- Zawsze mnie bolało, że wszystkie technologie przychodziły z zagranicy. Chcieliśmy wreszcie stworzyć coś nowoczesnego i polskiego - mówi Katarzyna Barańska.
Pewni siebie - tego odmówić im nie można. Mówią wprost, czego chcą, jak do tego zamierzają dojść i kiedy.
- Najlepsze pomysły tworzą się z pasji. Tak też więc powstała i nasza firma - śmieje się Katarzyna Barańska, patrząc na męża i biznesowego partnera Filipa Barańskiego. Ona uczyła się biznesu w Stanach Zjednoczonych, on był inżynierem w Niemczech. Gdy się poznali, postanowili wrócić do Polski i we Wrocławiu założyć firmę.
Filip Barański za naszą zachodnią granicą odpowiadał za rozwiązania akustyczne w różnych przedsiębiorstwach. Opracowywał, jak wygłuszać hałas, jak dbać o zmniejszenie emisji dźwięku z maszyn. Te działania chcieli przenieść do naszego kraju. Był tylko jeden mały problem: dwadzieścia lat temu praktycznie nikt nie chciał zadbać o akustykę fabryk. Początki nie były więc łatwe.
Stwierdzili jednak, że skoro niemieckie firmy inwestują w poprawę warunków pracy i niskoemisyjność w Niemczech, to dlaczego nie można tego robić także nad Wisłą? Ich klientami na początku stały się więc duże zagraniczne koncerny międzynarodowe z branży samochodowej czy budowlanej.
- Nie będziemy ukrywać, że pomógł nam też sam rynek pracy i światowy trend środowiskowy. Po prostu kwestie wibroakustyczne stały się ważnym elementem walki o pracownika, zdrowie i jakość życia oraz o środowisko naturalne. Jak ktoś nie inwestował w poprawę klimatu akustycznego w miejscu pracy, to pracownik mając do wyboru analogiczne zarobki u konkurencji, szedł pracować do niej - mówi Filip Barański.
Co więc dziś robi KFB Acoustics? Załóżmy, że zakład produkcyjny chce się rozbudowywać, ale wcześniej w jego okolicy powstało już osiedle domków jednorodzinnych. Sąsiedzi chcą spać, wychodzić na działkę i nie słyszeć wiecznego szumu. A firma nie chce mieć kontroli, kar i blokowania inwestycji. Musi zatem zadbać o odpowiednią akustykę.
Barańscy dostosują więc maszyny, np. zabudowując je w odpowiedni sposób, by emitowały jak najmniej szumów. Dobiorą też odpowiednie materiały budowlane pod nową inwestycję. W samym wnętrzu nawet klimatyzację można wyciszyć odpowiednimi tłumikami.
- Najefektywniejszym rozwiązaniem jest zawsze redukcja głównych źródeł hałasu maszyn. Jednak prawdziwie trudne zadanie, to redukcja hałasu zakładów przemysłowych, gdzie ilość maszyn generujących i współoddziaływujących na siebie liczona jest w setkach. Robimy więc i konsulting, i projektowanie, i wdrożenie, tak aby rozwiązać problem od A do Z. Odpowiednie rozwiązanie antyhałasowe dobrane do danej częstotliwości, nie ingerujące w wydajność produkcji oraz poprawiające bezpieczeństwo pracy, może zrobić wielką różnicę - tłumaczy Katarzyna Barańska.
To jednak nie wszystko. KFB Acoustics pół roku temu uruchomiła we Wrocławiu jeden z najnowocześniejszych ośrodków badania akustyki w Europie. Cel? Podbić rynek nie tylko wyciszeń, ale też tworzenia odpowiednich dźwięków w produktach. Każdy przecież zna charakterystyczny "psssyk" otwieranej puszki coli. Podobne dźwiękowo-marketingowe sztuczki stosują producenci wielu towarów.
Fotel z masażem? Ma nie tylko dobrze masować, ale też wydawać odpowiednie dźwięki, tak byśmy czuli się w nim komfortowo. Ekspres do kawy, laptop, wibrujący telefon - to wszystko powinno być zaprojektowane, by brzmiało tak, jak producent to sobie wymyślił. Kolejny przykład to samochody. Tu dźwięk jest kluczowy przy podejmowaniu decyzji: kupić czy nie kupić.
- To już zawodowe skrzywienie, ale jestem w stanie określić, czy to marka premium czy nie, po tym, jak się drzwi samochodu zamykają. Nie trzeba nawet silnika odpalać. To po prostu słychać, jaki poziom technologii wibroakustycznych oraz jaka jakość wyciszenie zostały zastosowane. Inwestycje w nowe rozwiązania w samochodach nabrały rozpędu z wejściem na rynek pojazdów elektrycznych. Tutaj zarówno brzmienie komponentów jak i całego samochodu projektowane jest na nowo - mówi Filip Barański.
W autach KFB Acoustics projektują np., jak powinien brzmieć dźwięk… migaczy. Każdy producent chce bowiem nadać swoim modelom odpowiedni charakter. Inaczej muszą więc brzmieć migacze w aucie sportowym, inaczej w rodzinnym. Psychoakustyka, którą zajmują się Barańscy, dobiera dźwięki do każdego produktu.
- W Niemczech badania akustyczne dotyczą coraz częściej produktów spożywczych takich jak piwo, kiełbasa czy też czekolada, tak aby generowany dźwięk podczas łamania czy też otwierania produktu identyfikował go jako smaczny i wysokojakościowy zanim go spróbujemy. Batonik czekoladowy to już u nas klasyka. Dobór odpowiedniego składu i warstw ma na celu nadanie głębokiego dźwięku podczas łamania - mówi Filip Barański.
A każdemu, kto w to nie wierzy, proponuje prosty eksperyment: podejdź do ekspresu do kawy, włącz go, zamknij oczy. Gdy tylko się na chwilę skupimy, usłyszymy, czy napój będzie dobry, czy nie. Jeśli jest to tylko krótkie bzyknięcie, to najpewniej dostaniemy lurę. Gdy proces będzie trwał, słychać będzie różne dźwięki, to nasz mózg podświadomie dostanie sygnał, że szykowana jest dla nas prawdziwa, smaczna kawa. - To jest właśnie psychoakustyka - tłumaczy.
Bo nie zawsze chodzi o to, żeby coś było cichsze, czasem musi to po prostu lepiej brzmieć. Gdy klient to usłyszy raz, to po produkt wróci.
Wszystkie komentarze
Oświećcie go, proszę, że to w cywilizacji prymitywna hucpa, a nie innowacja.
Czyli jakie? Oh... aaaah... eeeeeeh...
:-D
"W tym filmie w jedną rolę wciela się 97 aktorów. Transpłciowych lub niebinarnych"
???