- W tym roku będziemy potrzebowali nadzwyczajnie liczebnej służby porządkowej podczas zgromadzenia, zapraszamy też prawników, adwokatów, radców prawnych do pomocy, jeśli bliskie są im nasze wartości - zapowiada szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Najpierw służby weszły do mieszkania Roberta Bąkiewicza, a następnie do siedziby stowarzyszenia organizującego Marsz Niepodległości. Narodowiec zaapelował o obronę biura, ale odzew był mniej niż mizerny.
Kiedy wybije godzina W, na ulicach Warszawy będą obecni ostatni żyjący powstańcy, a w marszu będą szli sympatycy ruchu narodowego i skrajnej prawicy. Tego samego dnia na Stadionie Narodowym odbędzie się koncert supergwiazdy Taylor Swift.
"Marsz Polaków", który 11 listopada 2023 r. przeszedł przez Wrocław, nie został rozwiązany mimo antyukraińskich i antyżydowskich haseł oraz przemówień. Jednak jest zawiadomienie do prokuratury na Roberta Piskorskiego - organizatora marszu, który w tej funkcji zastąpił Jacka Międlara.
Dla narodu najważniejsza jest konstytucja i szkoła. Jako dziecko nie umiałam docenić tego, że Polska po 123 latach odzyskała niepodległość, a stało się to dopiero dzięki takim ludziom jak mój tata i jego pokolenie - mówi "Wyborczej" Wanda Traczyk-Stawska. I przypomina historię z dzieciństwa.
Marsz Polaków - tak narodowcy nazwali swoją manifestację we Wrocławiu z okazji 11 listopada. Obserwatorzy wydali im dwa ostrzeżenia. W czasie marszu można było wśród polskich flag zobaczyć też czarne flagi z krzyżami celtyckimi. - Nasi wrogowie kochają Polaków łatwych do zmanipulowania, którzy podczas nie naszej wojny przyjmowali pod swój dach obcych, w swojej bezmyślności przyczyniając się do procesu ukrainizacji Polski - mówiła Katarzyna Sokołowska.
Choć do Marszu Niepodległości w Warszawie pozostała niecała doba, to wciąż trudno przewidzieć, w jakich nastrojach w tym roku narodowcy będą maszerować przez miasto.
Kłopoty z nagłośnieniem, dużo mniej służb porządkowych, wewnętrzne konflikty. Narodowcy z trudem szykują się do Marszu Niepodległości w Warszawie.
W nowych władzach Stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" nie ma już Roberta Bąkiewicza. Tak kończy się ten etap sporu między konkurującymi grupami narodowców, z których jedna - ta od Bąkiewicza - została oskarżona, że sprzedała się Prawu i Sprawiedliwości.
Po takich wiadomościach na usta ciśnie się powiedzenie: "piekło zamarzło". W przypadającą niebawem 79. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego najważniejszym wydarzeniem w centrum stolicy będzie organizowany przez Roberta Bąkiewicza pochód nacjonalistów z odpalonymi racami i hasłami o "białej rasie".
Zarzuty postawiono pięciu osobom. Będą odpowiadać za nawoływanie do nienawiści oraz przestępstwa na tle narodowościowym i wyznaniowym. Prokuratura Rejonowa w Kaliszu skierowała do sądu akt oskarżenia. Czeka na wyznaczenie terminu rozprawy.
Kolejna odsłona awantury w Stowarzyszeniu "Marsz Niepodległości". Robert Bąkiewicz nie uznał odwołania go z funkcji prezesa i wykluczył ze stowarzyszenia prowodyrów tej akcji, m.in. Krzysztofa Bosaka, Roberta Winnickiego i Krzysztofa Tumanowicza.
Ponad rok zajęło śledczym z Sieradza sprawdzenie, czy prezydent Krystian Kinastowski i Dariusz Bieniek, komendant miejski policji, powinni byli rozwiązać marsz narodowców, który przeszedł przez Kalisz 11 listopada 2021 r.
Byłemu księdzu Jacekowi M. zarzucono, że podczas manifestacji we Wrocławiu znieważył Tadeusza Mazowieckiego słowami "ten komunistyczny parch". Ale powinien też odpowiedzieć za inne słowa nawołujące do nienawiści czy znieważenie Żydów.
Będzie śledztwo w sprawie zatrzymania byłego księdza, narodowca Jacka Międlara. Póki co dwie wrocławskie prokuratury rejonowe spierają się, która z nich powinna badać sprawę.
Przed marszem narodowców we Wrocławiu, który ma się rozpocząć 11 listopada 2022 o godz. 16, organizacje społeczne wzywają prezydenta miasta Jacka Sutryka, by rozwiązał zgromadzenie, jak tylko znów okaże się, że jego uczestnicy nawołują do nienawiści ze względu na narodowość.
Marsz zatytułowany "Polak w Polsce gospodarzem" przejdzie 11 listopada przez Wrocław pod wodzą skazanego za nawoływanie do nienawiści nacjonalisty Jacka Międlara. Były ksiądz już promuje go także innym hasłem: "Stop ukrainizacji Polski".
Wojciech O., który stał na czele wiecu narodowców, w trakcie którego spalono Statut Kaliski, miał postawione trzy zarzuty. Teraz śledczy dołożyli do nich m.in. kolejne wydarzenia z Bydgoszczy, Warszawy, Siemianowic oraz wystąpienia internetowe aktora występującego pod pseudonimem Aleksander J.
Według zapowiedzi to miał być Marsz Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej. Ale narodowcy szybko dali upust swoim poglądom. Były okrzyki: "Śmierć wrogom ojczyzny!" i "Śmierć wrogom Polski!". Patostreamer Wojciech Olszański grzmiał do mikrofonu, że ukraińska flaga powiewająca na rzeszowskim ratuszu należy do "państwa, które czci mordercę Polaków". A Grzegorz Braun powiedział, że liczy na to, że Ukraińcy pozostaną naszymi sąsiadami, a nie domownikami. Wszystko to w mieście uhonorowanym przez prezydenta Ukrainy tytułem "Miasta-Ratownika".
- Nasz obserwator nie informował mnie o bezpośrednim zagrożeniu życia czy niszczeniu mienia - twierdzi Mateusz Podsadny, wiceprezydent Kalisza. Jest świadkiem w śledztwie dotyczącym niedopełnienia obowiązków przez prezydenta miasta i szefa kaliskiej policji.
Kaliska prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko Wojciechowi O. oskarżanemu o ksenofobiczne wystąpienia na wiecu 11 listopada w Kaliszu. Aktor - znany jako Aleksander J. oraz "Jaszczur" - do nienawiści na tle rasowym nawoływał wcześniej także w Bydgoszczy. Tamtejsza prokuratura złożyła wniosek o połączenie obu spraw.
Jeden z najważniejszych zarzutów to zgoda na skandaliczny przemarsz narodowców przez miasto, zwieńczony spaleniem Statutu Kaliskiego. - Jeszcze nigdy wcześniej Kalisz nie trafił na czołówki gazet w Polsce i na świecie w tak niechlubny sposób - mówi jedna z inicjatorek referendum.
- Polski rząd potępia wszelkie zachowania antysemickie. Wydarzenia w Kaliszu są naganne, nie może być na nie zgody - przekonywał posłanki i posłów wiceszef MSWiA Błażej Poboży. Klara Kołodziejska-Połtyn, przewodnicząca Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich RP: - Tłumaczą się państwo, że manifestacja nie została przerwana ze względów bezpieczeństwa. Rozumiem, że gdyby doszło do pogromu Żydów, to byście z tego powodu nie reagowali?
Prokuratura zajmie się zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Krystiana Kinastowskiego i Dariusza Bieńka, komendanta miejskiego policji w Kaliszu
Nawet pół miliona złotych mogli zarobić organizatorzy na marszu narodowców, który 11 listopada przeszedł przez Kalisz. - To biznes robiony na nienawiści i naiwności - mówią przedstawiciele Porozumienia Jarosława Gowina, którzy podliczyli zarobek Wojciecha O. Sprawę zgłosili do Urzędu Skarbowego.
Wrocławskie Prawo i Sprawiedliwość zgłasza pretensje do prezydenta Jacka Sutryka, że marsz narodowców 11 listopada rozwiązano podczas hymnu. Pyta: "Czy nie sądzi pan, że mogło to doprowadzić do wybuchu agresji?".
Posłanka Karolina Pawliczak składa zawiadomienie do prokuratury, a senator Janusz Pęcherz oferuje prezydentowi Kalisza pomoc w przywróceniu godności miasta. W czasie jego prezydentury powstał reprint Statutu Kaliskiego, który został spalony 11 listopada podczas wiecu prawicowców.
Jestem gejem, Polakiem. Żyję w Polsce, tu pracuję i mam takie same prawa oraz obowiązki. Jeśli ktoś chce mnie stąd wyrzucić, to niesprawiedliwe - mówi Miłosz Kopica z Kalisza
Liczyłam, że na ulicy w Kaliszu będzie protestowało ze mną więcej osób, ale nikogo innego nie było. No trudno - mówi kaliszanka. 11 listopada podczas skandalicznego marszu z okazji Święta Niepodległości wyszła naprzeciw tłumowi nacjonalistów skandujących pogardliwe hasła. Trzymała w rękach karton z napisem "Kalisz wolny od faszyzmu".
Sprawa spalenia Statutu kaliskiego przez narodowców jest w prokuraturze - sprawę zgłosili prezydent i policja. Wydarzenie wstrząsnęło nie tylko mieszkańcami miasta. Internet zalały komentarze i pytania, dlaczego nacjonaliści pod wodzą Aleksandra Jabłonowskiego dostali zgodę na wiec w Kaliszu. I dlaczego nikt nie przerwał spektaklu nienawiści.
Zobacz relację wideo z Marszu Niepodległości. Najmocniejsze słowa posła Winnickiego, Toroczkaia, lidera węgierskich nacjonalistów, i Roli.
Marsz narodowców 11 listopada 2021 r. został rozwiązany przez wrocławski magistrat. Powodem były race odpalone przez uczestników pod koniec zgromadzenia. Mimo agresywnych, nacjonalistycznych haseł, które padały w trakcie marszu, sam pochód przebiegał względnie spokojnie. Tłum - po rozwiązaniu zgromadzenia - rozszedł się, nie było starć z policją.
Wrocławski magistrat rozwiązał marsz narodowców - pod hasłem "Polska antybanderowska" - który prowadził w czwartek 11 listopada przez Wrocław były ksiądz Jacek M., nacjonalista kazywany za mowę nienawiści.
- Trzaskowski nie zasługuje na miano Polaka, a śmie nam mówić, że nie jesteśmy patriotami? Powinien być wykopany! Ten faszysta, Żyd! - zapala się pan Piotr. I dodaje: - Proszę spojrzeć. Przecież tu są sami radośni, uśmiechnięci i kochający się ludzie. Zero agresji. Byliśmy z kamerą na Marszu Niepodległości 2021. Zobacz wideo.
- Przerażające. To awansowanie języka nienawiści i przemocy do rangi normy kulturowej i politycznej. Teraz staje się to podstawowym narzędziem panowania władzy. I niezależnie od tego, jak poszczególni ministrowie, prezydent i premier będą udawać, że jeden jest w Krakowie, a drugi, nie wiem, na nartach w Alpach, to tak czy inaczej oni biorą polityczną i moralną odpowiedzialność - mówi socjolog i historyk idei prof. Paweł Śpiewak
Na ścianie zabytkowego Pałacu Branickich w Warszawie, siedzibie konserwatorów zabytków, ktoś namalował hasło "J...ć LGBT". Sprawę nagłośnił Michał Krasucki, stołeczny konserwator zabytków.
"Żydowscy komuniści gorsi niż naziści" i "Precz z żydowską okupacją" - krzyczeli dwa lata temu narodowcy na marszu we Wrocławiu. Magistrat złożył doniesienie, ale prokuratura uznała, że tego rodzaju hasła to krytyka gruntująca patriotyzm.
Ilu policjantów potrzeba, żeby asystować 64-latce przy zakupie pączka? Sądząc po działaniach stołecznej policji: siedmiu.
Publiczne nawoływanie do nienawiści wobec osób narodowości żydowskiej i nawoływanie do czynnej napaści na funkcjonariuszy policji zabezpieczających Marsz Narodowców - m.in. takie zarzuty usłyszał kilka dni temu były ksiądz Jacek M.
Prokuratura najpierw postawiła ojcu-narodowcowi zarzuty za przepychanki z policją z dzieckiem na ręku, ale potem je wycofała. Sprawa zajął się też sąd rodzinny.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.