Mecz rozstrzygnął się osiem sekund przed końcem, gdy tzw. kopacz Harrison Butler wykorzystał rzut wolny za trzy punkty. Ale największym bohaterem najważniejszego sportowego wydarzenia USA był Patrick Mahomes, rozgrywający Chiefs, toczący walkę nie tylko z rywalami, ale i kontuzją stawu skokowego. Na przerwę w połowie jego zespół schodził do szatni, przegrywając 14:24. I wtedy na stadion w Glendale w Arizonie weszła Rihanna, wypełniając kwadrans między dwoma połowami, w tradycyjnym w Super Bowl "halftime show". W trzynaście minut swojego występu wtłoczyła aż dwanaście piosenek, w tym takie hity jak "We Found Love", "Rude Boy", "Umbrella", "Diamonds". Była to solidna piguła popowej rozrywki. Gdy skończyła, na boisko wrócili Mahomes i jego drużyna. Rozpoczęli pogoń zakończoną triumfem w ostatnich sekundach.
Jennifer Lopez i Shakira już rok temu w przerwie Super Bowl udowodniły, że wiek to tylko liczba. Tym razem Tom Brady zamierza zrobić to jeszcze bardziej spektakularnie, w starciu ze złotym chłopcem NFL.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.