Czarny Roman był księciem warszawskiej ulicy, legendą, kolorowym ptakiem i wiecznym włóczęgą. Dla jednych postać kultowa, dla innych bezdomny wariat, który krzyczał wniebogłosy, kiedy ktoś nadepnął mu na odcisk. Niektórych przerażał, wielu inspirował.
Znali go wszyscy, choć niewielu coś o nim wiedziało. Po jego śmierci zostało kilka miejskich legend oraz imię i nazwisko - Jan Polkowski. Kim tak naprawdę był Czarny Roman? Reżyser Michał Marczak odpowiedzi szukał w Amsterdamie, Nowym Jorku i Berlinie. Jego serial "Czarny Romans" buduje napięcie jak głośne amerykańskie produkcje.
Nie przyszpilajcie Czarnego Romana po śmierci do muru. Chodząca legenda Warszawy długo tam nie wytrzyma. Świetnie, że pojawił się pomysł na przywołanie obecności Czarnego Romana w przestrzeni miasta. Tylko sposób, w jaki grupa życzliwych jego pamięci osób chce to zrobić, poświęcając mu mural (pojawiła się już propozycja, jak ma wyglądać), sprawia, że wszystko krzyczy we mnie: nie tak!
Wiadomość o śmierci "Czarnego Romana", oryginała widywanego w centrum Warszawy, od kilku dni rozgrzewa Internet. Hołd zmarłemu chce oddać artysta Paweł Czarnecki. Przygotował projekt poświęconego mu muralu. Przedsięwzięciu patronuje Portal Warszawski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.