"Prawdopodobnie będzie trenował indywidualnie ze swoim trenerem" - poinformował PZN o decyzji Kamila Stocha po bardzo nieudanym sezonie
Trener skoczków Michal Doleżal ogłosił swoją decyzję po konkursie lotów w Planicy, wygranym przez Słoweńca Zigę Jelara. Żaden polski skoczek nie zmieścił się w najlepszej dziesiątce.
Na mistrzostwach świata w lotach żaden z Polaków nie zajął miejsca w pierwszej dziesiątce. Najlepiej wypadł ten, który nie trenuje z głównym szkoleniowcem, lecz z tym, którego podobno nie chcą liderzy kadry.
Austriacy byli najlepsi w konkursie drużynowym w Bischofshofen. Prawie każdy z Polaków skoczył lepiej, niż można było się spodziewać, ale i tak naszej reprezentacji zabrakło do podium 32,5 pkt.
Na skoczni w Ramsau przez kilka dni trenować będzie kilku Polaków, z Dawidem Kubackim na czele. On jest zupełnie bez formy, inni nasi skoczkowie mają formy nieliczne przebłyski.
Na początku sezonu olimpijskiego, po czterech konkursach, reprezentacja Polski w skokach narciarskich wygląda na rozsypaną. Trener zareagował na kryzys tyleż inteligentnie, co niepokojąco.
Najtrudniejszy i najpiękniejszy moment sezonu? - Konkurs drużynowy w Planicy - powiedział Kamil Stoch. W Słowenii - jeszcze ze starym trenerem, choć nowy, Michal Doleżal, puszczał ich z progu - skoczkowie dokonali rzeczy wielkiej: pierwszy raz wygrali drużynówkę na mamucie.
- Kreatywność i specjalistyczna wiedza, którą zyskałem podczas trzech lat pracy nad sprzętem dla polskich skoczków narciarskich, to moje główne atuty. Zapewniam, że moja praca nie ograniczy się tylko do kadry A - mówi Michal Doleżal, 41-letni Czech, następca Stefana Horngachera.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.