Nowe Miasto albo Zielone Nowe Miasto - tak ma się nazywać dzielnica z nawet 50-piętrowymi wysokościowcami. Ma ona powstać na wschodzie Krakowa, na magazynowo-przemysłowych terenach Płaszowa-Rybitw.
Czy film apelujący o upamiętnienie dawnego obozu KL Plaszow, w którym padają słowa "Kiedyś palono tu ludzi, dziś płoną ogniska i grille", to atak na mieszkańców dzielnicy? Wielu tak uważa.
Radni mają zdecydować dziś o rozpoczęciu prac nad nowym planem zagospodarowania dla Płaszowa i Rybitw. Władze Krakowa widzą tam Nowe Miasto z wieżowcami i zabudową wielorodzinną. Jednak wciąż nierozwiązanym problemem jest uciążliwy fetor.
Po 25 latach od premiery ikoniczny film Stevena Spielberga (7 Oscarów) znów można obejrzeć na dużym ekranie. Jak prace nad "Listę Schindlera" wspominają artyści i urzędnicy? - Marzyło się nam, by za Spielbergiem przyjechały inne amerykańskie ekipy. Kraków nie wykorzystał swojej szansy - uważa ówczesny wiceprezydent miasta.
W Płaszowie kończą się właśnie prace nad pierwszym prywatnym akademikiem w Krakowie. Na pokój jednoosobowy student będzie musiał wyłożyć... 1250 zł.
Na terenie dawnego obozu stanęła wystawa plenerowa z 19 planszami: zdjęcia i relacje więźniów opowiadają o historii tego miejsca.
Na okruchy historii zwiedzający natknie się na tej trasie co kilkadziesiąt metrów. Minie m.in. miejsca rozstrzelań, plac apelowy, relikty baraku dziecięcego, fragmenty macew, szczątki cmentarza... Poznaliśmy scenariusz przyszłego Muzeum - Miejsca Pamięci KL Plaszow.
Marsz upamiętniający likwidację krakowskiego getta: jego uczestnicy pokonali czterokilometrową trasę prowadzącą z pl. Bohaterów Getta na teren byłego obozu koncentracyjnego KL Płaszów. Trasę, którą przed laty hitlerowcy prowadzili Żydów.
Deweloper chciał, żeby na jego osiedlu było bezpiecznie. Dlatego zamiast jednego postawi dwa ogrodzenia, z jednej i drugiej strony pasa zieleni. - Między nimi będziemy mieli więzienny spacerniak - drwi część przyszłych mieszkańców i protestuje.
Dla chłopaka wychowanego w blokach między Wilgą i rondem Matecznego dawny obóz w Płaszowie był zwyczajnie za daleko. Pod oknami miałem marny plac zabaw, a kilka kroków dalej park, do którego chodziłem rzucać piłką do kosza.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.