Jedno z najludniejszych i najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie walczy o czyste powietrze.
Co najmniej 157 osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych po trzęsieniu ziemi o magnitudzie 6,4 w północno-zachodnim Nepalu - poinformowało Narodowe Centrum Sejsmologiczne tego kraju. Wstrząsy były odczuwalne nawet w stolicy Indii - Nowym Delhi. Władze dodają, że liczba ofiar może wzrosnąć.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" przeglądają tysiące zdjęć w serwisach informacyjnych. Najlepsze i najciekawsze fotografie ilustrują później wydarzenia dnia opisywane przez dziennikarzy "Wyborczej". Nie wszystkie zdjęcia trafiają do serwisu Wyborcza.pl czy do papierowego wydania "Gazety Wyborczej". Raz decyduje o tym ranga wydarzenia, innym razem brak miejsca... Są też fotografie, które zyskują znaczenie po pewnym czasie. Choćby zdjęcie Berniego Sandersa w wełnianych rękawiczkach podczas inauguracji prezydentury Joego Bidena, które stało się hitem w internecie kilka godzin po wydarzeniu... W przeglądzie zdjęć dnia chcemy się z państwem podzielić fotografiami nie tylko newsowymi, ale również tymi, o których nagle zrobiło się głośno.
Miasto wygląda jak spowite sinoniebieskim dymem papierosowym, a władze wprowadziły szereg obostrzeń. "Potrzebujemy całorocznych działań dotyczących kluczowych źródeł zanieczyszczeń, aby można było wypracować trwalsze rozwiązania" - krytykują organizacje środowiskowe.
Światowa Organizacja Zdrowia określa sytuację w Indiach mianem "armagedonu". Tymczasem rząd Narendry Modiego wydaje się bardziej zajęty ratowaniem swojego wizerunku niż zdrowia i życia współobywateli.
- Bakteria New Delhi nie jest przenoszona drogą kropelkową. Najczęściej roznosi ją personel szpitali, przez fartuchy, stetoskopy. A wielu z nas to jej nieświadomi nosiciele - mówi dr Paweł Rajewski, wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych w Kujawsko-Pomorskiem.
Okręgowa Rada Lekarska krytykuje wojewodę Władysława Dajczaka za złożenie do prokuratury zawiadomienia na władze zielonogórskiego szpitala. Chodzi oczywiście o zakażenia groźną bakterią New Delhi.
New Delhi w polskich szpitalach jest od 2011 r. Walczą z nią Kraków, Poznań i wiele innych ośrodków, nie mówiąc o tych w USA czy krajach europejskich. W Zielonej Górze nie można mówić o epidemii - przekonuje Włodzimierz Janiszewski, epidemiolog, w latach 1987-1998 szef lubuskiego sanepidu.
W lecznicy wykryto ogniska groźnej bakterii. Szpital wstrzymał przyjmowanie pacjentów na wszystkich oddziałach, dezynfekuje sale, kupuje nową armaturę, materace i aparat, który w godzinę oceni, czy pacjent jest nosicielem New Delhi.
Podczas kontroli służb wojewody w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze stwierdzono nieprawidłowości w wykonywaniu procedur i zaniedbania zarządcze. Czy to mogło być przyczyną rozprzestrzenienia się bakterii New Delhi wśród pacjentów? - Tego nie można wykluczyć, ale jeszcze za wcześnie, aby to jednoznacznie stwierdzić - mówi wicewojewoda Wojciech Perczak.
New Delhi, bakteria odporna na leczenie, pojawiła się na dwóch oddziałach zielonogórskiego szpitala: wewnętrznym i neurochirurgii. Szpital zawiesił jednak przyjmowanie pacjentów do planowanych zabiegów na wszystkich swoich oddziałach. Już drugi tydzień walczy z bakterią.
W Uniwersyteckim Szpitalu w Zielonej Górze pojawiła się groźna bakteria Klebsiella pneumoniae NDM. Lecznica wstrzymała przyjęcia do dwóch oddziałów.
Od początku tego roku bardzo groźną bakterię New Delhi wykryto u 19 pacjentów z Pomorza. To znacznie więcej niż przed rokiem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.