"Nie mierz siebie na podstawie tego, co osiągnąłeś. Oceniaj się na podstawie tego, gdzie możesz zajść dzięki swoim zdolnościom" - to motto życiowe Doris Hsu.
Trzeba przyznać, że nie daje przestrzeni do odpuszczenia samej sobie. Właścicielka GlobalWafers przyznaje, że od początku swojej kariery pracuje po kilkanaście godzin dziennie. Wolne w weekendy? No cóż, tu też sobie samej nie odpuszcza. Na niwie biznesowej zdecydowanie się jej taka postawa opłaca.
Zdobywczyni tytułu EY Przedsiębiorca Roku firmą zarządza od 2011 roku. Wówczas obecne GlobalWafers wydzieliło się z innej spółki technologicznej Sino-American Silicon Products. Od tego czasu spółka Hsu specjalizuje się w produkcji płytek krzemowych (czasem zwanych też waflami, od czego pochodzi nazwa firmy) o średnicy od 3 do 12 cali. Swoje zakłady ma poza Tajwanem także w Korei Południowej, Włoszech czy USA.
Obecnie zajmuje trzecie miejsce na świecie pod względem produkcji płytek krzemowych.
Bez nich nie może powstać żaden procesor, komputer czy telefon komórkowy. Produkty GlobalWafers wykorzystywane są i wspierają rozwój technologii 5G czy elektromobilności.
- W młodości bardzo lubiłam fizykę i matematykę. Pamiętam, że podczas studiów na Uniwersytecie Illinois, mój profesor uprzedzał, że w dziedzinie nowoczesnych technologii nic nie jest łatwe. Tylko najlepsi mogą dotrzeć na sam szczyt i tam pozostać. To wtedy pomyślałam, że bardzo chciałabym tam wejść i zostać na dłużej - mówiła o stawianiu sobie celów Hsu w rozmowie z azjatyckim "Forbesem".
Sama przedsiębiorczyni powtarza często, że chce być inspiracją dla innych kobiet w Azji do tego, by nie bać się zaryzykować w biznesie.
Jej firma stara się dynamicznie rozwijać przez przejęcia. Największym był zakup w 2016 roku duńskiej firmy Topsil. Co ciekawe, ta miała także swoje zakłady w Polsce, ale w wyniku restrukturyzacji przeprowadzonej przez GlobalWafers spółkę Topsil Semiconductors (dawne Unitra-CEMAT) oficjalnie zamknięto kilka miesięcy temu.
Nagrodzona tytułem EY Przedsiębiorca Roku Hsu chciała też przejąć niemieckiego rywala - firmę Siltronic. Ostatecznie przez brak zgody niemieckiego rządu do transakcji nie doszło. Hsu stwierdziła więc, że zamiast kupować konkurenta, pieniądze zainwestuje w nowe zakłady.
Kosztem 5 mld dolarów w amerykańskim Sherman powstaje najbardziej zaawansowana na świecie fabryka płytek krzemowych.
- Chcieliśmy wybrać miejsce, w którym energia nie jest w 100 proc. z węgla - przyznał Hsu w jednym z wywiadów.
GlobalWafers chce też skorzystać z rządowych dotacji przygotowanych przez administrację Joe Bidena. Tzw. CHIPS Act ma dać miliardy dotacji, subsydiów i ulg w podatkach, które zachęcą do inwestowania w rozwój procesorów w USA. Hsu przyznaje, że budowa fabryki w Stanach jest aż 5-krotnie droższa niż na Tajwanie, ale dotacje sprawiają, że koszty się równoważą.
EY Przedsiębiorca Roku to międzynarodowy konkurs organizowany przez firmę doradczą EY w kilkudziesięciu krajach świata, także w Polsce. Po lokalnych finałach następnie w Monte Carlo odbywa się główna gala. Nasz kraj w tym roku reprezentował Paweł Jarski z firmy Elemental Holding zajmującej się odzyskiwaniem surowców ziem rzadkich z elektroniki.
- Paweł [był] bardzo, bardzo wysoko. Konkurencja była kosmiczna, a wybór niezwykle trudny - przekazał w mediach społecznościowych zeszłoroczny finalista, a tegoroczny członek jury Rafał Brzoska z Inpostu.
Aktualnie trwa nabór nowych kandydatów do uczestnictwa w polskiej edycji EY Przedsiębiorca Roku. Zgłoszenia od właścicielek i właścicieli firm zbierane są do 30 czerwca. Wyborcza.biz jest patronem medialnym konkursu.
Wszystkie komentarze
Nagroda za: przejęcia, zero litości, optymalizację podatkową, wyzysk.
I bardzo dobrze.
Takich osob i takich firm nam potrzeba wiecej.
Po to, zebysmy mogli kupowac wiecej produktow dobrej jakosci za mniejsze pieniadze.
'EY World Entrepreneur of the Year' sie nie myli.
I zadne lewackie pierniczenie tego nie zmieni.
ja od razu przeszedłem do komentarzy i zakładam, że dowiedziałem się z nich więcej niż gdybym przeczytał powyższy tekst :)
To wyemigruj na ten wschód, jeśli tam lepiej, niż w Europie.
work -life balance to hasło lewaków a nie Europejczyków.
No, chyba że żabojadów, którzy nadal chcą pracować do sześćdziesiątki po 35 godzin tygodniowo.
Spokojnie, prędzej niż później doświadczy wypalenia, pracując w tak chorym trybie.
A moze jednak nie? Znam osoby, ktore pracuja ciezko, maja ponad 70 lat, i bardzo im sie ten trub pracy podoba.
A moze ta Pani w wieku lat 60 odejdzie sobie na emeryturke, bez zadnych oznak "wypalenia", za to z odpowiednim zabezpieczeniem finansowym?
Sa rozne opcje i wcale nie musza byc pesymistyczne/negatywne.
Nie
Oni pracuja DLA niej, a nie na nia.
Ta pani robi swoje, a oni, przy tasmie, robia swoje.
Podobnie, jak kierowca autobusu pracuje dla jakiegos przedsiebiorstwa transportowego, a naukowiec dla firmy farmaceutycznej. Wszystko to jest calkowicie normalne.
- czy Pan Sebastian Ogórek zdaje sobie sprawe z tego, ze w USA jest 20 miejscowosci, ktore nazywaja sie Sherman?
Bez podania stanu, lepiej jest po prostu NIE pisac, o zadnym Sherman, bo jest to informacja bezuzyteczna. Wystarczy napisac, "Kosztem 5 mld dolarów w USA powstaje najbardziej zaawansowana na świecie fabryka płytek krzemowych".