Jeśli pisarstwo Philipa Rotha budzi najwyższy podziw i szacunek, to decyzję o zaprzestaniu pisania należy uznać za najbardziej heroiczną, jaką może podjąć w swym życiu pisarz. Był klasykiem, ale nie dostał Nagrody Nobla. To jego pisarstwo jest największą nagrodą - dla nas, czytelników.
Tym razem Krzysztof Varga dał nam to, co znamy z jego "węgierskich" esejów, ale w powieściowym opracowaniu. Aura uroczego spleenu w "Sonnenbergu" to jakość nie do podrobienia.
Wprowadzam do swojego życia żelazne zasady ekonomiki przemijania. Wystarczy mi żelazna gwardia. Z Krzysztofem Vargą rozmawia Dorota Wodecka
W sobotę 28 kwietnia ukaże się "Wyborcza na Majówkę" czyli specjalne wydanie "Magazynu Świątecznego" na długi majowy weekend. Do wydania, jak co sobotę, dołączone zostaną "Wysokie Obcasy" oraz tygodnik "The Wall Street Journal".
Pozbawiono mnie możliwości czytania tekstów Horubały, co budzi u mnie wkurw niemożebny, bo jedynie dla tekstów Horubały kupowałem "Do Rzeczy", nie po to przecież, by subtelne wywody Lisickiego czytać
Czas na wyprawę do Budapesztu! O powieści, której akcja rozgrywa się w węgierskiej stolicy - współczesnej, czasów kadaryzmu i II wojny światowej - Krzysztof Varga marzył od lat. Zanim stworzył fikcję, o Węgrach i Węgrzech napisał trzy książki będące połączeniem reportażu i eseju: "Gulasz z turula", "Czardasz z mangalicą" i "Langosz w jurcie". Teraz czas na "Sonnenberg".
Im silniejsze w Polsce jest przywiązanie do wiary katolickiej, im potężniejszy Kościół, im religia mocniej umocowana w życiu społecznym i politycznym, im więcej czasu politycy na mszach świętych spędzają, im bardziej sobie przed konfesjonałami kolana wycierają, im z silniejszym impetem księża, i to wcale niefikcyjni, wkraczają w każdą szczelinę życia - tym większa popularność wywoływania duchów, uwalniania upiorów, pogańskich zabobonów
Nie o łono ojczyzny w jego pisarstwie chodziło. Chodziło o łona Oleńki, Heleny, Krzysi, Basi, Danusi, Jagienki i całego legionu kobiet, pięknych, ponętnych i nakręcających galopującą narrację powieści naszego krzepiciela
Metafizyczny przekaz "Dark" godzien jest najznakomitszych teorii spiskowych - to jest precyzyjniejsze, nowocześniejsze i piękniejsze nawet niż niemiecka motoryzacja i niemieckie proszki do prania.
Ze swojej strony jestem gotów oddać komuś książki Bieszka o Wielkiej Lechii w zamian za powieści Bronisława Wildsteina.
W "Babylon Berlin" nie zauważyłem ani grudki paździerza, ani grosza tandety, ani grama kretynizmu: brzydota jest brzydka, piękno jest piękne, groza groźna, logika zabójczo logiczna.
Przeglądy polskich filmów narodowych, historycznych, a nade wszystko godnościowych przyciągnąć mogą prawdziwych koneserów, tak jak przyciągają przeglądy azjatyckich horrorów klasy "C".
Dał nam Zygmunt Miłoszewski powieść "Jak zawsze" - bardziej polityczną, niż jego kryminały były kryminalne.
Patriota polski musi być nekrofilem, można powiedzieć, że bez zwłok sobie nie radzi, jedynie zgon nadaje sens istnieniu Polaka. Varga o spektaklu Pożaru w Burdelu "Śmierć wrogiem ojczyzny".
Heroicznie pryncypialny Wojciech Wencel potrafi odmówić przyjęcia nagrody, do której nie został nawet nominowany. Oraz nagród, które nie istnieją. I to mi chyba w nim najbardziej imponuje.
"Od pewnego czasu bardziej ekscytują mnie poranki niż wieczory, a, godziny świtu potrafią być iście literackie" - pisze Krzysztof Varga w ramach cyklu "Moja piosenka o mojej Warszawie".
Wątpliwości nie mam, że się władzy Patryk Vega filmem "Botoks" wielce przysłużył, żaden film o "wyklętych" nie zrobił tyle dla rządu, ile Vega swoją radykalną komedią.
Powinniśmy wbijać dziatwie do głowy, że jeśli już świat nas doceniał, to wyłącznie tych, którzy Polskę zdradzili, jako i Korzeniowski zdradził język polski, pisząc po angielsku i przyjmując pseudonim Joseph Conrad.
Wreszcie aktualna polska powieść o dyspozycyjnej telewizji, o manipulacjach, o propagandystach, którzy wciskają ciemnemu ludowi kłamstwa. Był w końcu Bronisław Wildstein szefem telewizji swego czasu, na mediach zna się jak mało kto.
Gdyby to nie Polacy, ale jakiś rozsądny, wykształcony, trzeźwy na umyśle naród zamieszkiwał Polskę - żylibyśmy w kraju szczęśliwym, spełnionym, przepełnionym życzliwością.
Zawsze starałem się mu zaimponować. Robert miał tak rozległą wiedzę muzyczną, że trzeba było wynajdować raczej dziwności, kurioza bądź zespoły zaistniałe gdzieś na marginesie marginesu, by z satysfakcją godną co najmniej pawia dumnie prezentującego uniesiony ogon usłyszeć od Dyzia, że tej płyty nie zna bądź jej nie słyszał.
Zasiadłem do oglądania siódmego sezonu "Gry o tron" w największym podnieceniu, co oczywiste, bo jeśli ktoś ogląda "Grę o tron" bez ekscytacji, to znaczy, że nie ogląda jej wcale.
Nie mam zamiaru ukrywać, że w najnowszym filmie Juliusza Machulskiego "Volta" najbardziej ekscytuje mnie wątek polityczny nieco poboczny w stosunku do kryminalnego wątku podanego - trudno, żeby było inaczej - w stylistyce komediowej.
Szukanie filozoficznych podstaw działalności Antoniego Macierewicza to jest tytaniczna praca na całe lata, mnie się jedynie zdaje, że trzeba szukać wśród wielkich mistyków.
W dzisiejszym odcinku programu "Nogaś na stronie" znów spotykamy się nad Wisłą. Tym razem przyglądamy się jednak Warszawie widzianej oczami Krzysztofa Vargi - pisarza, felietonisty, autora opowiadań. I to właśnie o najnowszy zbiór opowiadań - ?Egzorcyzmy księdza Wojciecha? - pyta Michał Nogaś. Jaka jest Polska roku 2017? Czy w Warszawie faktycznie możemy zobaczyć elementy Budapesztu? I wreszcie - co wyróżnia dobrego felietonistę? Odpowiedzi na te i inne pytania Krzysztof Varga zdradza w "Nogasiu na stronie". Zapraszamy!
W ostatecznym rozrachunku bitwa opolska może mieć niepomiernie większe znaczenie niż to, co się w sprawie Trybunału Konstytucyjnego czy sądów dzieje.
W trakcie oglądania "House of Cards" dopadło mnie wybitnie wstydliwe pragnienie, aby to Frank Underwood był prezydentem Polski.
Fascynujące, jak bardzo artyści lgną do władzy, gdy tymczasem władza wyłącznie artystami się wysługuje. Władza może artystę przelecieć z niejaką nawet satysfakcją, ale przecież się w nim nie zakocha.
Tam osiągam spokój absolutny. W Warszawie, kiedy siedzę w knajpie, zaczynam się robić nerwowy. Wydaje mi się, że tracę czas, powinienem coś zrobić. A nad Dunajem potrafię siedzieć godzinami i czas się zatrzymuje
Artyści się z Polską zmagają, ale "Późna polskość" to jest demonstracja bezsilności, na końcu zaś kapitulacja bezwarunkowa.
Wygląda na to, że największą światową karierę wśród polskich pisarzy zrobił grafoman i morderca - bohater filmu Katarzyny Adamik "Amok".
Postuluję nakręcenie filmu o Jerzym Andrzejewskim, emocje gwarantowane, jakby nowa "Sztuka kochania" o Wisłockiej, tyle że ostrzej.
"Pokot" ścieżką wielkiej kariery zaczął podążać, od kiedy minister Szyszko bezwiednie zatrudnił się w dziale promocji tego filmu.
Wszyscy żyją w mocnym przekonaniu, że sojusz z Polską to jest potężny idiotyzm - dzisiaj Polska robi wszystko, by potwierdzić przekonanie świata, że jest wyłącznie zapyziałym krajem obok Rosji.
W "Klątwie" Frljicia ja rewolucji nie widzę, ja widzę oportunizm. Oportunizm polegający na tym, aby środkami skomplikowanymi jak szpadel wywołać wstrząs polityczny.
Maniakalna wiara w niedorzeczności to jest dzisiaj powód do dumy. Polska, wstawszy z kolan, stała się na powrót potęgą, osobliwie potęgą w szaleństwie.
Usiłuję tu wytłumaczyć, że obcy, przybysz może zostać nie tylko pełnoprawnym Polakiem, ale nawet polskim świętym.
Za popularność serialu "Ucho Prezesa" odpowiada tak naprawdę sam Prezes. Dziś Kaczyński jest w stanie sprzedać każdy produkt.
Wstydzę się mej małej wiary, dzisiaj widzę wyraźnie, iż Boczarska wręcz urodziła się po to, by w "Sztuce kochania" zagrać.
Polityka stała się domeną miernot, które chcą zrobić wyłącznie karierę i zarobić pieniądze, media dla zysku i zaszczytów będą służyć nawet obłąkanemu satrapie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.