Kieleccy radni uchwalili budżet Kielc na 2023 rok. Z rekordowym zadłużeniem i po raz pierwszy z ujemnym wynikiem operacyjnym. Przeciwko był tylko jeden radny, a nawet najwięksi krytycy wstrzymali się od głosu.
Prezydent Kielc upomniał dyrektorów, że nie mogą samodzielnie podnosić wynagrodzeń pracowników. To efekt sytuacji finansowej miasta, ale też powód jest bardziej prozaiczny: jedna z dyrektorek już dała podwyżki. Inaczej jest w urzędzie marszałkowskim.
Kieleccy radni Koalicji Obywatelskiej chcą, żeby miasto sprzedało swoje udziały w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji. Mają też pomysł, na co wydać pieniądze z tej transakcji.
Przesunięcia pięciu milionów złotych na Koronę i KS Vive Handball z budżetu miasta domaga się radny Kamil Suchański. Pieniądze miałyby pochodzić z podwyżki podatku od nieruchomości, przeciwko której głosował.
Kielecka rada miasta zgodziła się na podniesienie podatku od nieruchomości, opłat za parkowanie w centrum i bilety komunikacji miejskiej. Zdecydował brak głosu radnych prawicy, którzy wcześniej byli przeciwni.
Miasto przedstawiło projekt budżetu Kielc na 2023 rok. Przewidziano mniejsze wpływy na skutek "Polskiego ładu", zadłużenie sięgające 1,157 mld zł. I duże cięcia: na liniach autobusowych, niektórych inwestycjach oraz promocji przez sport zawodowy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.