Lech Kaniuk*: A na koniec Urząd Skarbowy zażądał 15 tys. złotych cła za sprzęt muzyczny, który był w skradzionym samochodzie. Cóż, takie przykrości mi się wydarzyły. Wielka kumulacja. To były czasy, kiedy Polska nie była jeszcze w Unii.
- Zniechęciłem się i to bardzo. Powiedziałem nigdy więcej, uciekam stąd, zostawiam ten kraj (śmiech).
- Początkowo nie planowałem przyjeżdżać do Polski. Założyliśmy z kolegami portal do zamawiania jedzenia przez internet. W 2006 roku jedzenie z dowozem było w Szwecji bardzo popularne, ale na telefon. Takie odbieranie zamówienia przez obsługę restauracji trwało bardzo długo. Klienci nie wiedzieli, co jest w menu. Pomyśleliśmy: skoro można skonfigurować samochód, który jest mega skomplikowany, to czemu nie można skonfigurować pizzy?
Ten biznes się ładnie rozkręcał, chcieliśmy więc otworzyć działalność też w Polsce. Powiedziałem do moich wspólników: okej, znam język, zrobię to, jadę na rok, zakładam firmę i wracam.
I tak powstał w Polsce PizzaPortal. Serwis szybko stał się największą platformą do zamawiania jedzenia online w kraju. Później ten biznes nazywał się Delivery Hero, a teraz to Glovo.
- Podczas studiów poznałem Asię, z którą cały czas utrzymaliśmy kontakt. Kiedy pojawiłem się w Polsce, odświeżyliśmy znajomość. Pomyślałem, dobra: pojadę tam, spotkam się z Asią. I się spotkałem. A Asia jest dzisiaj moją żoną (śmiech).
- Pewnie mógłbym, ale tak nie potrafię. Jak się zaczyna robić różne projekty, to ma się podobny motywator jak u Stefana.
- Owszem.
- Jak popatrzyłem wstecz, to już w Pizza Portal chciałem, żeby jedzenie było dostarczane także samochodami elektrycznymi. Żeby ta usługa była lepsza dla środowiska.
W iTaxi, które przejąłem po Stefanie, bo on poszedł rozwijać Booksy, byłem pierwszy, który wdrożył Teslę na taksówki w Polsce. Miałem pomysł, żeby zelektryfikować całą flotę. Taksówki w Polsce były wtedy stare i zaniedbane. W elektryku jazda jest płynna, jest cicho, jest lepiej dla środowiska.
Ta misja zrobienia czegoś dobrego dla naszej natury towarzyszyła mi podczas tworzenia kolejnego biznesu, jakim okazał się SunRoof. Dzisiaj budujemy dachy solarne, czuję, że każda nasza sprzedaż jest pożyteczna i ekologiczna.
- Na początku też byłem sceptyczny, ale przekonałem się, że to nie tylko "dach", ale cały ekosystem zarządzania energią.
Spółkę założył mój brat Karol, który jest bardzo utalentowanym inżynierem budowlanym. Zaczął pracować nad dachem fotowoltaicznym, czyli takim rozwiązaniem, gdzie panele są jednocześnie poszyciem dachu. I kładzie się je zamiast klasycznej dachówki.
Pracował nad tym produktem przez kilka lat, żeby go dopracować, przetestować w trudnych szwedzkich warunkach i dostać niezbędne certyfikaty, W końcu przyszedł do mnie i powiedział, czy nie mógłbym go wesprzeć.
- Wtedy? Głęboko. Ale przemyślałem temat i bardzo mi się to spodobało. Dołożyłem więc kapitału do tej spółki, zatrudniliśmy trochę ludzi i tak się zaczęło.
- Estetyka. Estetyka jest tym, co przyciąga naszych klientów. Zawsze są osoby, które są gotowe zapłacić więcej, że coś dobrze wygląda. Ale nam udało się coś, co jest unikatowe w tym momencie na rynku i dostępne dla każdego. Po prostu zamiast kłaść najpierw dach i później na to montować panele, lepiej jest od razu zrobić cały dach fotowoltaiczny.
- Dach solarny najczęściej wybierany przez naszych inwestorów, czyli 150 mkw. o mocy 10 kWp kosztuje od 69 000 zł .
- Po 25 latach dach zachowuje co najmniej 85 proc. nominalnej efektywności. Dajemy na to gwarancję. Zanim produktywność zacznie spadać tak, żeby to było jakoś zauważalne dla użytkownika, dach zdąży się dwu-, trzykrotnie spłacić. Co więcej, dach produkuje więcej prądu niż dom potrzebuje.
- Na początku ludzie kupowali kilka paneli fotowoltaicznych, żeby obniżyć swoje rachunki za prąd. I faktycznie obniżali. Ale nasze potrzeby się zmieniają.
Z badań, które robimy wynika, że jak ktoś ma dom pod miastem, to coraz częściej kupuje sobie samochód elektryczny. Rosnąca popularność elektryków odpowiada na pytanie, dlaczego ktoś chce więcej prądu niż dom potrzebuje.
W miarę upływu czasu coraz więcej ludzi będzie ładowało auta, niż je tankowało. I to raczej w domu niż na stacji, bo wciąż zajmuje to sporo czasu.
Z dachem solarnym użytkownik sam produkuje swoje własne "paliwo" i może bardzo tanio naładować swoje auto. W ten sposób faktycznie przechodzimy do "sustainable life and living", czyli zrównoważonego życia i zrównoważonego stylu życia.
Ale robimy też projekty komercyjne, dla firm. Dla Porsche, dla Volvo, Polestar, zrobiliśmy też dla McDonalda pierwszy dach fotowoltaiczny.
- Mniej więcej po 40 latach może nadejść czas, aby zrobić coś nowego.
Drugie życie naszych dachów to jeszcze jeden krok w stronę bardziej zielonego świata. Ideę recyklingu chcemy popularyzować przede wszystkim w fotowoltaice, a ponowne wykorzystanie paneli to pomysł, który sprawia, że ich zakup jest jeszcze bardziej przyjazny dla Ziemi.
- Polska obecnie jest naszym największym rynkiem i tutaj koncentrujemy działania na dalszym rozwoju biznesu. Chcemy wykorzystać potencjał tego rynku oraz nowe możliwości sprzedażowe w sektorze B2B, wynikające ze zmienionej oferty cenowej.
- To jest rynek o wartości 10 mld euro rocznie. Niemcy planują 460 tys. renowacji dachów do 2025 roku i 730 tys. rocznie do 2030 roku.
- W Polsce ten ekwiwalent wynosi około 100 tysięcy dachów rocznie. Ale mówimy tu tylko o kategorii budynków mieszkalnych.
Komercyjnych jest dużo więcej i ich powierzchnie są też dużo większe.
Jak się patrzy na statystyki, to ponad 85 proc. budynków w Unii Europejskiej było wybudowanych w 2000 roku albo wcześniej. Czyli mają przynajmniej 25 lat albo są starsze. A żywot zwykłych dachów jest dość krótki, często trzeba robić remont po 20 czy 30 latach.
Po inwazji Rosji na Ukrainę Komisja Europejska szybko stworzyła nową inicjatywę o nazwie RePowerEU.
Unia ma się uniezależnić od energii z Rosji, od rosyjskiego gazu i oleju opałowego.
Ale żeby to zrobić i osiągnąć cele klimatyczne, kluczowe są odnawialne źródła energii. A jeszcze konkretniej nie da się tego zrobić bez paneli słonecznych I w ramach RePowerEU jest coś takiego co nazywa się Solar Roof Initiative.
Od stycznia 2027 każdy nowy dach, czy każdy remontowany dach w dużym budynku musi być dachem solarnym. Ta zasada obejmie za jakiś czas wszystkie budynki.
- Tak.
- Ponad 1000.
- Mieliśmy ich kilka. Jak powiedziałem do swoich wspólników: dobra, lecimy z tematem, to był styczeń 2020 roku. Czyli tuż przed COVID-em, nagle wszystkie fabryki w Chinach zostały zamknięte. Nie mieliśmy dostępu do części komponentów. Trochę sprzedawaliśmy. Ale nie mogliśmy realizować zamówień.
Później przyszła inflacja, wzrost cen, ale też wzrost stóp procentowych. To też wyhamowało rynek. Ludzie mają mniejszą zdolność kredytową, mniejszą zdolność zakupową, mniej ludzi buduje, remontuje itd.
Następnie wojna też wprowadziła kolejne zawirowania. Część naszych podwykonawców z Ukrainy, zdecydowało się wrócić do swojego kraju.
Mieliśmy nawet taką sytuację, że załoga statku transportującego komponenty w pierwszym porcie zeszła na ląd, żeby wrócić do Ukrainy i walczyć.
- Jedna z firma transportowych wysłała tam kolejną załogę. Ale to wszystko trwało...
- Takie rzeczy na pewno spowodują zawirowania na rynku. Ale będą one tymczasowe. Bo słońce jest jedną z absolutnie najtańszych form produkowania energii,
Załóżmy, że rządzący we wszystkich krajach Unii powiedzą, że już nie wierzą w zmiany klimatyczne i już nie będą tego wspierać. Albo że nie będzie to takim priorytetem jak do tej pory…
- Czy będą ups and downs po drodze? Oczywiście, że będą.
Ale ja bym zadał inne pytanie, czy za dziesięć lat klient powie: kupiłbym SunRoof, ale wolę brzydsze i droższe rozwiązania?
Powtórzę jeszcze raz, energia słoneczna jest tania w porównaniu z innymi źródłami energii, a estetyczne dachy solarne są przyszłością i na pewno większą przyszłością niż brzydkie panele, które teraz się kładzie się na dach.
- Raczej nie, dlatego że nasze moduły są produkowane w Chinach, więc my już i tak korzystamy z dobrodziejstwa wysokiej produkcji.
Poza tym dachy fotowoltaiczne to nie są panele, które doszły do takiego etapu, że tylko nazwę można sobie wybrać, bo wyglądają tak samo, produkują tyle samo prądu i kosztują praktycznie tyle samo..
Naszego dachu nie da się wyprodukować w fabryce, bo każdy jest unikalny i każdy trzeba dopasować do konkretnego budynku.
- Dla mnie kluczowe jest teraz zbudowanie oferty dla miast. Rozmawiamy o tym z samorządami. W tym momencie jestem z panem w biurowcu, dość wysoko i z tej wysokości widać, że niejeden dach w Warszawie wymaga remontu.
Miasta nie mają budżetów, żeby wszystkie te remonty zrobić naraz. Na dodatek mają bardzo drogi prąd i do tego jeszcze cele klimatyczne. Aby je osiągnąć, muszą przejść na odnawiane źródła energii. I to jest dla wielu z nich mission impossible.
Chcemy więc oferować miastom prosty produkt, mogą wziąć nowy dach za złotówkę. A ponieważ te nieruchomości miejskie zazwyczaj nie są na sprzedaż, można pod tę inwestycję zrobić długoletni tani kredyt.
Który będzie tak skalibrowany, że dach się sam spłaci, z oszczędności na prądzie.
- Przychodzi facet z dachem i mówi, że da za złotówkę. Najpierw oczywiście było. że to jest "too good to be true" (z ang. za dobre, żeby było prawdziwe) i gdzie tutaj jest haczyk. Ale rozmawiamy dalej, dostaliśmy już nawet listę nieruchomości, żeby zobaczyć, gdzie takie projekty byłyby możliwe. Bardzo istotne są tutaj szczegóły.
Czy nieruchomość należy bezpośrednio do miasta, czy do jakiejś miejskiej spółki? Co jeśli jest to szkoła? Latem, kiedy dach produkuje dużo prądu, to tam nie ma dużego zużycia itd.
Trzeba więc te budynki dodatkowo spiąć systemem do zarządzania tą energią. Taki system dotyczy zresztą również budynków mieszkalnych. Jeśli zaczniemy łączyć wszystkie dachy solarne, klienci będą mieli nadprodukcję i staniemy się elektrownią, która sprzedaje nadwyżki mocy.
- W pewnym sensie.
- Korzyści z dachów solarnych dostrzegli już deweloperzy. Ponadto na osiedlu z dachami SunRoof można zrobić mikrosieć. Wtedy całe osiedle jest bardziej samowystarczalne. W końcu najbardziej efektywnie jest produkowanie energii w miejscu jej używania, bo pomijamy wtedy dystrybucję generującą koszty i wymagającą infrastruktury.
Generalnie o prądzie za dużo na co dzień nie myślimy. Ale to jest tak, że jak włączymy do ładowania telefon czy cokolwiek innego, to zwiększamy pobór prądu. I ten prąd musi tam być. Pobór cały czas waha się i cały czas trzeba produkować prąd do sieci.
Ale jak prąd jest produkowany przez wiatr i słońce i przejdzie chmura, to jest go mniej. Zacznie mocno wiać, nagle jest go więcej. Przy odnawialnych źródłach energii produkcja mocno się waha. I ta sieć energetyczna staje się bardzo skomplikowana do zarządzania.
Dlatego sieci energetyczne potrzebują pomocy w bilansowaniu tej energii. Bo zarówno jak jest jej za mało, jak i w momencie kiedy jest jej za dużo, sieć się degraduje.
- W Niemczech standardem jest że przy instalacji dachu montuje się od razu magazyn energii. W takim domu albo budynku miejskim może być też pompa ciepła lub samochód elektryczny.
Wtedy nasi klienci nie muszą być sąsiadami, mogą mieszkać nawet całkiem daleko a i tak będą pomagać w bilansowaniu energii w sieci dystrybucji.
Czyli możemy produkować w różnych miejscach energię i możemy nią tak zarządzać, żeby ją zużywać również w różnych miejscach.
Jeśli np. sieć mówi, mamy za mało prądu, pomóżcie nam dorzucić go, to my możemy rozładować baterie i dać sieci energię. Możemy zwolnić ładowanie samochodu i wtedy zostawiamy więcej energii w sieci. Albo przez 15 minut obniżyć o jeden stopień temperaturę w domu, czy w biurze, czego użytkownik nawet nie zauważy.
I o ile jedna pompa ciepła to bardzo mało w skali sieci, tak już tysiąc pomp ciepła, które jednocześnie reagują, zaczyna mieć na nią wpływ.
- Można tak powiedzieć. A taka wizja przyszłości jest dla mnie i motywująca, i ekscytująca. Jest dużo ciekawsza niż tylko dach.
Bardzo mnie pociąga myśl o tym, żeby w szybki sposób wyskalować ten biznes na międzynarodową spółkę z ogromną sprzedażą.
*Lech Kaniuk to "seryjny przedsiębiorca: i ekspert od skalowania biznesu. Współtworzył OnlinePizza Norden AB i Pizzaportal.pl, które następnie zostały przejęte przez niemieckiego inwestora – Delivery Hero za kwotę 120 milionów złotych. Lech Kaniuk kontynuował przez 4 lata rozwój Delivery Hero, aż do wejścia spółki na niemiecką giełdę przy kapitalizacji ponad 5 mld euro.
Inwestował i zarządzał wieloma spółkami technologicznymi, m.in. iTaxi, najpopularniejszą aplikacją do zamawiania taksówek w Polsce.
Lech Kaniuk i i jego firma SunRoof Technology w konkursie EY Przedsiębiorca Roku jest nominowany w kategorii Nowe Technologie/Innowacyjność.
W finale są tutaj również Patrycja Strzelecka z CashDirector, która dostarcza technologie księgowe oparte o AI, Jakub Wojewski z Seargin (firma programistyczna tworząca aplikacje dla największych firm świata) oraz bracia Tomasz, Rafał i Marcin Młodzki z PhotoAiD (ich aplikacja umożliwia wykonanie zdjęcia, które może być użyte w ponad 10 tys. dokumentów na całym świecie).
Redagowała Anna Zaleska
Wszystkie komentarze
W wolsce nic sie nie oolaca
A jakimś cudem ludzie potrafią tutaj rozkręcać poważne interesy…
A jak jest z innego materiału, to sie nie nagrzewa ?
Twierdzisz, że dach pokryty blachodachówką, dachówkami, papą lub blachą wytrzyma 40 lat bez wymiany/remontu (ospady) ?
panele też trzeba w tym czasie zdemontować i to będą odpady