Są badania, które pokazały, że kiedy studenci idą na egzaminy, to wystarczy, że mają telefon, który leży obok, a już średnia z takiego egzaminu jest niższa niż w momencie, kiedy ten telefon zostawią poza salą - mówi Przemysław Gacek, współzałożyciel oraz prezes Grupy Pracuj SA

Poznaliśmy finalistów EY Przedsiębiorca Roku. Wyborcza.biz objęła patronat nad wydarzeniem i w najbliższych tygodniach przedstawimy wszystkie osoby uczestniczące w konkursie.

Amerykański Business Insider: „Jestem pracownicą z pokolenia Z, która właśnie ukończyła studia i zaczęła pierwszą pełnoetatową pracę. Jak mam zadbać o to, by dobrze się odżywiać, spotykać z przyjaciółmi i mieć czas na hobby? Jak mogę dopasować całe moje życie do harmonogramu pracy od godz. 9 do 17? Zwykle budzę się około godz. 7 rano i jestem w pracy od mniej więcej godz. 10 do godz. 19. Kiedy wracam do domu po pełnoetatowej pracy, ledwo mam czas na wyprowadzenie psa i zrobienie kolacji, zanim na zewnątrz zrobi się ciemno. Siedzę w domu zaledwie kilka godzin, zanim o godz. 23 położę się do łóżka. Czy życie musi tak wyglądać?". I co by pan powiedział tej dziewczynie?

Przemysław Gacek, współzałożyciel oraz CEO Grupy Pracuj SA*: Musiałbym się dowiedzieć, co robi, czym się zajmuje? Kiedy zaczynamy pracę, zdobywamy różne doświadczenia. I jednym z tych ważniejszych jest wiedza, czego nie chcemy robić albo gdzie nie chcemy pracować. Żyjemy w takich czasach, że kandydaci mają wybór. Zaangażowanie w pracę potrzebne będzie zawsze, ale są miejsca, w których obowiązki można wykonywać w sposób bardziej zadaniowy i wtedy można dostosować je do swojego trybu życia. Dla przykładu graficy, copywriterzy, programiści w wielu przypadkach są rozliczani za wykonanie swojego zadania i nie muszą wykonywać go w ściśle określonej lokalizacji i czasie. Jeśli ktoś jest w takim miejscu, że nie może realizować tego, co chce robić w swoim życiu, to może warto poszukać innej pracy.

To częste teraz? Że ludzie nie chcą pracować przez osiem godzin, że uważają, że im to zabiera zbyt dużo życia? Że generalnie rzecz biorąc, oni mają inny pomysł na to, żeby zorganizować swój czas.

- W tej kwestii trudno jest generalizować. Myślę, że ludzie chcą pracować w inny sposób niż przed COVID-em. Jeśli ktoś doświadczył pracy hybrydowej, to chce teraz choć częściowo pracować z domu. I często firmy dają możliwość pracy jednego, dwóch, trzech, czasami czterech dni w domu. Tak robi bardzo często branża technologiczna.

EY Przedsiębiorca Roku
CZYTAJ WIĘCEJ

Z drugiej strony są osoby, które pracują w fabrykach, restauracjach, kawiarniach itd. I to są kompletnie inne doświadczenia.

Kelner zdalnie nie popracuje. Ale może znaleźć miejsce, gdzie te godziny pracy będą bardziej elastyczne.

- To prawda. Jedno na pewno się zmieniło: mamy tak niskie bezrobocie, że obecnie jest dużo łatwiej znaleźć pracę, niż to było jeszcze 10 czy 20 lat temu, gdy bezrobocie było na poziomie 20 procent.

Rok 2000. Pensja minimalna: 800 zł, przeciętna pensja 2201 zł. Młodzi ludzie wtedy uciekali z kraju.

- Tak było, ale obecnie czasy są zupełnie inne. Pokolenie Z ma fundamentalnie inne podejście niż moje pokolenie 20 lat temu. Na zasadzie: nie żyję, żeby pracować, a pracuję, żeby żyć. Ten balans jest dla nich niezwykle ważny. A pracodawcy, chcąc ich zrekrutować i utrzymać, muszą brać pod uwagę ich oczekiwania.

Mówił pan niedawno: „Pracowników w domach trudniej zaangażować. Widzieliśmy to nawet w Grupie Pracuj, dlatego w pewnym momencie ściągnęliśmy ludzi na dwa dni w tygodniu do biur". Czyli dla firm praca zdalna to jest jednak problem?

- To może być problem dla wielu pracodawców. Jako prezes firmy to doskonale rozumiem. Przyzwyczailiśmy się jako pracownicy do tego, że pracujemy z domu. Że nie musimy stać w korkach. Że możemy, dla przykładu, odprowadzić dzieci do szkoły.

Owszem, pracownicy pracowali tak samo, a być może nawet bardziej efektywnie. I doceniali to, że są w domu.

Natomiast gdy ludzie nie pracują razem, traci się interakcję między nimi. Wszystko jest okej, kiedy ma się zespół, jak w naszym przypadku, który pracuje ze sobą 10 czy 15 lat, ludzie się znają i mają pewną ukształtowaną kulturę organizacyjną.

Ale dla nowych osób, które przychodzą do pracy, wpasowanie się w taką strukturę jest bardzo trudne. Oni nie do końca są w stanie to sobie zdefiniować, zobaczyć, co trzeba zrobić, a czego nie trzeba robić.

Mam wrażenie, że w dużej części firm opcja powrotu do pracy na pięć dni w tygodniu to już przeszłość. Jestem jednak orędownikiem tego, żeby minimum trzy dni w tygodniu być w pracy. Właśnie po to, żeby tych kontaktów było więcej.

„Wprowadziłem dla siebie zasadę '1 godzina bez telefonu' w trakcie dnia. W trakcie pracy w miarę możliwości trzymam telefon w innym pokoju, aby mi nie przeszkadzał".

- Mam zasadę, że jak przychodzę na spotkania, zostawiam telefon i komputer na biurku. Dzięki temu jestem w 100 proc. obecny na spotkaniu.

Uważam, że w ogóle obecne telefony, zapewniające ciągły dostęp do sieci społecznościowych, mają zły wpływ na społeczeństwo. Kiedy patrzę, ile czasu nastolatki spędzają w sieci, ile czasu spędzają ze swoimi telefonami, to jest to coś, co wzbudza mój duży niepokój. Zwłaszcza młodzi ludzie nie są gotowi na taką liczbę informacji, a często uzależniają się od mediów społecznościowych czy gier. Takie uzależnienia są jedną z przyczyn problemów psychicznych wśród młodzieży.

Są nawet badania, które pokazały, że kiedy studenci idą na egzaminy, to wystarczy, że mają telefon, który leży obok, a już średnia z takiego egzaminu jest niższa niż w momencie, kiedy ten telefon zostawią poza salą.

Odciąłby pan w firmach dostęp do sieci społecznościowych? Niektóre coś takiego robią.

- Pojawia się pytanie, czy to jest na pewno najlepsze rozwiązanie? Czy rozwiązaniem jest to, żeby czegoś ludziom zabronić, czy rozwiązaniem jest to, żeby ich nauczyć w odpowiedzialny sposób z tego korzystać.

Dlatego zakładam, że osoby, które mają swoją pracę do wykonania, które wiedzą, jak to zrobić, jak się zaangażować, po prostu nie będą miały czasu, aby chodzić po sieciach społecznościowych. A jak mają swoją przerwę, to nie ma problemu.

Kogo teraz pracodawcy chcą ozłocić? Tak, że godzą się na wszystko?

- Przez jakieś dwa czy trzy lata to była branża IT.

Ale już nie jest.

- Widzimy, że nastąpił bardzo duży spadek projektów rekrutacyjnych kierowanych do tej branży. Na rynku pracy ważna jest równowaga popytu i podaży. I wydaje mi się, że teraz branża IT doszła właśnie do stanu równowagi.

Kiedy planowaliśmy poprzedni rok, zakładaliśmy, że jednak będzie spadek liczby projektów rekrutacyjnych. Widzimy na przykład, że z roku na rok jest mniej ofert pracy dla tak zwanych białych kołnierzyków. Dlatego że wiele firm po prostu przestało rekrutować tak intensywnie, szczególnie międzynarodowe firmy. Wszyscy czekają na to, jaka będzie decyzja zarządu, dajmy na to w Londynie, w Nowym Jorku. Prowadzone są bardziej bieżące rekrutacje - jak ktoś odchodzi, to trzeba na jego miejsce kogoś znaleźć.

My widzimy, co się dzieje na rynku z reguły po styczniu, bo styczeń otwiera symbolicznie budżety rekrutacyjne firm. Widać wtedy, co firmy sobie zaplanowały na kolejny rok. I ja bym powiedział, że ten wzrost w 2024 roku najprawdopodobniej będzie, wspierany dodatkowo przez środki europejskie.

A jakie to są benefity, które mogą kogoś przekonać? Multisporty, pakiety zdrowotne i tak dalej to właściwie większość firm rywalizujących o tych samych ludzi ma. Łącznie z owocowymi czwartkami...

- Ma pan rację. Ich rola jest mniejsza niż kiedyś. Trudno teraz znaleźć taką jedną rzecz, która byłaby wyróżniająca. Oczywiście firmy proponują różne benefity, na przykład pracę za granicą.

Dlatego tak jak wspominałem, tak ważne są teraz relacje między ludźmi. My sami czasami widzimy, że na przykład mamy kandydatów, którzy do nas przychodzą i mówią, okej, chcę u was pracować, bo mieszkam stąd pięć minut piechotą. I nie chcę już dojeżdżać do swojej pracy 40 minut autobusem, tramwajem czy metrem. Dzięki temu będę miał więcej czasu dla siebie, dla swojej rodziny.

I to jest coraz ważniejsze.

Jak będzie wyglądał rynek pracy w dłuższym horyzoncie, skoro się starzejemy w zastraszającym tempie i rąk do pracy za chwilę będzie kilka milionów mniej? Część miejsc pracy w produkcji czy logistyce zostanie zastąpiona przez roboty. Część pracy biurowej przez sztuczną inteligencję. Analizy, które dziś robi 40 osób, będą robiły dwie. Jak to wszystko wpłynie na naszą gospodarkę? Jak utrzymamy nasz system emerytalny?

- Moim zdaniem Polska może mieć kolejne dobre najbliższe trzy, cztery lata. Odblokowane zostaną środki unijne, czego bardzo potrzebujemy. Polska jest postrzegana w tym momencie jako bardzo ciekawy kraj do inwestycji. W Unii Europejskiej łańcuchy dostaw nie są takie długie. Przykładowo, jesteśmy światową potęgą w produkcji baterii do samochodów elektrycznych. Są więc takie obszary, które myślę, że będą doinwestowane cały czas. Co oczywiście jest dla nas dobre.

Podobnie jak to, że mamy dużo osób, które przyjechały z Ukrainy. Ten milion Ukraińców, który może na początku nie znał polskiego języka, nie do końca wiedział, jak się tutaj odnaleźć, trochę już w Polsce okrzepł. Dzieci poszły do szkół, uczą się polskiego.

Im dłużej trwa wojna, tym większa część z nich zostanie w Polsce. Nasz kraj stał się w tym momencie krajem dwukulturowym. I widzi to każdy, kto idzie do sklepu, restauracji, jedzie metrem czy autobusem.

To są rzeczy, które są pozytywne, bo tych ludzi nam potrzeba. Inną sprawą jest kwestia imigracji i zatrudniania osób z innych krajów. Wiem, że to jest wrażliwy temat. Zostawmy to rządowi.

Ale jak patrzę 15, 20, 30 lat do przodu, to już takim optymistą nie jestem. Uważam, że długofalowo Polska bez ściągania osób z zagranicy po prostu sobie nie poradzi. Sztuczna inteligencja pewnie trochę poprawi obecność mniejszej grupy pracującej, ale to nie wystarczy.

A czy nie powinniśmy już teraz określić  jasnych reguł, jak ta imigracja powinna wyglądać, kogo potrzebujemy, jakie są zasady wstępu do Polski?

- Dla Polski idealnym rozwiązaniem byłoby zbudowanie programu ze wskazanymi kompetencjami, których będziemy potrzebować w Polsce za najbliższe 5, 10, 15, 20 lat. Widzimy teraz, ile osób mamy w Polsce, jak są kształcone i jakich umiejętności i kompetencji będzie brakowało gospodarce. W takim razie dajmy specjalne wizy na przykład dla osób, które będą chciały tu przyjechać i będą w stanie takie prace wykonać.

Myślę, że Polska nie ma wyboru, bo wzrost gospodarczy to jest kwestia efektywności, pracy i produktywności poszczególnych osób. Żadna afera wizowa czy inne uprzedzenia nie powinny przesłaniać tego długofalowego celu, jakim jest rozwój Polski.

Działacie też w Ukrainie. Co się dzieje z rynkiem pracy tam w tym momencie?

- Przed wojną w Ukrainie było 37 milionów mieszkańców. Z naszych aktualnych danych wynika, że jest ok. 30 milionów osób.

Czyli z kraju, który był porównywalny, jeżeli chodzi o liczbę osób, do Polski, zostało ich dużo, dużo mniej.

Jesteśmy obecni w Ukrainie od 2006 roku i od samego początku byłem pod wrażeniem Ukraińców, ich niesamowitej elastyczności i głodu życia, rozwoju. To nieprawdopodobne, jak szybko się dostosowali do obecnej sytuacji. Jak bardzo są kreatywni. Oni starają się żyć, nie przejmować tym, że obok może spaść dron czy bomba. I rynek pracy wciąż funkcjonuje.

Jak długo będą w stanie w ten sposób działać? Trudno powiedzieć.

W 2022 roku sektor prywatny dwukrotnie się zmniejszył, a państwowy dwukrotnie zwiększył. Pieniądze, które dostają ze Stanów, z Unii Europejskiej, to taka kroplówka dla gospodarki, na podtrzymanie.

I tak długo, jak Joe Biden jest prezydentem USA, a także jest wsparcie ze strony Unii Europejskiej, to sobie poradzą. Co będzie za rok, dwa, nie wiem, ale wierzę w tych ludzi i w ten kraj.

Firma Przemysław Gacka została założona w 2000 roku w Polsce (Pracuj.pl oraz eRecruiter), od 2006 roku działa w Ukrainie (serwis robota.ua), a od 2022 roku także w regionie DACH - Niemcy, Austria, Szwajcaria. Notowana jest na GPW, zatrudnia prawie 1100 osób reprezentujących 15 narodowości. Jej kapitalizacja przekracza 4 mld zł. Gacek jest również inwestorem, a w jego portfolio znajdują się takie spółki, jak DocPlanner, Preply czy Booksy. Jego wielką pasją jest żeglarstwo. We wrześniu 2023 roku zdobył tytuł Mistrza Świata w klasie 5.5, byłej klasie olimpijskiej.

Przemysław Gacek w konkursie EY Przedsiębiorca Roku nominowany jest w kategorii Nowe Technologie / Innowacyjność.

Komentarze
Cała ta narracja o braku rąk do pracy wynika z jednego! Chęci zatrudniania ludzi za nędzne grosze! Bo imigrantów łatwo jest zastraszyć i wykorzystać! Może dlatego ludzi 45 plus pomija się przy rekrutacjach wrzeszcząc o braku rąk do pracy
@premie-nam-sie-naleza
Jak to mówią, załóż swoją firmę i zapłać sobie tyle ile chcesz
już oceniałe(a)ś
7
28
@mart223
Ale to pracodawcy dzwonią. "Nie ma rąk do pracy*, dawajcie imigrantów".
* Nie dotyczy "starych", czyli po 45 r.z
już oceniałe(a)ś
29
2
@mart223
Durny byłeś durny dechniesz
już oceniałe(a)ś
13
4
@jaszmij.smukwijny
A co by było gdybyś ty był pracodawcą? Potrzebujesz ludzi, ale marża zysku za wielka nie jest i za wiele dać nie możesz. Po drugiej stronie też są ludzie, chociaż typowa osoba z forum Wyborczej będzie temu bezwzględnie zaprzeczać.
już oceniałe(a)ś
6
3
@mart223
Odpowiem jak prawdziwy liberał gospodarczy:weź kradyt zmień biznes.
już oceniałe(a)ś
10
2
@mart223
Jak to leciało, wolny rynek wyreguluje? A tu chała, żaden wolny rynek tylko lobbowanie polityków, zamiast podwyższania pensji by zwabić pracownika.
już oceniałe(a)ś
5
1
Zapomniał powiedzieć o przykrej tendencji że w Polsce ludzie około 50ki , starsi i cibpo 69 pracy nie znajdą nawet z doktoratem i wiedzą chyba że tam gdzie nikt nie chce iść tj stacja benzynowa, sklep spożywczy, magazyn choć i tutaj niełatwo. Powinien być zakaz podawania w CV roku urodzenia i brania pod uwagę wieku
@tull
Nie ma obowiązku podawania wieku w CV. Natomiast prawdą jest, że ageizm ma się u nas świetnie.
już oceniałe(a)ś
24
2
Podajesz doświadczenie zawodowe gddiexkiedy pracowałeś i już znają twój wiek
już oceniałe(a)ś
23
0
@tull
Doktorat to tylko osiągnięcie, które wieńczy proces tego że ktoś w bardzo wyspecjalizowany sposób poświęcił się jakiemuś wąskiemu zagadnieniu.

Tyle i tylko tyle. Oczywiście, również - "aż tyle".

Nie zmienia to faktu, ze nadal jest to raczej dość pracochłonne hobby i styl życia, a nie powód dla którego pracodawcy mieliby taką osobę zatrudniać bezrefleksyjnie, tylko dlatego ze miał czas na realizację swojego hobby.
Domyślne miejsce pracy ludzi z osiągnięciami naukowymi to uczelnie wyższe i instytucje nauki, a nie prywatny biznes. Już w latach 90 i 2000 mieliśmy czas kiedy sprzątaczki miały wymogi żeby być magistrem i jakie żenujące to miało skutki wszyscy wiemy. Równie dobrze można mówić że kierownikiem zmiany kas w markecie powinien być profesor albo dr hab. najlepiej z dyscypliny ekonomia i finanse. No niby tak, w końcu trudno o kogoś kto lepiej zna dziedzinę finansów niż profesor od finansów. Tylko, to tak nie działa.
już oceniałe(a)ś
9
7
@tull
Z danych przedstawionych niedawno przez Wyborczą wynika, że ludzie po 50 szukali pracy dłużej o około 3 miesiące niż ludzie młodsi czyli gdzieś o 1/3. Zważywszy, że ich oczekiwania finansowe są dużo większe nić 20-latków nie wydaje się aby to było aż tak dużo.
już oceniałe(a)ś
4
1
@mart223
Bo artykuł dotyczył ludzi z bardzo dużym dorobkiem zawodowym. A jak ktoś nie jest bezrobotnym dyrektorem, to co, do piachu?
już oceniałe(a)ś
7
1
@jaszmij.smukwijny
Co to za zawód: dyrektor?
już oceniałe(a)ś
1
0
@vl
Masz absolutnie rację, ale odnosisz się do komentarza, w którym ten doktorat pełnił wyłącznie rolę podkreślenia, hiperboli. Autorowi nie chodzi przecież o doktorat, a o wiek.
już oceniałe(a)ś
3
0
@jaszmij.smukwijny
Myślę, ze właśnie managerom jest najtrudniej znaleźć nową pracę. Tak na prawdę jest to grupa pracowników z najniższymi kwalifikacjami na dzisiejszym rynku pracy.
już oceniałe(a)ś
4
3
@JimmyDore
Martw się o swoją rosję. Tam wam brakuje 5 milionów pracowników
już oceniałe(a)ś
5
1
@tull
To bardzo zależy z czego mają ten doktorat, nie? Myślisz, ze z doktoratem z chemii procesowej też tak ciężko?
już oceniałe(a)ś
2
1
@tull
Podpowiem ci rozwiązanie.
Nie pisz wieku w CV. W doświadczeniu pokaż ostatnie 10 lat, osiągnięcia podawaj bez dat. Rekruterzy głupi nie są i wiedzą, że to CV jest od osoby doświadczonej, ale jak ich ciśnie - a teraz ciśnie - to jak mają niedostatek kandydatów na rozmowę, to zaproszą. Na rozmowie możesz (ale nie musisz) wypaść tak dobrze, że nikomu wiek nie będzie przeszkadzał. To działa.
już oceniałe(a)ś
7
0
@tull
"w Polsce ludzie około 50ki , starsi i cibpo 69 pracy nie znajdą nawet z doktoratem"
Doktorat jeśli nie w nauce czy w prawie (dla lansu) jest raczej kulą u nogi ni z atutem. Te pięć lat mogłeś nabierać doświadczenia w zawodzie, a nie specjalizować się w w jakimś bardzo wąskim wycinku, który może mieć znikomy potencjał na wykorzystanie w praktyce.
już oceniałe(a)ś
4
1
@mart223
A ty znowu od rana na psychodelikach ?
już oceniałe(a)ś
0
1
@rocznik1953
A ty dalej wąchasz te kleje? Butapren to przeżytek
już oceniałe(a)ś
0
0
@car2fill
Dobrze napisane kolego, uszanowanko.
już oceniałe(a)ś
0
0
45 plus szukają pracy i nie mogą znaleźć! Przestańcie bredzić że nie ma rąk do pracy ! To kłamstwo powtarzane non stop! Skończcie z aigizmem
@premie-nam-sie-naleza
Nie ma rąk do pracy za oferowane pieniądze. Imigranci mają mniejsze wymagania.
już oceniałe(a)ś
11
1
Proponuję nie skreślać ludzi 45+. Osoby dojrzałe ( białe kołnierzyki) są niewidoczne dla pracodawców i szukają pracy miesiącami. A potem czytamy narzekania o braku rąk do pracy
@Brightblack23
Okres ochronny robi swoje, żaden pracodawca nie wie jak jego biznes będzie wyglądał za rok-dwa-trzy a okres ochronny zaczyna się już na cztery lata przed emeryturą. Miał chronić przed zwolnieniem z pracy, w praktyce chroni przed zatrudnieniem.
już oceniałe(a)ś
5
0
@Woyaoshou
Czyli aż tak źle nie jest z tym brakiem rąk do pracy. Brakuje młodych i z mniejszymi wymaganiami.
już oceniałe(a)ś
8
0
@Woyaoshou
Przedmówca napisał "45+" - a to nie jest 4 lata przed emeryturą. No, chyba, że się jest sędzią albo podobnym...
już oceniałe(a)ś
14
0
@Woyaoshou
Mam w rodzinie małżeństwo - oboje pracują w firmach rynkowych i oboje są w emerytalnej "ochronce". Nikt się ich nie pozbywał, a wręcz przeciwnie. Więc różnie z tą ochroną emerytalną jako balastem.
już oceniałe(a)ś
1
0
Kogo sobie Polska zaimportuje na inżynierów, nauczycieli, lekarzy, itd.?
Takich co to ani słowa po polsku nie potrafią powiedzieć? Takich co to poziom techniki u siebie mają jak u nas 60 lat temu? I jak wygramy konkurencję z innymi państwami chcącymi importować takich ludzi?

Pan "pracuj" widzi świat przez pryzmat systemu ATS w swojej firmie, która po części wyhodowała te patologie na rynku, które obecnie na nim panują. Ogłoszeń na owym pracuj od groma. Bezrobocia praktycznie nie ma a spróbuj znaleźć pracę przez "pracuj" - wcześniej osiwiejesz lub stracisz włosy (albo jedno i drugie).
już oceniałe(a)ś
46
7
Jest taki brak rak do pracy że na pracuj.pl 80% wysyłanych aplikacji jest przez pracodawców nawet nie otwierane !!! Czyli nawet nie sprawdzają co do nich wpłynęło! Czyli ogłoszenie jest fikcyjne a kandydat już dawno jest wybrany tylko procedury każą ogłosić
@premie-nam-sie-naleza
Jeśli chodzi o pośredników to chyba tak jest. Muszą znaleźć kilku kandydatów, bo tak jest w umowie
już oceniałe(a)ś
4
0
"Jestem jednak orędownikiem tego, żeby minimum trzy dni w tygodniu być w pracy. Właśnie po to, żeby tych kontaktów było więcej."

Odpada.

Pracuję w firmie brytyjskiej i wyobraźcie sobie, że nawet jak przyjdę do biura w Warszawie to... nie ma tam moich brytyjskich koleżanek i kolegów! A jednak codziennie intensywnie zdalnie współpracujemy (obojętne czy laptopa otworzę w domu, czy w biurze).
Szefową w realu zobaczyłem po ośmiu miesiącach pracy jak przyleciała do nas do biura. W niczym to nie zaburzyło mojego wdrożenia, czy poczucia co trzeba zrobić, a czego nie trzeba robić.
@RyoIshizaki
Mam podobnie. Ogarniam 18 krajow w Europie. Polskie biuro jest w Wawie, ja pracuje ze wsi pod Krakowem. Nie mam po co do tego biura jezdzic bo z nikim tam i tak nie wspolpracuje. Moj szef tez siedzi w innym kraju, podobnie jak caly zespol. Nie mam z Wawa nic wspolego oprocz tego, ze z nimi mam kontrakt i stad mi placa.
Zajmuje sie dosyc niszowa sprawa tak wiec firma miala ogromny problem ze znalezieniem pracownika z doswiadczeniem, ktory pociagnie cala Europe i do tego w Polsce, zeby bylo taniej niz w UK czy Danii. Szybko ogarneli, ze moga miec na juz dobrego pracowika, ktory spelnia wszystkie ich kryteria oprocz lokalizacji. Jakby byli Polakami i z uporem maniaka chcieli wszystkich integrowac w biurze to by dalej szukali.
Dodam jednak, ze wiele mlodych osob, wchodzacych na rynek pracy ma taki tumiwisizm i zerowa etyka pracy, ze rozumiem, ze chca ich w biurze widziec czesciej, zeby sie czegos nauczyli.
już oceniałe(a)ś
16
0
@RyoIshizaki
Oczywista oczywistość, ale najtrudniej jest zmienić przyzwyczajenia i znaleźć się w nowej rzeczywistości właśnie szefom. Oni przywykli do czego innego i nie potrafią "zbudować zespołu" inaczej jak sadzając ich jeden na drugim, by ci poznawali się podczas wzajemnego przeszkadzania sobie.
już oceniałe(a)ś
9
1
@RyoIshizaki
Dokładnie wiem o czym piszesz. U mnie wygląda podobnie - Monachium, Londyn, Lisbona, Rio di Jeneiro i czasem San Francisco. Wiec po co mam iść do biura? Słuchać plotek co u dzieci Kasi albo kto się rozwodzi i kogo zdradza? Wole pracować w spokoju.
już oceniałe(a)ś
11
0
@RyoIshizaki
Ale czy jesteś świeżo po studiach? Bo o takich nowych pracownikach była mowa.
już oceniałe(a)ś
1
0
@RyoIshizaki
Paradoksalnie czasem praca hybrydowa powoduje niepotrzebne zwlekanie z podejmowaniem trudniejszych tematów "aż będziemy w biurze", a potem się okazuje, że w biurze danego dnia jest połowa osób - co siłą rzeczy WYNIKA z hybrydy, bo hybryda oznacza redukcję powierzchni biurowej i przychodzenie w dziwnych grafikach - z pozoru sensownych, ale wszystko tak naprawdę opiera się na zarządzaniu: można dobrze zdalnie, można źle stacjonarnie. Co łatwo mi krytykować, bo nigdy nie zarządzałam XD
już oceniałe(a)ś
4
0
@kwtt
Mam kompletnie wolną rękę w tym czy pracuję z domu, czy z biura. Mimo to staram się raz w tygodniu w biurze pojawić, żeby przypomnieć sobie jak wyglądają ludzie, upewnić się że dalej mieszczę się w spodnie i koszulę i dać kobicie trochę więcej przestrzeni w domu.
Każdemu co jego. :)
już oceniałe(a)ś
9
1
@RyoIshizaki
Ja jestem orędownikiem, żeby maksimum 3 dni w tygodniu pracować.
już oceniałe(a)ś
2
1
@kwtt
Jeśli oczywiście w domu masz spokój.
już oceniałe(a)ś
2
0
Tak tak a tymczasem ludzie 45 plus poszukują pracy i okazuje się że są takie braki rąk do pracy że nikt nie odpowiada na ! Jednym słowem STOP BREDNIOM HROOWCOW I PRACODOWACów o braku rąk do pracy!
już oceniałe(a)ś
28
3
d9TdLtml/j2FelYqsuvBJoR7xhrnFTa4Sey1oapbmVQ=