Izraelczycy zbombardowali irański konsulat w syryjskiej stolicy. W ataku zginęli kluczowi dowódcy Gwardii Rewolucyjnej i szefowie tajnych operacji zagranicznych Teheranu. To najgroźniejsza eskalacja w regionie od początku trwającej pół roku wojny Izraela z Hamasem w Gazie.
Potencjał USA może być niewystarczający dla powstrzymania państw autorytarnych, a jednocześnie rewizjonistycznych, chcących zburzyć światowy ład.
Przez świat przetacza się fala nacjonalizacji surowców.
Misja ONZ ma dowody, że irański reżim mordował, więził, torturował i gwałcił Irańczyków protestujących po zabiciu przez policję Mahsy Amini.
Przez cały okres rządów ajatollaha Chameneiego wpływy duchowieństwa malały, a wojska rosły. To wskazuje prawdopodobny kierunek, w jakim Iran podąży po śmierci Najwyższego Przywódcy.
Teheranowi także jest teraz na rękę trwałe zawieszenie broni w Strefie Gazy. Ale chce stworzyć alternatywny wobec zachodniego front dyplomatyczny - i nie dopuścić do usunięcia Hamasu ze Strefy po wojnie.
Szyiccy fanatycy ślepo posłuszni Iranowi, czy niezależne, silne grupy pilnujące własnych interesów? Gdy w Strefie Gazy trwa krwawa wojna Izraela z Hamasem, słynna "oś oporu" rośnie w siłę, wymyka się spod kontroli Teheranu i grozi eskalacją całemu regionowi.
W Teheranie coraz więcej ludzi nie przestrzega praw "moralnych". I zamierzają bojkotować piątkowe wybory. "Te wybory to farsa", mówią otwarcie. A reżim obawia się najniższą frekwencją w historii Republiki Islamskiej.
Szwed zatrudniony w strukturach Unii Europejskiej od blisko dwóch lat siedzi w irańskim więzieniu. Grozi mu kara śmierci za szpiegostwo. Według rodziny wyrok może zapaść w każdej chwili
Firma telekomunikacyjna powiązana z rządem w Adenie ostrzegła, że Huti, którzy kontrolują większą część Jemenu, grożą sabotażem kluczowych podmorskich kabli komunikacyjnych, w tym linii internetowych łączących Azję z Europą.
Uznanie suwerennej Palestyny ma uwolnić Izrael od skrajnej prawicy i uspokoić cały region. Co może pójść nie tak? Wszystko.
Kluczowy przywódca Kataib Hezbollah, ważnej irackiej bojówki od lat aktywnie wspieranej przez irańskich ajatollahów, zginął w amerykańskim ataku w Bagdadzie. To odwet USA za zabicie pod koniec stycznia trójki amerykańskich żołnierzy, który może oznaczać potężną eskalację.
USA rozpoczęły ataki na cele bojówek w Iraku i Syrii. To początek amerykańskiego odwetu za niedzielny atak dronów na amerykańską bazę wojskową w Jordanii, przeprowadzony przez bojowników wspieranych przez Iran.
Jemeńscy rebelianci Huti stracili w wyniku uderzenia w czwartek nad ranem kolejne drony, pociski i stację kontroli. Ale wspierani przez Teheran szyiccy buntownicy nadal nękają atakami komercyjne statki płynące Morzem Czerwonym. W środę ostrzelali amerykański statek.
Prezydent Joe Biden powiedział we wtorek, że już podjął decyzję, jak zareagować na niedzielny atak na bazę wojskową w Jordanii, w którym zginęło trzech żołnierzy amerykańskich. Iran ostrzega, że jeśli zostanie zaatakowany, zemści się na wojskach USA w regionie.
Wielu ekspertów uważa, że reakcja Stanów Zjednoczonych na niedzielny atak na bazę Tower 22, przeprowadzony przez powiązaną z Iranem bojówkę, będzie silniejsza niż poprzednie amerykańskie ataki odwetowe w Iraku i Syrii.
W niedzielnym ataku na bazę Tower 22 na syryjsko-jordańskiej granicy zginęło trzech amerykańskich żołnierzy. Prezydent USA Joe Biden obwinia Teheran i grozi odwetem.
Amerykanie bombardują cele powiązanych z Iranem bojówek w Iraku i szyickich rebeliantów w Jemenie, a Iran coraz mocniej angażuje się w bliskowschodni konflikt. Joe Biden zapowiada: Nie zawahamy się bronić Amerykanów i amerykańskich interesów
Trwająca trzeci rok susza dławi niespokojny region Bliskiego Wschodu, w którym znaczna część mieszkańców utrzymuje się z rolnictwa uzależnionego od deszczu. Konsekwencje suszy potęgują wewnętrzne konflikty i wojna w Ukrainie, która odbija się na cenach żywności.
Iran potwierdził, że w sobotnim ataku rakietowym na stolicę Syrii zginęło czterech funkcjonariuszy irańskiej Gwardii Rewolucyjnej oraz kilku członków syryjskich sił zbrojnych.
W czwartek Pakistan wyrównał rachunki z Iranem, który dwa dni wcześniej przeprowadził na jego terytorium ataki z użyciem rakiet i dronów. W tym samym czasie Amerykanie zaatakowali nowe cele w Jemenie.
Amerykańska armia przeprowadziła kolejne uderzenia na wspieranych przez Iran rebeliantach Huti w Jemenie. Próbują powstrzymać ich ataki - zakłócające globalne łańcuchy dostaw - na statki w regionie. Dwóch komandosów zaginęło podczas przechwytywania jednostki z dostawą irańskiej broni dla Huti.
Irańska Gwardia Rewolucyjna przeprowadziła naloty na terytorium Pakistanu wymierzone w grupę bojowników sunnickich. To już trzeci kraj, w jakim padły irańskie rakiety w ciągu ostatnich dwóch dni.
Irańska Gwardia Rewolucyjna twierdzi, że zaatakowała "siedzibę wywiadu Izraela" w półautonomicznym Kurdystanie irackim. Jemeńscy Huti po raz pierwszy trafili na Morzu Czerwonym statek należący do firmy ze Stanów Zjednoczonych. We wtorek zaatakowany został również grecki statek, podróżujący z Wietnamu do Izraela pod maltańską banderą.
Huti w Jemenie, Hezbollah w Libanie i Hamas eskalują sytuację na Bliskim Wschodzie - koordynując swoje działania według wytycznych z Teheranu. Rodzi to pytanie o ewentualny atak na Iran jako głównego inicjatora tego konfliktu.
Ujawniła je holenderska gazeta. W 2007 r. wirus stuxnet spowodował unieruchomienie irańskich wirówek wzbogacających uran. Kluczową rolę w jego zainstalowaniu odegrał holenderski inżynier, który dwa lata później zginął w wypadku.
Tesla wstrzymała produkcję aut w Niemczech z powodu opóźnień dostaw części przez Kanał Sueski, zagrożonych atakami rebeliantów z Jemenu. Ale odwetowy atak USA i Wielkiej Brytanii na rebeliantów tylko podsyca konflikt, dalej podbijając ceny transportu morskiego i ropy naftowej.
Przywódcy Iranu i Hezbollahu oskarżyli Izrael o dokonanie zamachów w Bejrucie i Kermanie. Możliwe, że spróbują jakiegoś symbolicznego odwetu. Sytuacja w regionie jest tak napięta, że może to grozić wybuchem.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken w czwartek wieczorem uda się na Bliski Wschód. To efekt ostatniej eskalacji w regionie, gdzie od dwóch miesięcy trwa wojna Izraela z Hamasem w Strefie Gazy, a w ostatnich dniach doszło do dwóch ważnych zamachów - w Libanie i w Iranie.
Ponad setka zabitych i drugie tyle rannych - to bilans eksplozji, do jakich doszło podczas uroczystości z okazji czwartej rocznicy śmierci zabitego przez Amerykanów gen. Kassima Sulejmaniego, szarej eminencji irańskich służb i jednej z najpotężniejszych osób w Iranie.
Na Bliskim Wschodzie wrze po zabiciu przez Izraelczyków wiceszefa Hamasu Salaha al-Aruriego. Hezbollah grozi zemstą, irańscy ajatollahowie oskarżają Izrael o terroryzm, izraelska armia szykuje się "na każdy scenariusz", a libański premier alarmuje: "Próbujecie nas wciągnąć w wojnę".
Arabia Saudyjska oficjalnie dołączyła do BRICS, zdominowanej przez Chiny i Rosję grupy państw rozwijających się. Ten blok wzmocnią też Zjednoczone Emiraty Arabskie i Iran.
Sejjed Razi Musawi był w Teheranie tak wpływową postacią, że irańska telewizja przerwała program, by poinformować o jego śmierci.
Teheran grozi, że jeśli Izrael nie zatrzyma się w Gazie, wojska irańskie sparaliżują globalne szlaki transportowe. USA i kilkadziesiąt innych państw już skierowały swe siły do ochrony ruchu handlowego na Morzu Czerwonym, gdzie popierana przez Iran jemeńska bojówka ostrzeliwuje statki handlowe.
Sekretarz obrony USA ogłosił międzynarodową operację dotyczącą pilnowania towarów płynących przez Morze Czerwone. To efekt serii ataków na statki handlowe przeprowadzanych przez mieszających się do wojny w Gazie jemeńskich rebeliantów Huti wspieranych przez Iran.
Nie ma pewności, czy za atakami na statki handlowe, dokonywanymi pod hasłami solidarności z Palestyną, stoi Iran. Ich sprawcy, jemeńscy rebelianci Huti, są wprawdzie wspierani przez Teheran, ale realizują własne interesy.
Arabscy królowie i generałowie w strachu. Palące flagę Izraela tłumy młodych Arabów na ulicach Kairu czy Rabatu w jednej chwili mogą się zmienić w antyrządowe protesty
Kino jest narzędziem oporu. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę irańska władza, która nie bez powodu uznaje Dżafara Panahiego za wroga numer jeden.
Pokusa "selektywnej eliminacji" osób uznanych za wrogów państwa to coś, co cechuje dyktatury, ale jest nieobce i demokracjom.
Hezbollah ma rosyjskie pociski, których w każdej chwili może użyć przeciwko okrętom USA na Morzu Śródziemnym
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.