Prezydent USA Joe Biden postanowił obciąć o połowę swój program reform, tnąc głównie wydatki socjalne, by ochronić wsparcie dla zielonej energii. Ale na razie nie przekonał do tych planów lewicowych radykałów z własnej partii Demokratów.
Opodatkowanie majątku miliarderów to nowy pomysł prezydenta USA Joego Bidena na sfinansowanie gigantycznego programu zwiększenia świadczeń socjalnych i dotacji na zieloną energię. Janosikowy pomysł krytykują opozycyjni Republikanie i radykalna lewica Demokratów.
Amerykańscy politycy w końcu się dogadali i podnieśli limit długu publicznego. W przeciwnym wypadku za ok. 10 dni rządowi zabrakłoby pieniędzy, co wywołałoby potężny kryzys.
Szalony pomysł, niepoważna sztuczka czy realna opcja na uniknięcie kryzysu, który uderzy w amerykańską gospodarkę, jeśli Kongres nie podniesie limitu długu publicznego? Amerykańskie media huczą od spekulacji, jak traktować pomysł wybicia unikalnej monety z platyny.
Kongres USA nie uchwalił dwóch gigantycznych programów prezydenta Joego Bidena: inwestycji infrastrukturalnych za ponad 1 bln dol. popieranych przez opozycyjnych Republikanów ani programu socjalnego za 3,5 bln dol. Programy stanęły przez spory Demokratów, w partii Bidena.
Keller jest jednym z ponad 650 oskarżonych w związku z dramatycznymi wydarzeniami z 6 stycznia. Badająca je komisja na Kapitolu wezwała właśnie do złożenia zeznań organizatorów wiecu przed atakiem, na którym gniewnie przemawiał Donald Trump
Sekretarz skarbu Janet Yellen ostrzegła polityków przed "katastrofalnymi" konsekwencjami, jeśli szybko nie podniosą limitu długu publicznego. Czarny scenariusz wywołałby w USA recesję i poważnie zachwiałby światową gospodarką.
Podwyżki mają sfinansować sztandarowy plan inwestycji społecznych i klimatycznych Joego Bidena. Są największe od dawna, ale i tak skromniejsze od tego, co proponował Biały Dom.
Wyborców Demokratów i Republikanów różni stosunek do polityki, noszenia masek, aborcji, dostępu do broni czy granicy z Meksykiem, ale łączy jedno: popierają przyjęcie ewakuowanych z Afganistanu. I starają się im pomóc.
Po wielomiesięcznej batalii Republikanie w Teksasie przeforsowali reformę, która ich zdaniem zwiększy bezpieczeństwo głosowania, a zdaniem Demokratów - uderzy w mniejszości etniczne i pomoże ocalić więdnącą republikańską przewagę.
Demokraci dzierżą władzę w Waszyngtonie, ale to Republikanie zakazują aborcji, reformują prawo wyborcze, ułatwiają dostęp do broni i zmieniają system edukacji. A to dzięki władzy w stanach, zręcznemu wytyczaniu okręgów wyborczych i przewadze konserwatystów w Sądzie Najwyższym.
W Kongresie USA ważą się losy dwóch kluczowych ustaw, które dadzą prezydentowi Joe Bidenowi ponad cztery biliony dolarów na spełnienie obietnic wyborczych.
Prokuratorka generalna stanu Nowy Jork Letitia James ogłosiła we wtorek długo wyczekiwany raport w sprawie oskarżeń wobec gubernatora Andrew Cuomo. Wynika z niego, że Cuomo napastował co najmniej 11 kobiet, w tym swoje pracowniczki.
W Kongresie rozpoczęła prace komisja badająca szturm zwolenników Donalda Trumpa na Kapitol z 6 stycznia. Pierwszego dnia wysłuchała zeznań funkcjonariuszy usiłujących bronić gmachu.
Wpływowi kongresmeni z rządzącej w USA Partii Demokratycznej nie kryją zastrzeżeń wobec umowy, którą ich partyjny kolega prezydent Joe Biden zawarł z Niemcami, umożliwiając Rosjanom bezproblemowe ukończenie gazociągu Nord Stream 2.
Joe Biden w ostrych słowach skrytykował reformy prawa wyborczego wprowadzane w republikańskich stanach. - Stoimy przed najpoważniejszym testem dla naszej demokracji od czasów wojny secesyjnej - ostrzegł prezydent USA.
Politycy Demokratów przeczekają w Waszyngtonie sesję parlamentu stanowego, na której Republikanie chcą zmienić reguły wyborcze. Obawiali się doprowadzenia siłą na obrady. Gubernator grozi im aresztem po powrocie.
Według przecieków finansowe imperium Donalda Trumpa może w tym tygodniu dostać zarzuty od nowojorskich prokuratorów. Co to oznacza dla byłego prezydenta?
Izba Reprezentantów zadecydowała w środę o powołaniu komisji śledczej w sprawie ataku zwolenników Donalda Trumpa na Kapitol. Inicjatywa ma jednak niewielkie szanse w Senacie.
W piątek prezydent USA Joe Biden ogłosił, że w tym roku Stany Zjednoczone przyjmą 15 tys. uchodźców - tyle, ile zadeklarował wcześniej Donald Trump. Po krytyce ze strony środowisk prouchodźczych Biały Dom zapowiedział, że ostateczna decyzja zapadnie 15 maja.
Czy Republikanie są gotowi mdleć na senackiej mównicy w obronie swoich ideałów?
Po ostatnich porażkach Republikanie w wielu stanach USA próbują zmienić zasady głosowania w wyborach. Demokraci alarmują, że w ten sposób celowo utrudniają głosowanie mniejszościom etnicznym.
12 lat temu niewystarczająco odważne działania Obamy w walce z kryzysem przyczyniły się do fali prawicowego populizmu. Dziś Ameryka znów ma problemy, a Kongres przyjął właśnie pakiet pomocowy. Tym razem znacznie szerszy.
Niezależnie od tego, czy Donald Trump pozostanie w Partii Republikańskiej, czy spróbuje założyć własne ugrupowanie, jego dalsza obecność w polityce to dobra wiadomość dla Demokratów - mówi amerykańska politolożka Karen Kedrowski*.
"Podżeganie do powstania przeciwko republice, którą przysięgał chronić", "narażenie życia każdego z kongresmenów", "zbrodnia historycznych rozmiarów" - Demokraci żądają skazania byłego prezydenta Donalda Trumpa i zabronienia mu kandydowania w przyszłości. A pracownicy Kongresu dodają: Zróbcie to dla nas, dla naszego kraju!
Demokraci zapowiedzieli, że w poniedziałek prześlą do Senatu artykuł impeachmentu, co uruchomi proces byłego prezydenta. Trump jest oskarżony o podżeganie do rebelii i może dostać dożywotni zakaz pełnienia urzędu.
Aż 1,9 bln dol. na wsparcie gospodarki USA przeciw kryzysowi wywołanemu przez pandemię chce wydać Joe Biden, który w przyszłym tygodniu zostanie prezydentem USA. To wywinduje do 5,2 bln dol. nadzwyczajne wydatki USA w czasie pandemii.
Donald Trump został pierwszym prezydentem w historii USA, któremu kongresmeni dwukrotnie wytoczyli zarzuty. Co zrobi Senat?
Choć Donald Trump będzie sprawował władzę jeszcze tylko niecałe dwa tygodnie, Demokraci chcą go ukarać za podżeganie do dramatycznych wydarzeń w Kapitolu.
Na Kapitolu odbędzie się dziś zaprzysiężenie 117. Kongresu USA, w którym zasiądzie rekordowa liczba kobiet. Demokraci będą mieli niewielką przewagę w Izbie Reprezentantów. Wciąż nie wiadomo jednak, kto będzie kontrolował Senat.
- Połowa narodu nie zaakceptuje zwycięstwa Bidena. Będziemy mu się sprzeciwiać przez cztery lata jak Demokraci Trumpowi - mówi mi na wiecu zwolennik Trumpa. Najbardziej krewcy grożą "wojną domową".
Wtorkowe starcie z Donaldem Trumpem zbliżyło Joe Bidena do wygranej w wyborach prezydenckich
Za sprawą gigantycznych pożarów na zachodzie USA zmiany klimatu na chwilę znalazły się w centrum kampanii wyborczej. Donald Trump odwiedził Kalifornię, gdzie przekonywał, że źródłem problemu jest raczej fatalne zarządzanie, a jego rywal Joe Biden nazwał go "klimatycznym podpalaczem".
Podczas mocnego przemówienia zamykającego konwencję Demokratów kandydat na prezydenta Joe Biden określił listopadowe wybory prezydenckie, w których zmierzy się z Donaldem Trumpem, mianem "bitwy o duszę narodu".
55-letnia senatorka Kamala Harris została w środę pierwszą czarną kobietą nominowaną przez jedną z głównych partii na tak wysokie stanowisko w Białym Domu. Barack Obama wystąpił zaś z bezprecedensową krytyką Donalda Trumpa.
Musimy mieć pewność, że każdy bez względu na rasę, płeć, miejsce zamieszkania, religię, orientację seksualną lub niepełnosprawność może mieć udział w sukcesach kraju.
Lewicowy senator porywa tłumy na wiecach i prowadzi w prawyborach Demokratów, ale dla liberalnych komentatorów w Polsce nieodmiennie jest zagrożeniem, które zafunduje Ameryce kolejne cztery lata Donalda Trumpa.
Po głosowaniach w czterech pierwszych stanach faworytem jest wciąż lewicowy senator Bernie Sanders. Ale Biden, który zaskarbił sobie głosy licznych w Karolinie Południowej Afroamerykanów, stał się realną alternatywą dla centrowych wyborców.
Podczas wtorkowej debaty telewizyjnej kandydaci w prawyborach Demokratów atakowali siebie ze zjadliwością rzadko spotykaną w łonie tego samego obozu.
Były burmistrz Nowego Jorku miliarder Mike Bloomberg, który zyskiwał ostatnio w sondażach, po raz pierwszy w tych prawyborach wystąpił w debacie. I brutalnie zderzył się z rzeczywistością. "Został kompletnie obnażony", "Był jak jeleń przed światłami samochodu" - komentują krytycy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.