Medale i puchary są na górze, w pokoju Dawida. Modele samolotów i helikopterów na dole, w piwnicznej pracowni. Dawid więcej czasu spędza na dole.
O jaki pocisk chodzi - nie wiadomo, choć naczelny wojskowy Pak Jong-chon stwierdził, że Korea Północna zgromadziła "ogromną potęgę", a nowe testy pozwolą jej "rozwinąć udoskonaloną broń, która sprawi, że kraj oprze się ostatecznie amerykańskim groźbom".
Nałożony na Rosję czteroletni zakaz startu w igrzyskach olimpijskich to nie pierwszyzna. Podobnie było przed ostatnimi igrzyskami zimowymi w Pjongczangu. Ale Rosjanie i tak wystartowali, choć pod szyldem "olimpijczków z Rosji". I stanowili jedną z najliczniejszych reprezentacji na igrzyskach.
- Z początku myślałem: "Przewróciłem się, jestem słaby, nie nadaję się". Ale do końca musiałbym żyć z tym, że skończyłem karierę, leżąc na lodzie. Nie chciałem kończyć w ten sposób. Podjąłem walkę - mówi największy polski pechowiec olimpijski, Artur Nogal.
Toruńscy olimpijczycy z Pjongczangu Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriev dostali od władz miasta nagrody za swój udany występ na zimowych igrzyskach.
Medal dla Polski po ośmiu latach przerwy. W środę w Pjongczangu krakowianin Igor Sikorski zajął trzecie miejsce w rozgrywanym w ramach igrzysk paraolimpijskich slalomie gigancie.
Igor Sikorski zdobył brązowy medal w slalomie gigancie na igrzyskach paraolimpijskich w Pjongczangu. To pierwszy krążek wywalczony przez reprezentanta Polski w Korei.
Niepełnosprawnym już nie grozi deportacja, ale ich życie jest udręką. Chyba że można ich wykorzystać propagandowo, jak sportowców na paraolimpiadzie.
- Kiedy otworzyłem oczy po operacji, ksiądz odprawiał nade mną ostatnie namaszczenie. A jednak szybko wróciłem do rzeczywistości sprzed wypadku. Lepiej mieć dobrą protezę niż niesprawną nogę - rozmowa z Wojciechem Tarabą, snowboardzistą, uczestnikiem igrzysk paraolimpijskich.
Na nartach skacze coraz więcej kobiet, ale Polek na igrzyskach w Pjongczangu nie było. - Niestety, zawsze jest tak, że kiedy pojawia się nowa dyscyplina, to wszyscy trenują, a Polska budzi się dwa lata później - rozkłada ręce Jakub Kot, były skoczek, który dziś trenuje dziewczyny.
- Nasz bob kosztuje jakieś 200 tysięcy złotych z podatkiem. Trzymamy go w Gdańsku, w strzeżonym garażu. Czołowe załogi używają pojazdów, które kosztują jakieś 70-80 tys. euro. Dwójka, rzecz jasna, bo czwórki znacznie więcej. Niemcy mają czwórkowy bobslej za 130 tys. euro - opowiada poznaniak Krzysztof Tylkowski, który wrócił właśnie z zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu.
Sprzedałem sklep, żeby porządnie trenować. A w Pjongczangu ocknąłem się, leżąc na lodzie - mówi największy polski pechowiec olimpijski, Artur Nogal.
Gdyby tytułowe pytanie zawęzić do zimowych igrzysk, odpowiedź byłaby najbanalniejsza pod słońcem. Wszystkie państwa ze szczytu klasyfikacji generalnej łączy znacznie więcej niż śnieg.
Polscy sportowcy wracają z Korei z dwoma medalami, ale ciekawych historii było znacznie więcej. Co zapamiętał z tych igrzysk korespondent "Wyborczej" Dariusz Wołowski?
Kilka minut po dramatycznym zwycięstwie nad Niemcami rosyjskiej drużynie hokejowej pogratulował sam Władimir Putin, który marzył przecież o złocie dla Sbornej, gdy cztery lata temu organizował igrzyska w Soczi.
- Smutno mi, że mimo dobrych ślizgów, nie mogłam pokazać pełni tego, co potrafię. Sprzęt niestety hamuje wszystko - powiedziała Ewa Kuls-Kusyk po powrocie z igrzysk w Pjongczangu.
Kamilowi Masztakowi zadedykowali swój sukces w Pjongczang polscy bobsleiści, którzy w czwórce zajęli trzynaste miejsce - najlepsze w dziejach występów polskich załóg bobslejowych. Kamil Masztak to poznański sprinter, który do czwórki się nie załapał.
- Po 7 km biegu krzyknęłam do trenera, że nie wytrzymam, nie daję rady, i odpadłam. Ciężko było, ciężko było jak cholera - mówi Justyna Kowalczyk po 14. miejscu w biegu na 30 kilometrów.
Kobyla Góra pod Ostrzeszowem ma zaledwie 284 metrów nad poziomem morza i jest najwyższym wzniesieniem Wielkopolski. Płasko u nas jak na stole. - I co z tego? - zapytaliby Holendrzy, którzy na zimowych igrzyskach w Pjongczangu zdobyli kilkanaście medali. Kiedyś Wielkopolanie też mogli tak zapytać.
Przed letnimi igrzyskami w Pekinie w 2008 r. gospodarze postawili sobie za cel wyprzedzenie Amerykanów i wygranie klasyfikacji medalowej. Zadanie wykonali. Przed zimowymi igrzyskami w stolicy w 2022 r. ambicje mają jeszcze większe.
Ostatniego dnia igrzysk rozdano cztery komplety medali. Polacy ani razu nie stanęli na podium, skończą igrzyska ze złotem Kamila Stocha i brązem w drużynowym konkursie skoków.
Rosja zdobyła upragnione olimpijskie złoto w hokeju na lodzie, akurat gdy nie mogła startować jako Rosja. W finale Olimpijczycy z Rosji pokonali Niemcy po dogrywce 4:3.
13. miejsce zajęła polska załoga w rywalizacji bobslejowych czwórek podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Ekipa złożona w połowie z zawodników trójmiejskich klubów - Arnolda Zdebiaka (AZS AWFiS Gdańsk) i Łukasza Miedzika (Flota Gdynia) - osiągnęła tym samym najlepszy wynik w historii polskich bobslejów.
Po 20 latach rosyjscy hokeiści znów zagrają o olimpijskie złoto. Ich rywalem w niedzielę w Gangneung będą rewelacyjni Niemcy, którzy sensacyjnie pokonali Kanadę 4:3.
Idzie jak po grudzie i wcale nie im trudniej, tym dla niej lepiej, jak często mówiono. Tylko ambicja jest na tym samym poziomie co zawsze. Na 30 km oznacza to nic więcej, tylko ból.
Sobota była dniem sensacji na igrzyskach w Pjongczangu. Ale żadnej nie wywołali reprezentanci Polski.
- Wzlot w Soczi, skąd przywieźliśmy aż trzy medale, stawia w złym świetle wyniki, które nasi łyżwiarze szybcy osiągnęli w Pjongczangu - mówi Ewa Białkowska, dyrektor sportowa Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
Nie wyobrażam sobie igrzysk bez autobusów. Tylko dzięki nim rano mogę fotografować narciarstwo alpejskie, w południe - wyścig biatlonistek, a wieczorem - skoki narciarskie. Każdego dnia przemieszczam się z wioski dziennikarskiej do biur prasowych oraz rozsianych na olbrzymim obszarze, często wysoko w górach obiektów sportowych. W autobusach spędzam nawet trzy, cztery godziny dziennie. Autokary nie są wielkie, w wąskie przejścia szczególnie trudno wgramolić się nam, fotoreporterom, obwieszonym sprzętem. Wszyscy mamy wielowarstwowe grube ubrania, na zewnątrz jest przecież minus kilkanaście stopni i przeszywający chłodem wiatr. A witający wszystkich uśmiechem kierowcy zwykle niemiłosiernie nagrzewają wnętrze autobusu. Wielkie turystyczne autokary organizatorzy igrzysk ściągnęli z całego kraju. Są ich tysiące. Oprócz sieci transportu dla mediów jest sieć dla sportowców oraz osobna dla gości igrzysk, wolontariuszy i wszystkich tych, którzy mają jakąś akredytację wydaną przez organizatorów. Nie ma w tym nic szczególnego, na każdych igrzyskach jest tak samo. Imprezę w Pjongczangu wyróżniają jednak wnętrza wyprodukowanych w tutejszych koncernach autokarów. Nigdy nie wiesz, co na ciebie czeka. Stylizacje przypominające koreańskie domowe wnętrza, brawurowo połączone są z iluminacjami rodem z imprez techno. Zasłonki z ozdobnych tkanin i tworzywa imitujące wiśniowe drewno sąsiadują z podświetlonym kolorowym światłem, napisami i ornamentami. Kierowcy dodają coś od siebie, upiększając lewarki zmiany biegów i kierownicę. Tajemnicą pozostaną dla mnie rolki papieru toaletowego, które pozostają na wyposażeniu niemal każdego pojazdu, zawieszone pod sufitem. Toalet bowiem w autobusach nie ma. Witajcie na pokładzie!
Z miejsca, gdzie odbywają się igrzyska, jedzie się tam około godziny. I w pewnym momencie ląduje za murem z drutami kolczastymi.
13. miejsce po dwóch ślizgach zajmują Polacy w rywalizacji bobslejowych czwórek podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Po rewelacyjnym pierwszym zjeździe, w którym nasza załoga uzyskała siódmy wynik, w drugim spadła co prawda o sześć pozycji, ale wciąż ma ogromne szanse na awans do finałowej "20".
Nikomu wcześniej nie strzeliło do głowy, żeby wyczynowe narciarstwo alpejskie z wyczynowym snowboardem w ogóle łączyć, a ona w obu tych dyscyplinach została mistrzynią olimpijską. W pierwszej próbie.
Bardzo wysokie, siódme miejsce zajmowała polska czwórka bobslejowa po pierwszym z czterech ślizgów na olimpijskim torze w Pjongczang w Korei Południowej. Poznaniak Krzysztof Tylkowski jednak w niej nie wystartował - jego rola skończyła się na sesjach treningowych.
Monika Hojnisz, Magdalena Gwizdoń, Krystyna Guzik i Weronika Nowakowska pobiegły razem po raz 22. i prawdopodobnie ostatni. Po sezonie przekonamy się, czy polski biatlon czeka ewolucja czy rewolucja.
Polski pomysł na reaktywowanie bobslejów był prosty i kategoryczny. Za cztery lata podczas igrzysk w Pekinie załoga miała walczyć o medal. W Pjongczangu plan się jednak wali. Co z tego wyniknie?
Norwegowie nie wytrzymali na strzelnicy i złoto w biatlonowej sztafecie zdobyli Szwedzi. Kanadyjczycy sensacyjnie przegrali w półfinale hokeja z Niemcami (3:4), którzy w finale zmierzą się z olimpijczykami z Rosji. Polacy? W piątek słabo. Co jeszcze wydarzyło się 14. dnia igrzysk w Pjongczangu?
U Nadjeżdy Siergiejewej, rosyjskiej bobsleistki, która wystąpiła na igrzyska w Pjongczangu, wykryto doping.
W nocy z piątku na sobotę do rywalizacji podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu przystąpią bobslejowe czwórki. W składzie polskiej załogi jest dwóch zawodników trójmiejskich klubów - Łukasz Miedzik (Flota Gdynia) oraz Arnold Zdebiak (AZS AWFiS Gdańsk). Skład uzupełniają Mateusz Luty oraz Grzegorz Kossakowski (obaj AZS UMCS Lublin).
Weronika Nowakowska wybiegała na ostatnią zmianę sztafety jako liderka. Ale wyśnionego medalu nie było. Było siódme miejsce.
Rosjanie wierzą, że mimo wpadki dopingowej na igrzyskach w Pjongczangu na ceremonii zamknięcia igrzysk przemaszerują pod swoją flagą. Ma to być efekt spotkania szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomasa Bacha z doradcą Władimira Putina.
Biatlonistki prowadziły po trzech zmianach sztafety, ale skończyły ją na siódmym. Co jeszcze wydarzyło się 13. dnia olimpijskiej rywalizacji?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.