Idzie na spotkanie z producentem. W tym celu przyleciał do Kalifornii. Myślał, że na kilka tygodni. Zostanie ponad trzy lata.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają setki, a bywa, że tysiące zdjęć z kraju i ze świata. Tylko niewielki ułamek z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu "Wyborczej". A szkoda, by przepadły. Dlatego wybraliśmy dla Was zdjęcia, które nas dziś zachwyciły, zaciekawiły, zainspirowały lub po prostu wpadły nam w oko.
10. Wrocławski Maraton Czytelniczy zaplanowano na sobotę, 7 września. Artyści, dziennikarze i naukowcy czytać będą książkę "Piękni dwudziestoletni" Marka Hłaski, a nie jak uczestnicy Narodowego Czytania, "Kordiana" Juliusza Słowackiego.
- Hłasko nie owijał w bawełnę, pokazał Izrael zza kulis - mówi izraelsko-ukraiński reżyser Zvika Gregory Portnoy, który nakręcił film dokumentalny "8. Dzień Chamsinu" o pobycie polskiego pisarza w Izraelu.
Jeden głos sprzeciwu i trzy wstrzymujące się. Sprawdzamy, jakie zastrzeżenia mają posłowie Konfederacji i Polski 2050 do Marka Hłaski
"Źle się czuję, marnie śpię, w dzień chodzę, jakby mnie byk wyjebał" - pisał Hłasko do Osieckiej w liście z Paryża.
Co łączy Marka Hłaskę - patrona roku 2024 - z Białymstokiem? Kilka miejsc, gdzie mały Marek przebywał. Kto o nich wie? Raczej nieliczni.
Politycy wybrali nam patronów 2024 roku. Gdzie patronki? Księgowa z niewielkich Poddębic byłaby idealną patronką 2024 roku.
- Człowiek staje się drugoplanowy dla samego siebie. Pętla niezauważalnie się zaciska - mówi reżyserka Anna Smolar.
"Pętla" to pierwsze z ośmiu filmowych spotkań Wojciecha Jerzego Hasa z Gustawem Holoubkiem. Legendarny aktor wcielił się w alkoholika, który próbuje przetrwać w trzeźwości samotny dzień.
Bond unika Chin, Hłasko umiera w Wiesbaden, Skubikowski pisze liryki, a Rundell opowiada bajki. Co działo się 13 czerwca?
Gdy Zygmunt Hertz podróżował po Europie, wchodził do wypożyczalni samochodów Hertz i mówił: "Hertz, jestem". Dostawał najlepsze maszyny.
Wieczorem Daniel i ja, zmordowani, oglądamy telewizję w naszym pensjonacie w Richmond, rozwaleni na kwiecistych kanapach. I nagle, na ekranie - upiorne obrazy z getta. Ludzie rzucają jakiś wychudzony półnagi szkielet na taczki. Daniel powiedział: "O Jezu, ja tam przecież byłem. A teraz oglądam to (siebie?), siedząc na kanapie w hotelu w Anglii".
- Byłem świadom, że to jest projekt wysokiego ryzyka. Dzisiejsza TVP budzi powszechne i słuszne potępienie. Ale podjąłem to ryzyko, bo taka szansa mogła się więcej nie pojawić - mówi Maciej Karpiński, współscenarzysta serialu "Osiecka". TVP zakończyła emisję budzącego emocje serialu.
- Mariaż amerykańskiej konwencji ze skomplikowaną, europejską i bardzo "hłaskową" problematyką moralną mógł być kluczem do zdobycia w końcu rynku amerykańskiego - mówi Radosław Młynarczyk, który odkrył nieznane opowiadanie Marka Hłaski.
Serial "Osiecka" na pierwszy rzut oka przypomina wystawę eksponatów z epoki, przy czym eksponatami są tu także ludzie. Dostaję oczopląsu od tego natłoku. Wciąż ktoś nam kogoś przedstawia: to jest Cybulski, to jego przyjaciel Bobek Kobiela, a to ich słynny motocykl. Witold Dąbrowski, Marek Hłasko, Jeremi Przybora, Wojciech Frykowski.
"To była ostatnia romantyczka w piosence. >Amor szmaciany płynie ulicą< - słyszę w tym Słonimskiego i Tuwima, którzy umieli poetyzować zwyczajność. Rozumiała, jakie słowo jest ważne. Na tym polega artysta, na sztuce jedynego nazwania. Czytam w niej zdolność do miłości wielką i przerażającą, ostrą świadomość istnienia. Jak skamandryci porównywała życie do tańca. Zmysłowość i witalizm są u niej podszyte grozą" - pisała o Agnieszce Osieckiej prof. Maria Janion.
Może spróbować w końcu rzetelnie odpowiedzieć na powracające pytania o domniemane molestowanie nieletniego Marka Hłaski przez znacznie starszych, wpływowych mężczyzn?
Tydzień komentuje... Marek Hłasko
Pola Raksa mieszkała przy dawnym kinie Robotnik, Wanda Rutkiewicz miała w domu kozę, bo trzeba było sobie jakoś radzić z głodem w powojennym Wrocławiu, a Max Berg przy swoim największym dziele, Hali Stulecia, urządził sobie wiejski domek.
Kiedyś zamiast informacyjnego chaosu byli publicyści i eksperci, którzy mówili ludowi, jak jest. A lud słuchał - martwią się światli obywatele. - A jeśli nie słuchał, zawsze były instytucje, które go brały w karby. Drzewiej, panie, lepiej bywało. Na pewno?
PRZEGLĄD PRASY. Działacze Podbeskidzia Bielsko-Biała pożegnali się z Robertem Kasperczykiem. Były szkoleniowiec nie opuścił klubu z pustymi rękami - czytamy w ?Sporcie?.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.