"Kolejny dowód potwierdzający to, że 30-letni passat B5 1.9 TDI jest lepszy". "Pani na stacji mi zawsze proponuje hot doga albo płyn do spryskiwaczy, ale o karze za zalanie baku do pełna to jeszcze nie słyszałem". Internauci komentują pomysł Tesli na uporanie się z kolejkami pod ładowarkami.
Chiński gigant energetyczny i samochodowy BYD ogłosił stworzenie ultraszybkiego systemu ładowania pojazdów elektrycznych, który - jak twierdzi producent - jest prawie tak szybki, jak tankowanie pojazdów na stacjach benzynowych.
W ostatnich latach producenci prześcigali się w prezentowaniu aut z coraz większymi akumulatorami i zasięgami. Samochodom przybywało kilowatogodzin i nadmiarowych kilogramów. Przyszedł czas, by przejść na dietę.
Jazda na prąd jest tańsza niż na ropę? Nie, jeśli chcesz szybko naładować auto. I robisz to na ładowarce w Polsce. Operatorzy kolejny miesiąc z rzędu dokonują korekt w cennikach. I nie są one przyjazne kierowcom.
Po pierwsze: płoną. Po drugie: zasięg na pewno skończy się pośrodku niczego. Po trzecie: nawet jeśli dojedziesz do ładowarki, to spędzisz tam wieczność. Takie mity o samochodach elektrycznych krążą wśród Polek i Polaków.
- Może i nie było za szybko, ale za to drogo - podsumował wyjazd na narty samochodem elektrycznym mój pasażer. I wcale nie chodziło o ceny skipassów. Fakt, jechaliśmy dwie godziny dłużej niż znajomi autem spalinowym. Ale jechaliśmy też samochodem, którego przeznaczeniem nie są dalekie podróże. I elektryk mimo tego dał radę.
Przejechanie 1800 km elektrycznym Volkswagenem ID.7 kosztowało 521 zł. Pokonanie tej samej trasy jego benzynowym odpowiednikiem, Passatem, 992 zł. Te liczby nie oddają jednak całej prawdy.
Ponad 1500 kilometrów, w tym dojazdy do pracy i weekendowy wypad z rodziną. Przez tydzień jeździłem elektrykiem. I choć chętnie bym się do niego przesiadł na stałe, na bank go nie kupię. Nie chcę narzekać na cenę czy zasięg, problem leży gdzie indziej i nazywa się "infrastruktura".
- Musimy do elektryków przekonać klientów, którzy dziś wahają się między samochodem spalinowym a elektrycznym - przyznaje prezes Ford Polska. Kluczową rolę w tym wypadku odgrywa cena. I ładowanie.
W miejscowości, gdzie jeszcze nikt nie ma samochodu elektrycznego, stoi stacja ładowania. Trudno stwierdzić, kiedy ktoś z niej skorzysta. Pewne jest, że nie będzie musiał pobierać żadnych aplikacji. Zapłaci po prostu kartą. Ile? Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi.
Oblicz, ile czasu spędzi kierowca samochodu elektrycznego pod ładowarką, jeśli poziom naładowania wynosi 19 proc., ładowarka dysponuje mocą 140 kW, a samochód można ładować z maksymalną mocą 100 kW i świeci słońce. Odpowiedź brzmi: Nie da się tego obliczyć.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad szuka chętnych na wydzierżawienie ziemi pod nowe stacje ładowania pojazdów przy ważnych drogach krajowych. Dwie z nich stanąć mają na MOP-ach przy drodze S3 koło Nowej Soli.
"Tu można ładować EV. Proszę, nie parkuj, jeżeli miejsca obok są wolne" - głosi napis na tabliczce. Tu, czyli pod latarnią. Czy w ten sposób da się rozwiązać część problemów związanych z ładowaniem samochodów elektrycznych?
Może na motoryzacyjnych wyjadaczach nie zrobiłoby to wrażenia, ale na mnie - jak najbardziej. Konfederacja może mnie hejtować, ale od tej pory, jeśli mam mieć samochód, to tylko elektryczny.
Kurczy się lista przywilejów dla właścicieli aut elektrycznych w Warszawie. Po ich wyrzuceniu z Nowego Światu radni zmieniają regulamin parkingów przesiadkowych, gdzie prąd w ładowarkach był za darmo. A co z jazdą takimi samochodami po buspasach i bezpłatnym postojem w mieście?
Firma Green Cell zaczynała od sprowadzania baterii do smartfonów i laptopów, dziś produkuje akumulatory do rowerów elektrycznych i akcesoria do ładowania aut elektrycznych. A w przyszłości być może na ulice wyjedzie samochód elektryczny ze znaczkiem GC na masce. Bo co do tego, że przyszłość motoryzacji stoi pod znakiem prądu, założyciel firmy Paweł Ochyński nie ma wątpliwości.
Do 2027 r. przy drogach szybkiego ruchu ma powstać gęsta sieć ładowarek samochodów elektrycznych. Tymczasem w Niemczech spadła sprzedaż takich aut po obcięciu dotacji dla ich nabywców.
Gorzów odważnie wkracza w świat elektromobilności. Właśnie uruchomione zostały cztery miejskie stacje ładowania aut elektrycznych oraz hybrydowych, a na finiszu są prace nad budową kolejnych ośmiu.
Kierowcy aut elektrycznych żyją w innym świecie niż kierowcy samochodów spalinowych. Czy da się tak po prostu wysiąść z passata w dieslu, wsiąść za kierownicę elektryka, jechać przed siebie i być zadowolonym?
Jest kilka palących - choć może w przypadku aut elektrycznych to nie do końca dobrze dobrane słowo - spraw, które trzeba rozwiązać. I to pilnie, bo inaczej, gdy już za dwa lata, zgodnie z obietnicą premiera Morawickiego, po polskich drogach będzie jeździć milion samochodów elektrycznych, w kraju może zapanować anarchia.
Niektórzy eksperci od energii twierdzą, że pojazdy na baterie będą w coraz większym stopniu pomagać w utrzymaniu włączonych świateł w naszych domach i wspierać sieci elektryczne, zamiast je obciążać.
W wakacje kierowcy aut spalinowych mogą liczyć na tańsze tankowanie, a kierowcy samochodów elektrycznych na tańsze ładowanie. 16 zł za przejechanie 100 km? Brzmi świetnie. Warunek: trzeba ładować auto, gdy świeci słońce.
Ile czasu trzeba, żeby naładować samochód elektryczny? Odpowiedź: to zależy. Ale czy ktoś ma czas się nad tym rozwodzić? Pewnie ten, kto stoi przy ładowarce już godzinę, mimo że producent obiecywał, że ładowanie zajmie nie więcej niż kilkanaście minut.
Deweloper uparcie nie daje panu Tomaszowi zgody na ładowanie samochodu w garażu, ignorując obowiązujące przepisy. Mężczyzna ma dość. - W tej sytuacji jestem zmuszony kontynuować tę sprawę w sądzie - mówi Wyborcza.biz. To pierwszy w Polsce pozew o ładowarkę w bloku.
Szwedzki start-up opracował miejski samochód elektryczny, który do klientów miałby być dostarczany w częściach. Jego największy atut? Niska cena i wymieniane baterie.
- Stacja jest gotowa, powinna pokazać się w aplikacji, ale załadować samochodu na niej nie mogę - alarmuje pan Michał z Ursynowa. Podobnie jest na kilkunastu stacjach ładowania w Warszawie. Sprawdzamy, dlaczego.
Jaka jest różnica między płonącym samochodem elektrycznym, który nie jest ładowany, a akurat podpiętym do kabla? Odpowiedź na to pytanie chciałby poznać pan Tomasz, któremu deweloper uparcie odmawia możliwości montażu ładowarki w garażu.
W 2022 r. w Polsce zarejestrowano 11 293 nowe samochody elektryczne. To niezbyt imponująca liczba, jeśli weźmiemy pod uwagę, że wszystkich aut osobowych sprzedano łącznie 419 765.
Jeden z głównych argumentów zwolenników elektromobilności: jazda elektrykiem jest tańsza niż jazda autem spalinowym. Faktycznie przez pewien czas tak było, ale rosnące ceny prądu - przede wszystkim przywrócenie 23-proc. stawki VAT - sprawiły, że po zwrocie "opłaca się" pojawia się "jeśli"...
Złośliwi straszyli mnie, że skończę na lawecie. Mówili: do zobaczenia za miesiąc. Niektórzy radzili zapakować do bagażnika zapas powerbanków. Cóż, nawet przez chwilę nie bałam się, że zabraknie mi prądu do przejechania kolejnych kilometrów. Ale jeśli ktoś twierdzi, że autem elektrycznym jeździ się w trasy tak samo jak spalinowym, to kłamie.
Na pierwszej stacji ładowania pojawił się komunikat, że uszkodziłam ładowarkę, na kolejnej godzina ładowania samochodu zwiększyła jego zasięg o 2 proc., a w Zakopanem przy trzech ładowarkach były tylko dwa miejsca postojowe. Oba zajęte.
Kilkanaście aplikacji w telefonie, godzina lub dłużej przy ładowarce i strach, czy będą wolne stanowiska. Elektromobilność w Polsce dopiero raczkuje, a życie kierowcy auta elektrycznego nie jest usłane różami.
Nie ma problemu, jeśli mieszkasz w domu i ładujesz auto z gniazdka lub wallboxa. Jeśli mieszkasz w bloku i jesteś szczęśliwym posiadaczem miejsca postojowego w garażu, możesz uzyskać zgodę wspólnoty oraz zarządcy obiektu na montaż własnej stacji ładowania.
Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów obliczyło, że do 2030 r. będziemy potrzebować 350 tys. punktów ładowania. Na razie jest ich 4821. Bez rozwoju infrastruktury ładowania przesiadka do samochodów elektrycznych na masową skalę będzie niemożliwa.
Czy po podwyżkach cen prądu zakup samochodu elektrycznego będzie opłacalny? Niskie koszty eksploatacji były do tej pory jednym z najważniejszych argumentów finansowych przemawiających na korzyść elektryków.
Jazda samochodem elektrycznym miała być tańszą alternatywą dla jazdy samochodem spalinowym. Tymczasem stawki za ładowanie u największego w Polsce operatora publicznych ładowarek wzrosły o ponad 30 proc.
Kierowcy, którzy zdecydowali się na przesiadkę do auta jeżdżącego na prąd, nie mają co liczyć na oszczędności. Ładujesz elektryka w domu? Płacz i płać. Liczysz, że zaoszczędzisz, ładując na mieście? Jesteś w błędzie.
Samochód może być czymś więcej niż tylko środkiem transportu. Pomoże zaoszczędzić na rachunkach za prąd i ochroni swojego właściciela przed ryzykiem blackoutu.
W Polsce stopniowo przybywa stacji ładowania samochodów elektrycznych. Dzieje się to jednak zbyt wolno.
- By postawić szybką ładowarkę, potrzeba najczęściej 24-30 miesięcy - mówi Grigoriy Grigoriev, prezes PowerDot. To, co dziś jest planowane, otwarte zostanie w 2024-25 roku. Tymczasem od 2035 r. elektryki mają zastąpić samochody spalinowe.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
