- Tydzień temu znajoma leżała w szpitalu z martwym płodem w brzuchu. Od lekarza usłyszała, że "może serduszko zacznie bić, więc nic nie róbmy". A może jej serduszko przestanie bić? - mówiła jedna z kobiet na warszawskim marszu, zorganizowanym po śmierci Doroty. Zobacz wideo.
Czy 33-letnia ciężarna Dorota musiała umrzeć w szpitalu im. Jana Pawła II w Nowym Targu? Dlaczego lekarze nie zdecydowali się na terminację ciąży, choć życie kobiety było zagrożone. Szukamy odpowiedzi na pytania, jakie trzeba zadać w tej bulwersującej i tragicznej sprawie.
Każda z nas może być w miejscu Izy i Doroty. Nie zapomnijmy ich imion - po to, by w kraju, w którym Polki jako jedne z pierwszych wywalczyły sobie prawo wyborcze, nie było już "ani jednej więcej".
Po śmierci ciężarnej Doroty w szpitalu w Nowym Targu konsultant krajowy zapowiada kontrolę szpitala, posłanka Katarzyna Kotula zwołuje zespół ds. praw reprodukcyjnych, organizacje kobiece organizują protesty, a Federa domaga się szkoleń dla oddziałów ginekologicznych ze standardów opieki okołopołożniczej.
Nowe fakty ws. śmierci 33-letniej Doroty, która w 20. tygodniu ciąży trafiła do szpitala w Nowym Targu. Po przyjęciu lekarz stwierdził bezwodzie. Przez kolejne trzy dni kobieta leżała w szpitalu, a jej stan się pogarszał. - Nikt nam nie powiedział, że szanse na uratowanie dziecka są minimalne, a przede wszystkim, że sytuacja zagraża życiu żony - mówi mąż Doroty.
Zachowanie pielęgniarek sprawujących opiekę położniczą nie spowodowało bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia ciężarnej i płodu - informuje Prokuratura Regionalna w Katowicach, która prowadzi śledztwo po śmierci Izabeli S. w szpitalu w Pszczynie.
To właśnie niedawna śmierć 30-letniej Izabeli z Pszczyny uświadomiła nam, że sytuacji, gdy lekarze zwlekają z terminacją ciąży, jest więcej. W nowym roku nic się nie zmieni. Więc niech jej tragiczny przypadek nie zostanie zamieciony pod dywan przez rządową machinę od propagandy, choć zrobili wiele, by tak się stało. Niech to im się jednak nie uda. Nie zapominajmy o Izie.
Pacjentce, której w 21. tygodniu ciąży odeszły wody płodowe, lekarze w poznańskim szpitalu położniczym przy ul. Polnej nie chcieli wykonać aborcji. Zmienili zdanie dopiero po interwencji Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny oraz posłanki Katarzyny Kretkowskiej.
Chciałbym, żeby mnie zwolniono z tajemnicy lekarskiej. Ujawniłbym nazwiska polityków i oficjeli, których siostrom, żonom i partnerkom pomogłem.
Winni są politycy różnych ugrupowań, którzy przez lata za nisko i za często kłaniali się Kościołowi. Ale winni są też ci, którzy swoim zachowaniem dawali im jasny sygnał, że Kościół w Polsce to siła społeczna. Ci, którzy dla świętego spokoju posyłali dzieci na religię, brali ślub kościelny, bo ładnie i rodzina się nie obrazi, przyjmowali księdza, bo co sąsiedzi powiedzą.
Wspólnie z Wami opłakiwałem śmierć Izy z Pszczyny i złorzeczyłem wszystkim, którzy skazują niewinne kobiety na śmierć - pisze czytelnik.
Mieszkańcy Rybnika i regionu wykrzykując hasło "Ani jednej więcej!", protestowali na rybnickim rynku przeciwko ograniczaniu dostępu do aborcji po śmierci 30-letniej Izabeli w szpitalu w Pszczynie. Zapalili też znicze przed biurem poselskim Bolesława Piechy z Prawa i Sprawiedliwości.
- Jeżeli kobieta w szpitalnej sali musi walczyć o życie, jeżeli nie ma pomocy ze strony lekarzy - to może do nas zadzwonić - deklarują posłowie Lewicy. Mieszkańcom swoich okręgów wyborczych udostępniają numery telefonów.
Protest w Szczecinie przeciwko śmierci 30-letniej Izy z Pszczyny. "Odeszła śmiercią bezsensowną, tragiczną. Śmiercią zadaną jej w świetle dnia, na mocy systemowych dyrektyw" - piszą organizatorzy sobotnich protestów. Manifestacje odbędą się także w innych miastach i miejscowościach Pomorza Zachodniego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.