Zapasy w Demokratycznej Republice Konga to nie tylko sport, ale też przeżycie religijne, barwne przedstawienie i jednocześnie ucieczka od trudnej rzeczywistości. Fotografuje je Colin Delfosse, z którym w Dużym Formacie rozmawia Justyna Kopinska.
Codzienność Konga nie jest łatwa. Naznaczona biedą i przestępczością stanowi również wyzwanie dla fotografów, którzy są często uznawani za szpiegów i intruzów. Jednocześnie oferuje im jednak specyficzną energię skumulowaną w sporcie, pełną kolorów, dźwięków i radości. Jej źródłem są zapasy, łączące w sobie wydarzenie sportowe i rodzaj przeżycia religijnego. W swoim obiektywie umieszcza je belgijski fotograf Colin Delfosse, który Justynie Kopinskiej opowiada o tym, jak postrzegani są kongijscy zapaśnicy. Zaznacza, że coraz częściej ich walki przenoszą się do slumsów i są kojarzone ze światem gangów, choć kiedyś stanowiły rodzaj wspólnego święta i atrakcji dla mieszkańców oraz turystów.
O tym, jak w świecie ulicznych gangów, wojny i ubóstwa, sport staje się nie tylko wyrazem siły, ale też emocji, przeczytacie w najnowszym numerze Dużego Formatu