Witold Pilecki dał się zamknąć w Auschwitz, by tam konspirować. Walczył w powstaniu warszawskim. Po wojnie był agentem antykomunistycznego wywiadu. Czy taki życiorys można w kinie zepsuć i jeszcze nim manipulować? W Polsce PiS - oczywiście. "Raport Pileckiego" nakręcono według najgorszych wzorców "filmu pamięci narodowej".
"Orlęta. Grodno '39" to film o wrześniu 1939 r. na kresach wschodnich II Rzeczypospolitej, oglądanym z perspektywy 12-letnich dzieci. Głównym bohaterem jest tu Żyd Leon Rotman.
"Czerwone maki" będą kosztowały blisko 33 mln zł. To produkcja historyczna, którą już w 2018 r. szczyciło się Ministerstwo Kultury.
Polska zaczyna przypominać Hollywood, w którym "Przeminęło z wiatrem" (1939) kręciło - co najmniej - trzech reżyserów, najpierw zwolniono najsławniejszego z nich: George'a Cukora. U nas, po nakręceniu 2/3 zdjęć, odsunięto od produkcji Leszka Wosiewicza, reżysera "Raportu Pileckiego".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.