Czy stoją za tym Chiny i ich presja na rządzących Mjanmą generałów? Aung San Suu Kyi została skazana przez juntę na długie lata więzienia w sfingowanych procesach.
Niemal trzy lata od puczu, który obalił władze cywilne, junta poniosła swoją pierwszą poważną porażkę wojskową. Karta odwraca się generałom na rubieżach Mjanmy, w graniczącym z Chinami północnym stanie Shan.
W piątek sąd wojskowy skazał Aung San Suu Kyi na kolejne siedem lat więzienia. Jeśli miałaby odsiedzieć wszystkie wyroki, wyszłaby na wolność jako 110-latka.
To prawdopodobnie najbardziej krwawa masakra od czasu ubiegłorocznego zamachu stanu i przejęcia władzy w Mjanmie przez armię.
Singapur nie popiera amerykańskich sankcji wobec birmańskiego reżimu. Ale presja Waszyngtonu sprawia, że singapurskie MSZ wezwało Mjanmę do uwolnienia więźniów politycznych, w tym Aung San Suu Kyi. Birmańska junta nie reaguje na te apele.
Aung San Suu Kyi została skazana w poniedziałek na sześć lat więzienia za korupcję. To kolejny sfabrykowany proces, który ma ją wyłączyć na dobre z życia politycznego Mjanmy.
Aresztowana przez juntę 77-letnia noblistka Aung San Suu Kyi na wyroki w 11 wytoczonych jej procesach będzie czekała w więziennej celi.
Uchodźczyni z Mjanmy:To mogą zrobić z twoimi dziećmi, rodzicami, dziadkami, rodzeństwem. Dziś w moim kraju każdy jest potencjalnym zakładnikiem.
Rok po puczu w Birmie trwa impas: armia jest dziś tak samo odległa od pacyfikacji kraju jak opozycja od obalenia dyktatury. Czy zamieni się ona w państwo upadłe, w którym bez końca toczy się wojna domowa?
Rok po puczu, który obalił w Birmie wybrany demokratycznie cywilny rząd, generałowie rozglądają się, na kim by oprzeć dyktaturę, i zabiegają o względy buddyjskich mnichów.
Proces odbył się w stolicy kraju, Naypyidaw, za zamkniętymi drzwiami i w nieznanym miejscu. Szefowa obalonego 11 miesięcy temu przez wojsko pierwszego w pełni demokratycznie wybranego rządu cywilnego Birmy była sądzona nie w trybunale, ale w specjalnie przystosowanej do tego celu rezydencji.
Wyrok na byłą premier Mjanmy (d. Birmy) zapadł dzisiaj w procesie za zamkniętymi drzwiami. Uznano ją za winną i skazano na cztery lata - według źródeł agencji Reuters.
Wolność w Birmie odzyskali m.in. Monywa Aung Shin, rzecznik aresztowanej w dniu puczu szefowej władz cywilnych Aung San Suu Kyi, a także aktor kabaretowy i krytyk armii znany w całym kraju jako Zarganar.
Birmańska junta zakazała udzielania publicznych wypowiedzi mecenasowi reprezentującemu byłą premier i noblistkę Aung San Suu Kyi.
Tę wstrząsającą liczbę podało mające siedzibę w Tajlandii Stowarzyszenie Pomocy Więźniom Politycznym, AAPP, które śledzi zbrodnie birmańskich sił bezpieczeństwa na obywatelach ośmielających się protestować przeciwko przejęciu władzy przez wojskową juntę.
Uciekając przed wojskową obławą, pięciu młodych ludzi skoczyło z dachu czteropiętrowego budynku w Rangunie. Czworo z nich nie żyje.
- Połowa spośród 54 mln mieszkańców Birmy w ciągu dwóch tygodni może zostać zakażona koronawirusem - ostrzega ambasador Wielkiej Brytanii przy ONZ. Znana z okrucieństwa birmańska armia, dla której priorytetem jest umocnienie się u władzy, używa epidemii COVID-19 jako broni politycznej.
Na liście ściganych znajduje się obecnie 400 lekarzy i 180 pielęgniarek. Ich zdjęcia opatrzone napisem "Poszukiwany" obiegły cały kraj. Wojskowa junta, która dokonała puczu, a obecnie krwawo tłumi opór, chce ich ukarać za udział w pokojowych protestach i pomaganie rannym demonstrantom.
Birmańska noblistka, wypuszczona w 2010 r. przez generałów z aresztu domowego, w którym spędziła 15 lat, wróci najpewniej za kratki, tym razem na dobre. Tak generałowie widzą finał procesu, który ma rozpocząć się dzisiaj w stolicy kraju Naypyidaw.
Z Mjanmy, gdzie cztery miesiące temu armia przeprowadziła pucz, płyną wieści o zabijaniu pokojowych demonstrantów, przypadkowych osób i dzieci. Także w ich domach.
Siły bezpieczeństwa zabiły co najmniej 22 protestujących przeciwko zamachowi stanu na przemysłowych przedmieściach Rangunu. Wcześniej ktoś podpalił tam kilka chińskich fabryk.
Ari Ben-Menashe opowiada, że armia dokonała zamachu stanu, by uchronić kraj przed Chinami. I że to nie generałowie, lecz noblistka Aung San Suu Kyi dyrygowała czystkami etnicznymi Rohindżów. Tymczasem liczba ofiar śmiertelnych w Birmie przekroczyła 50.
Zaraz po swoim piątkowym wystąpieniu Kyaw Moe Tun został odwołany przez władze wojskowe za postępowanie niezgodnie z instrukcjami. Następne dwa dni w Birmie były najbardziej krwawe od początku protestów.
Po lutowym zamachu stanu i zatrzymaniu 75-letniej laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi policja brutalnie tłumi protesty w Mjanmie. Używa gazu łzawiącego, armatek wodnych, granatów hukowych i oddaje strzały ostrzegawcze.
Pomimo otwartych gróźb junty, z dnia na dzień nasilają się masowe protesty przeciwko wojskowemu zamachowi stanu sprzed trzech tygodni. Opozycyjni manifestanci mają swoją pierwszą męczennicę.
W Mjanmie obydwie strony konfliktu wstrzymują oddech - ale 17 dni społecznego oporu obnażyło izolację i bezsilność puczystów.
Specjalny sprawozdawca praw człowieka ONZ Tom Andrews jest przerażony raportami o ściąganiu oddziałów z głębi kraju do demonstrującego Rangunu i większych miast. Może to oznaczać, że pokojowi demonstranci stają wobec prawdziwego zagrożenia. Aung San Suu Kyi, szefowa cywilnego rządu, może zaś spędzić resztę dni w więzieniu
W Mjanmie na ulice demonstrujących przeciwko puczowi miast wyjechały transportery opancerzone. W nocy z niedzieli na poniedziałek w całym kraju nie działał internet. Brak łączności i strach sprawiły, że protesty są już mniej liczne. Aktywiści i politycy zaczęli się ukrywać z obawy przed aresztowaniem.
Amerykańskie sankcje, które mają być ogłoszone jeszcze w tym tygodniu, uderzą w generałów, ich rodziny i spółki. Tymczasem wyszło na jaw, że birmańskie siły bezpieczeństwa szkoliła UE. Na wieść o puczu Bruksela przerwała program Mypol.
Wyłączenie internetu nie powstrzymało protestujących. W największym mieście, Rangunie, zebrały się podczas weekendu dziesiątki tysięcy demonstrujących przeciwko wojskowemu zamachowi stanu.
Mimo zablokowania przez wojsko w Mjanmie dostępu do mediów społecznościowych mieszkańcy kraju licznie zgromadzili się, by zaprotestować przeciwko przejęciu władzy przez armię. Domagają się uwolnienia premier Aung San Suu Kyi.
Obalając demokratycznie wybrane władze, birmańscy generałowie powracają do klubu lojalnych klientów Pekinu. Nie jest tylko jasne, czy Chińczycy prosili o ten prezent i jaki zrobią z niego użytek.
"Nie" dla puczu! - wołają uczelnie i dołączają do obywatelskiego protestu przeciwko poczynaniom junty, która kwestionuje wyniki ostatnich demokratycznych wyborów. W Mjanmie, gdzie przez pół wieku armia trzymała w więzieniu, torturowała i mordowała swych krytyków, otwarty protest wymaga szczególnej odwagi.
Od czwartku w Mjanmie niedostępne są Facebook, Instagram i WhatsApp. Armia, która w poniedziałek obaliła legalny rząd, blokuje serwisy, na których organizują się przeciwnicy puczu.
Chiny zablokowały oświadczenie Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiające poniedziałkowy pucz w Mjanmie. Tymczasem wojskowi ogłosili już skład nowej junty.
Rada Bezpieczeństwa ONZ tematowi Mjanmy, w której armia właśnie przejęła władzę, postanowiła poświęcić nadzwyczajne posiedzenie.
Nauczycielka wychowania fizycznego swoje filmy treningowe przed parlamentem w stolicy Mjanmy nagrywała przez 11 miesięcy. W poniedziałek przypadkowo uchwyciła pierwsze chwile zamachu stanu.
Dla 75-letniej noblistki i szefowej rządu Mjanmy Aung San Suu Kyi historia zatoczyła dzisiaj koło. Nad ranem została aresztowana przez wojskowych, dziesięć lat po tym, gdy generałowie wypuścili ją z aresztu domowego.
W dniu inauguracji nowego parlamentu władzę przejął szef armii Min Aung Hlaing. W telewizji ogłoszono, że stan wyjątkowy będzie trwał przez rok.
Partia laureatki Pokojowej Nagrody Nobla zapowiada utworzenie rządu jedności narodowej. Czy uda się jej naprawić reputację kraju po zbrodniach na muzułmańskiej mniejszości?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.