w inwestycjach kolejowych w niczym nie odbiegała tam od podobnych problemów w infrastrukturze drogowej.
2. Problemem wielu obecnych modernizacji jest zacofanie technologiczne i organizacyjne. To nie tylko problem braku dodatkowych torów, to także problem wąskich gardeł, kolizyjnych krzyżowań, odcinków jednotorowych, przestarzałych rozjazdów, ciasnych łuków itp. które ograniczają prędkość i przepustowość czy uniemożliwiają ułożenie rozkładów z odjazdami w równych odstępach czasu.
3. Pojawia się też problem z kwestiami środowiskowymi i ich rozumieniem. Wycinanie drzew przy torach, albo wysokie na ileś metrów ekrany akustyczne rozcinające miasta to tylko dwa z wielu wątków. Z reguły nie analizuje się inwestycji kolejowej pod kątem zdolności do redukcji ruchu samochodowego, tylko co najwyżej bezpośredniego wpływu.
4. W ogóle nikomu przez gardło nie przejdzie, że tak, kolej ma stanowić konkurencję dla nadmiernego ruchu samochodowego. Że od trzech dekad ten kraj inwestował w drogi a zaniedbywał, albo celowo demontował kolej i dlatego udział ruchu samochodowego dramatycznie wzrósł, a kolei - równie dramatycznie spadł. Ze zamykano linie w dobrym stanie, że demolowano rozkłady jazdy tak, by zniechęcić pasażerów, że dramatycznie zaniedbywano kolej finansowo pompując niemal wszystkie fundusze budżetowe na transport w drogi, że duże miasta przez kilkadziesiąt lat przebudowywały się pod kątem dobrostanu i wygody kierowców samochodów osobowych i że teraz zbieramy tego efekty.
> Czym innym jest pasażer regionalny, który przejedzie 20 km pociągiem, a czym innym pasażer dalekobieżny, który pokona odległość 500 km. Koleje dużych prędkości pozwalają ograniczać dalekobieżne połączenia lotnicze, najbardziej emisyjne ze wszystkich pod kątem CO2, koleje aglomeracyjne - ruch samochodowy w dużych miastach - odpowiedzialny za wypadki i niską emisję.
Nie byłbym taki pewien, czy faktycznie podróże na dłuższe dystanse odpowiadają za więcej CO2. W aglomeracjach sporo ludzi samochodem dojeżdża po kilkadziesiąt km dziennie do pracy, a całe mnóstwo robi dziennie po 10-20 km. W skali miesiąca to są ogromne ilości spalonego paliwa.
Oczywiście ten rachunek jest bardziej skomplikowany. Przede wszystkim z pociągów regionalnych, jeśli dojeżdża się nimi do pracy korzysta się średnio prawie 40 razy w miesiącu, z dalekobieżnych - powiedzmy optymistycznie 4 razy na miesiąc. Natomiast jeśli punktem odniesienia będzie dla nas tylko "liczba pasażerów" to z pewnością łatwiej podbijemy ją połączeniami regionalnymi, ba, miejskimi. Ale nie załatwi to całości problemu. Emisyjność transportu lotniczego w przeliczeniu na pasażerokilometr jest kilkukrotnie wyższa niż na kolei i wyższa niż w transporcie drogowym. Brak dobrej sieci połączeń transportem publicznym, w tym dalekobieżnej, wymuszać będzie na ludziach posiadanie samochodu (liczba samochodów w PL jest wyższa niż średnia w UE!), to z kolei będzie zmniejszać częstotliwość wyboru innych środków transportu, choćby ze względów ekonomicznych (jak już się zainwestowało w samochód, to bilet z reguły wyjdzie drożej niż koszt paliwa, co innego, gdyby liczyć amortyzację i koszt zakupu samochodu).
Podsumowując - konflikt połączenia dalekobieżne vs. lokalne jest pozorny. Rozwijać trzeba i jedne i drugie, bo pozostają one w symbiozie. Konkurencją kolei dalekobieżnej o pieniądze nie jest kolej regionalna, tylko transport lotniczy i drogowy.
Może przykład drastyczny ale Niemcy potrafili linią jednotorową obsługiwać front wschodni. Pociągi mijały się na stacjach. Obecnie na Trasie Białystok-warszawa wybudowano drugi most nad Narwią dla dwóch pociągów osobowych na godzinę.
Myśl dobra ale porównanie słabe
Nie wypowiem się dokładnie nt. specyfiki przebudowy Poznań-Warszawa, ale w ogólnym przypadku należy patrzeć nie tylko na czas skrócenia jazdy. Są też inne powody przeprowadzenia modernizacji:
- zapobiegnięcie wydłużeniu czasu jazdy w najbliższej przyszłości (teraz jeszcze da się szybko jechać, ale za 3 lata trzeba będzie ograniczyć prędkość),
- ograniczenie awaryjności infrastruktury,
- zmniejszenie emisji hałasu,
- poprawa dostępności i estetyki infrastruktury pasażerskiej,
- zmniejszenie zużycia energii,
- zmniejszenie wpływu na środowisko,
- i inne.
Niestety wiele spośród powyższych jest trudno mierzalnych, stąd uwagę zwraca się głównie na skrócenie czasu jazdy. A ogólna ocena, czy inwestycja była opłacalna, zależy od konkretnego przypadku.
No właśnie, remonty są po prostu potrzebne do podtrzymania obecnych limitów prędkości.
Jest zasadnicza różnica pomiędzy remontem a modernizacją (przebudową/rozbudową). To, co jest na linii do Poznania, to nie jest remont.
Otóż ostatnia modernizacja linii Poznań-Warszawa miała na celu zwiększenie jej przepustowości, która polegała na modernizacji urządzeń sterowania ruchem, co umożliwia zastosowanie mniejszych odstępów między pociągami na szlaku oraz zwiększeniu mocy sieci zasilającej.
Jeśli te dwa elementy zmodernizowano, to zwiększenie prędkości do 200 km/h jest możliwe po zainstalowaniu systemu ETCS.
Zużycie torów Poznań Warszawa było na poziomie 30%, większość dworców remontowana w latach 90tych i/lub na euro 2014.
Masz wąskie pojęcie o kolei. Prędkość to jeden z elementów
Może dzięki remontowi polepszono bezpieczeństwo przez zlikwidowanie kolizyjnych przejazdów, może zamiast 10 pociągów na godzinę pojedzie 20, może zmniejszono oddziaływanie na środowisko, mozę zadbano o wygodę wsiadających, wysiadających i oczekujących na przystankach pasażerów. I może jeszcze wiele innych aspektów.
Kolej będzie przeżywać renesans na świecie bo jest bardziej ekologiczna niż samoloty. A i masowe przejście na ekologiczny napęd w samochodach nieprędko nastąpi.
prędzej auta odejdą, a my będziemy sie przemieszczać dronami (na specjalnych szelkach dla panow, a dla pań podwieszana kabina)
Tak, w Pcimiu u Obajtka.
Spróbuj dojechać do centrum Londynu samochodem, jeśli naprawdę nie musisz. Koszmar.
Moim zdaniem fakt, że bajecznie bogata Szwajcaria ma jednocześnie najlepszą kolej, sugeruje raczej, że dobra kolej jest bardzo droga... Najtaniej jest zbudować byle jaką sieć dróg jak w Indiach i kazać się ludziom przeciskać przez nią samochodami. Chociaż to, że Czechy, przy takiej samej jak u nas gęstości zaludnienia mają ponad dwukrotnie większą ilość podróży koleją (per capita) oznacza, że nasze zapóźnienia są wielkie.
Akurat linia z Jeleniej do Karpacza przez Mysłakowice mogłaby być rentowna i służyć przy dojazdach do pracy i szkoły.
Przy 3 pasażerach? Jeden do pracy, jeden do szkoły a 3 konduktor?
A co? Karpacz ma 10 mieszkańców? Turyści zapełnią tę linię. Tak jak helską
No popatrz, a tu się opłaca: www.watercressline.co.uk/
Jechałem Watercressline i założę się o dolary przeciw orzechom, że linia, o której mówisz, jest bardziej malownicza. Może chodzi o reklamę i zachęcenie turystów.
Czyli tak: Do Szklarskiej Poręby (z Jeleniej Góry) linia się opłaca a do Karpacza już nie? Trochę bez sensu twoja opinia.
Oraz nie ma kto nimi jeździć poza mieszkańcami Katowic i Warszawy. A linia spokojnie mogłaby biec prze Częstochowę, Piotrków i zwłaszcza Łódź, dobrze wyznaczona wcale nie byłaby dłuższa. Byłoby za to znacznie więcej pasażerów. I nie każdy pociąg musiałby się zatrzymywać na każdej stacji - najszybsze mogłyby tylko w Łodzi.
Poza tym 200 km/h to nie jest żadna przyzwoita prędkość, to w ogóle nie jest kolej dużych prędkości, bo za takie uznaje się koleje osiągające prędkości powyżej 250 km/h. Jakoś w Niemczech czy Francji takie koleje nie omijają największych miast choć przekraczają 300 km/h.
Sukces pociągu Kraków-Warszawa bez zatrzymywania pokazuje, że nie masz racji.
Na wielu trasach w tych miasteczkach wysiada po kilka osób lub jest inny rodzaj kolei, np. pociągi relacji Białystok-Warszawa zatrzymują się w Wołominie i Tłuszczu do których jeździ KM.