Robert Jędrzejowski, prezes zarządu Pekabeksu: Pekabex też był taką restrukturyzacją. Jedną z ciekawszych. Piętnaście lat temu wraz z kilkoma kolegami i inwestorem Maciejem Grabskim [znanym m.in. jako współzałożyciel i inwestor Wirtualnej Polski] po prostu przyjęliśmy przedsiębiorstwo w upadłości. Pekabex miał wtedy jedną fabrykę w Poznaniu.
Pomysł był taki, żeby na jej miejscu było osiedle mieszkaniowe. Rok 2007, ceny nieruchomości szły w górę, wydawało się, że to będzie trwać zawsze. Ale nie trwało, rynek mieszkaniowy się załamał. Z perspektywy czasu oceniam, że uratowaliśmy komuś, kto bardzo chciał tam budować, skórę. Zresztą to nie było jakieś supermiejsce na deweloperkę mieszkaniową.
Owszem, to miała być szybka restrukturyzacja, sprzedaż, taki deal kapitałowy, jak wtedy robiłem. Ale w budownictwie nadeszły bardzo trudne czasy i porzuciłem pierwotny plan. Fabryka została, a ja zostałem w Pekabeksie, żeby pomóc. Potem zaczął się rozwój, kolejne przejęcia, budowaliśmy tę firmę, która po 15 latach wygląda tak, jak teraz wygląda. Lider w branży budownictwa systemowego. Firma, która działa nie tylko w Polsce, ale i na wielu zagranicznych rynkach. Jesteśmy mocno obecni w Szwecji, Danii, Niemczech.
- Ale my dalej zarabiamy pieniądze. Pekabex 15 lat temu miał 40 mln obrotu. Dzisiaj ma ponad półtora miliarda. Jakiś czas temu jeden z moich pracowników chciał odejść do konkurencji. Zapytałem go: dlaczego chcesz to zrobić?
- Że tamta firma jest mała, dopiero się wszystko zaczyna, w Pekabeksie jest już wszystko zrobione itd.
Powiedziałem mu: Pekabex w skali Polski może jest i duży, ale w skali Europy jest jeszcze bardzo małym graczem. Wszystko jest przed nami. A nareszcie mamy zasoby kapitałowe i ludzi, żeby pewne pomysły realizować. Kreować trendy, a nie tylko kopiować czyjeś rozwiązania.
Mamy obecnie kilka różnych start-upów. Oferujemy prefabrykowane domy jednorodzinne dla klienta indywidualnego. Mamy joint venture z firmą Rebuild, już wybudowali nam trzy maszyny do automatyzacji produkcji. Kupiliśmy firmę FTO Fertigteilwerk Obermain z siedzibą w Marktzeuln, to Bawaria-Górna Frankonia. Co też jest samo w sobie oddzielną przygodą. W Niemczech budujemy dobrą markę dla Polski i Polaków.
Zaczynać od zera za każdym razem jest fajnie. Ale fajnie jest również, kiedy można to marzenie realizować dalej.
- Wszystkim. Nie zajmuję się wyrobem wielkiej płyty. Także jeśli chodzi o wielką płytę, to trzeba zapytać tych, którzy zajmują się tylko płytami.
Tak, owszem, robimy ściany. Ale domy czy szerzej, obiekty budowlane, składają się też z belek, słupów, stropów itd. A elementy ścienne są po prostu częścią naszego portfolio produktowego. Natomiast różnice między prefabrykatami z czasów socjalizmu a obecnymi są olbrzymie.
Tak, kiedyś jakość takich budów pozostawiała wiele do życzenia. Dzisiaj jakość naszych obiektów jest moim zdaniem dużo wyższa niż w technologii tradycyjnej.
Prefabrykacja to jest budowa pod dachem. A zwykła budowa jest na wietrze, śniegu, słońcu i Bóg wie, czym jeszcze. To musi pan sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie ta jakość jest łatwiejsza do uzyskania. Czy jest łatwiej upilnować i zmienić przyzwyczajenia jakościowe budowlańców w fabryce, czy na budowie? Śmiało.
Zresztą rozmowy o jakości prefabrykatów mamy już za sobą. Prowadziliśmy je kilka lat temu, zastanawiając się, czy ta technologia zostanie zaakceptowana przez klientów.
I żeby temat zamknąć raz na zawsze, wybudowaliśmy osiedle Jasielska przy Szarych Szeregów w Poznaniu. W skandynawskim stylu. Nie chcę być nieskromny, ale moim zdaniem to jest chyba najładniejsze osiedle w okolicy, a przynajmniej jedno z ładniejszych. Ludzie chcą tam mieszkać.
Tym się zresztą kierujemy. Jak budujemy kolejne rzeczy, to testem jest: czy ja bym mógł tam zamieszkać, czy nie. Jeżeli mógłbym, to robimy, jeśli nie, to nie robimy.
- Jest szybsza w zależności od przypadku o jedną trzecią, a nawet o połowę. To już samo w sobie jest olbrzymią wartością. Domy jednorodzinne robimy w trzy miesiące. Potem obecność ekip budowlanych się sprowadza tylko do prac wykończeniowych.
- Cena jest bardzo podobna, oczywiście w zależności od efektu, który jest zaplanowany.
Budujemy osiedle w Hamburgu, gdzie mieszkania są sprzedawane po 10 tys. euro, a nawet po ponad 20 tys. euro za metr.
A z drugiej strony, coraz mocniej wchodzimy w budownictwo społeczne. Robimy dla Polskiego Funduszu Rozwoju jeden projekt - 320 mieszkań przy ul. Okólnej w Toruniu, zaraz będzie chyba drugi. Rozmawiamy też z kilkoma samorządami na ten temat.
Nasza technologia jest wymarzona do taniego budownictwa społecznego. Beton jest bardzo modny, zwłaszcza w połączeniu ze stalą i drewnem. To fajnie wygląda. To jest coś, co ludzie lubią. Ale przy okazji takie połączenie jest trwałe, więc trudno je zniszczyć, a łatwo konserwować.
Zaręczam, klatki schodowe w naszej inwestycji w Toruniu wyglądają jak w warszawskim apartamentowcu. To jest dobrej jakości, a nie musi być po prostu megadrogie.
Moim marzeniem jest zrobienie takiego projektu ze społecznej półki, niekomercyjnie, do spółki z jakąś fundacją, żeby pokazać, jak ludzie mogą wychodzić z problemów mieszkaniowych.
- Poruszył pan taki ciekawy temat. I trudny. Ostatnie półtora roku to był dla budownictwa niezwykle trudny czas.
Ewenement. Czegoś takiego nie było od co najmniej kilkunastu lat.
Stal na początku 2021 roku kosztowała ok. 2 zł z haczykiem za kilogram. Potem pod koniec tego roku już 4 złote. Po wybuchu wojny w Ukrainie przekroczyła 6 zł. Obecnie znowu kosztuje 3,50 czy 3,70.
Te turbulencje były dla wszystkich trudne. I dla dostawców, i dla odbiorów. Towar czasami trzeba było bardzo szybko kontraktować.
Z drugiej strony umowy musiały być zmieniane, renegocjowane.
- Tak, to się stabilizuje. Co nie znaczy, że teraz znowu będzie superczas dla branży budowlanej. Wchodzimy w okres spowolnienia gospodarczego.
- Wszędzie w mniejszym czy większym stopniu. Spowolnienie w budownictwie będzie zdecydowanie spowodowane spowolnieniem w całej gospodarce, które już jest chyba coraz bardziej widoczne i oczywiste dla wszystkich.
Scenariusz, że go nie będzie albo że nie będzie recesji, jest już minimalny. Oczywiście zawsze można mieć jakąś nadzieję, ale to jest chyba nadzieja z kategorii mało realistycznych.
Tyle że spowolnienia przychodzą i odchodzą. Wiemy, jak sobie z nimi radzić. A takie wahnięcia cen surowców, problemy z dostępnością, jakie mieliśmy do niedawna, są bardzo trudne do zarządzania i do przewidzenia. Myślę, że to się więcej nie powtórzy.
-Tak jest. Podtrzymuję.
- Oczywiście. Proszę spojrzeć na Skandynawię, gdzie technologia prefabrykacji jest ogólnie przyjęta. Tam nie da się już inaczej budować, ponieważ pensje w Skandynawii są bardzo wysokie.
Tradycyjna budowa ze względu na koszty robocizny byłaby za droga. Nikogo nie byłoby stać na to, aby kupić sobie mieszkanie.
- Demografii nie da się oszukać. Oczywiście są projekty sprowadzania siły roboczej z krajów spoza Europy, ale moim zdaniem są to rozwiązania na krótką metę i jak pokazują doświadczenia sąsiadów, mało skuteczne. Nie da się zbudować dobrobytu na totalnym imporcie siły roboczej.
Im bardziej będą rosły pensje, tym bardziej trzeba automatyzować produkcję, również w budownictwie. Albo odwrotnie, pensje będą rosły dzięki temu, że produkcja będzie coraz bardziej wydajna i zautomatyzowana.
Co jest pierwsze: jajko czy kura? Nie wiem, natomiast jedno z drugim się wiąże. Moim zdaniem nie da się w nieskończoność podwyższać wynagrodzeń, jeżeli ta wydajność nie będzie rosła. W przyszłości będzie mniej ciężkiej pracy fizycznej, a więcej myślenia.
- Jakie będą konkretne rozwiązania? Nie wiem. Ale już trochę widać, w jakim to idzie kierunku.
Informacje z projektu będą wysyłane bezpośrednio do maszyn, które będą realizować w sposób automatyczny zlecenia produkcyjne. Same.
Będziemy obserwować, jak ubywa ludzi w fabryce, a ci ludzie, którzy zostaną, będą mieli coraz wyższe kwalifikacje.
Podział na pracę fizyczną w fabryce i umysłową w biurze będzie zanikał, dlatego że coraz więcej pracy w fabryce jest właśnie pracą umysłową, czyli trzeba umieć obsługiwać skomplikowane urządzenia, trzeba być wysoko wyspecjalizowanym fachowcem.
Ciężarówki, pewnie już bezzałogowe, również z automatu będą dostarczać gotowe prefabrykaty na budowy.
Gdzie już teraz nasze ekipy montażowe do złożenia konstrukcji, to jest kilku, kilkunastu ludzi.
- Powtarzam, to się już częściowo dzieje. Zamiast murować na miejscu lub ustawiać szalunki i wylewać do nich beton, ekipy przyjeżdżają i składają ten budynek, jakby z klocków, do stanu surowego.
- Na pewno jest to jeden z kosztów, który jest problemem dla prefabrykacji. Dlatego mamy w Polsce pięć zakładów rozlokowanych geograficznie w różnych punktach kraju. I im bliżej ten element jest transportowany, tym koszty są mniejsze. Nie tylko finansowe, ale też klimatyczne.
Transport w miarę możliwości trzeba ograniczyć.
- To jest wiele rzeczy, które teraz robimy.
Po pierwsze, nasze rozwiązania dachowe, które od razu stworzone są do tego, żeby instalować na nich fotowoltaikę. Dzisiaj moim zdaniem obiekt przemysłowy czy logistyczny, który na dachu nie ma możliwości zainstalowania fotowoltaiki, jest obiektem niepełnosprawnym, niepełnowartościowym. Drugiej kategorii.
Panele docelowo będą na wszystkich dachach naszych fabryk. Na razie są na jednej, ale już wystąpiliśmy o pozwolenia na budowę. Chcemy pokazać, że to ma sens.
Po drugie cement, stal to są produkty, które generują największy ślad węglowy. Sposób produkcji cementu nie uległ zmianie i na razie nie widzę szans, aby to się miało zmienić.
Ale próbujemy nasze elementy prefabrykowane konstruować tak, żeby było w nich jak najmniej betonu i stali przy możliwie ich jak największej trwałości i solidności. I tu prefabrykaty wypadają dużo lepiej niż budownictwo tradycyjne.
Dalej to są rzeczy może drobniejsze, ale też ważne. Zamknięty obieg wody. Próba ograniczenia ilości sklejki, którą zużywamy itd. To moim zdaniem jedyne na dziś w branży budowlanej możliwości rzeczywistego wpływu na klimat.
Wszystkie komentarze
Te zdania pana Roberta Jędrzejowskiego dedykowałbym szefom Panattoni Europe, które wybudowało w Polsce dziesiątki wielkopowierzchniowych magazynów.
Brak fotowoltaiki na dachach takich obiektów wynika z ryzyka pożarowego.
I konieczności odśnieżania dachu?
Ponieważ obiekt budowlany bardziej należy porównać do garnituru szytego na miarę niż do samochodu. Produkcja modelu samochodu to miliony sztuk, ktore różnią się kolorem nadwozia i wyposażeniem, ale konstrukcja nadwozia jest taka sama. Konstrukcja budynku zależy od wielu czynników: warunki gruntowo wodne, lokalizacja (od tego zależy np. obciążenie śniegiem czy wiatrem), rozmiar działki, funkcja, można wiele wymieniać. Oczywiście można w jakimś stopniu ujednolicić, czy unifikować budynki, ale to nigdy nie będzie na takim poziomie jak w motoryzacji. Z prostego powodu, nigdy nikt nie wybuduje miliona identycznych hal magazynowych, produkcyjnych, czy domów jednorodzinnych. I jeszcze jedna kwestia, transport. Gotowy samochód waży tonę, półtorej. Prefabrykat budowlany kilka, kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt ton.
Nie prawda. Obiekt budowlany co do zasady jest powtarzalny - z wzorca. Do tego wzorca trzeba coś dopasować ale to rodzaj "interfejsu" do warunków. Tylko, że takie podejście mocno bije po kieszeni tych, którzy żyją z uprawnień budowlanych wszelkiej maści, architektów od modyfikacji projektów. Praca inżyniera polega na korzystaniu z wzorców artysta niech tworzy sztukę.
Ludzie mają różne potrzeby - są single, są rodziny z dzieckiem, są rodziny wielodzietne lub wielopokoleniowe itd. Nie wciśniemy ich w jeden wzorzec - i całe szczęście.
Poza tym praca inżyniera nie polega tylko na korzystaniu z wzorców, ale na twórczym rozwiązywaniu problemów. Dzięki temu mamy postęp techniczny. Gdyby wszyscy korzystali tylko z wzorców, to nadal korzystalibyśmy z telefonów na korbkę, a nie ze smartfonów?
Ale się tak tą prefabrykacją nie podniecaj. To tylko konstrukcje żelbetowe przygotowywane na terenie fabryki i dowożone, zamiast szalowania i zbrojenia na placu. Jak już je postawisz - całą resztę budowy robi się "tradycyjnie".
A jeśli chodzi o "tańszość" to proponują dom o powierzchni użytkowej 140 m2 za jedyne 750 tys. złotych. Czy ja wiem?
W moim doświadczeniu (bezpośrednim, bo w życiu miałem/mam i dom szkieletowy i tradycyjnie murowany) domy szkieletowe są o wiele łatwiejsze w naprawie i modernizacji. Jak potrzebowałem w domu o konstrukcji szkieletowej rozprowadzić ethernet po wszystkich pomieszczeniach to zrobiłem to w dwa weekendy ze schowaniem okablowania w ścianach bez ich uszkodzeń, przemalowywania etc. Jak w tradycyjnym nie dopracowałem przy wykańczaniu gdzie będę potrzebował gniazda ethernet (taką mam pracę że części urządzeń nie mogę podłączyć bezprzewodowo) to skończyło się na kablu idącym na wierzchu po listwie.
Dostępność ekip to kwestia tego co jest popularne na rynku. Nasi fachowcy dobrze sobie radzą w Skandynawii, to jeśli inne technologie staną się u nas popularne to też dadzą radę.
Co do kwestii postrzegania wartości to pełna zgoda.
No ale tak patrząc z punktu inżyniera to doskonałe rozwiązanie - portfolio "klocków" z których można budować odpowiednie budynki. Nie te dziwne dworki, z wykuszami, mansardami, kolumnadami (choć i te pewnie by się dało) ale domy i budynki wygodne i użyteczne.
Oczywiście fundamenty i tak nie byłyby prefabrykowane. Pewnie reszta - ściany, schody, stropy, belki itd byłyby prefabrykowane a jakością przewyższały partaninę realizowaną przez budowlańców z przypadku.
No a owa automatyzacja i cyfryzacja ma już miejsce. Jeszcze nie ma automatyzmu na taką skalę, że masz działkę a projekt domu jest do niej dopasowywany z automatycznym przeliczeniem na liczbę potrzebnych elementów składowych z wyliczeniem ich kosztu i czasu realizacji. Takie podejście może skutkować tym, że dom będzie postawiony w tydzień/kilka tygodni (w stanie surowym) a wykończony w jeden sezon i to w kosztach niższych niż obecnie.
W budownictwie mostowym od co najmniej 50 lat stosowana jest prefabrykacja. Wszędzie gdzie się da.
Skoro obecnie przedstawiona technologia nie jest istotnie tańsza od szalunków na budowie, to może to nie jest taki przełom ?
Po drugie robotyzacja może zmienić technologię budowy na budowie. Drukowanie ścian, układanie zbrojenia, kładzenie tynków, wycinanie bruzd w ścianach. Okładziny ścian, ocieplenia. Tu jest wiele do zrobienia.
W Kanadzie jest kilku dużych deweloperów którzy jak stawiają osiedle, to zaczynają od postawienia tymczasowej małej fabryki elementów. Elementy produkowane są na miejscu i z nich składane szybko domy. Po wszystkich "fabryczka" jest zwijana i przewożona na następny pusty plac budowy.
Węzły betoniarskie, fabryki asfaltu doskonale miały się przy budowie autostrad, dróg. Były potrzebne to je postawiono, nie były to zlikwidowano. W czym problem? Tak samo można stawiać tymczasowe fabryki prefabrykatów budowlanych gdy jest duże zlecenie.
Weź przestań. Jaka robotyzacja? Jakie drukowanie ścian. To są mrzonki.