Kasia i Krzysztof najpierw stracili rodziców, potem pożar strawił ich dom rodzinny. Już wiadomo, że budynek nie nadaje się do remontu, trzeba go wyburzyć. Dramatyczną historię opisaliśmy w przedświątecznym cyklu "Prezent dla nieznajomego".
O tym, że ich córka będzie chora, dowiedzieli się w 13. tyg. ciąży. Choć najgorsze scenariusze się nie sprawdziły, Dorota ma rzadką wadę serca, której w Polsce się nie operuje. Wyceniono ją na trochę ponad milion złotych.
Zanim 24-letnia Wiola wsiadła w tamten październikowy poranek do samochodu, miała masę planów: była zakochana, lubiła swoją pracę, a całkiem niedawno dowiedziała się, że zostanie mamą. W jednej chwili wszystko stanęło na głowie.
Wyobraź sobie, że chcąc skorzystać z toalety, musisz zeskoczyć z wózka, wspiąć się na muszlę i później z niej zeskoczyć. Żeby się wykąpać, musisz siłą własnych rąk wciągnąć się do wanny, ale większym problemem jest wyjście z niej. Tak od dziesięciu lat żyje 66-letni Józef z Jastrzębia-Zdroju.
- Cieszę się na święta, bo przyjedzie córka, a w lodówce jest już karp. Jedyne, czego mogę sobie życzyć, to zdrowia i żebym dalej mogła mieszkać w hotelu asystenckim - mówi 80-letnia Małgorzata Bzowska, emerytowana inżynier z Sosnowca.
Po tym jak 18-letni Justlord przez pięć dni błąkał się w mrozie po lasach na granicy polsko-białoruskiej, część jego stóp trzeba było amputować ze względu na odmrożenia. Od roku trwa walka o to, aby mógł chodzić.
Ludzie we wsi mówią, że to szczęście, że ogień nie przyszedł w nocy, że nie zastał ich podczas snu. Zaraz potem dodają, że to kolejna tragedia w domu rodzeństwa Kasi i Krzysztofa Kubisiów.
Krzysztof Ejsmont z rozległymi oparzeniami już prawie dwa miesiące leży w szpitalu. Wybuch gazu zrównał z ziemią jego dom przy ul. Srebrnej w Szczecinie. Możemy pomóc całej rodzinie. Zbiórka pieniędzy cały czas trwa.
Na remont spalonego mieszkania, w którym mieszka pan Kazimierz wraz z ukochanymi psami, zebrano łącznie ponad 60 tys. zł.
- Tymi wpłatami wlaliście państwo we mnie nadzieję. Postawiło mnie to do pionu - mówi Anna z Gdańska, jedna z bohaterek naszej świątecznej akcji "Prezent dla nieznajomego".
O sobie mówią: córki bardzo walecznej kobiety. Ale to one są nieziemsko walecznymi kobietami. Basia, pielęgniarka na oddziale covidowym, i Mariolka, specjalistka od PR. Najpierw walczyły, żeby mamę odnaleźć we Włoszech, gdy nagle urwał się kontakt, potem żeby przewieźć ją w ciężkim stanie do Polski, bo żadna rządowa instytucja nie chciała im pomóc. Od półtora roku walczą z chorobą mamy, zbierają pieniądze i relacjonują w mediach społecznościowych postępy leczenia. Robią to tak, że przy każdym poście kapią łzy.
Tymek połowę swojego życia zmaga się z ciężką chorobą, jaką jest neuroblastoma - paskudny rak. Ma szansę podjąć terapię, która przynosi zaskakująco dobre efekty. Szanse na to są coraz większe. Dzięki wsparciu czytelniczek i czytelników "Wyborczej" na kosztowne leczenie już zebrano dodatkowo 60 tys. zł.
Dookoła błyskały karetki pogotowia, wozy strażackie. Jacyś ludzie w skafandrach, lądujący śmigłowiec. Natalia szukała tylko ich. Bo w domu przy ul. Srebrnej w Szczecinie, w którym wybuchł gaz, byli jej najbliżsi: dwie małe córki i tata. Teraz potrzebują pomocy.
Uchodźcy z Afganistanu znaleźli schronienie w Bielsku-Białej. - Dajcie nam pracę, jakąkolwiek, nawet fizyczną, a poradzimy sobie - mówi Salim, prawnik z wykształcenia.
Dzięki wsparciu Czytelników i Czytelniczek "Wyborczej" w ciągu kilku dni udało się zebrać kolejne prawie 30 tys. zł na remont zniszczonego w pożarze mieszkania, w którym mieszka pan Kazimierz oraz jego ukochane zwierzęta. A zbiórka nadal trwa.
Agata Kęsy z Lusówka pod Poznaniem zbiera pieniądze na najbardziej oczekiwany dziś w Polsce lek - Kaftrio.
Prezent dla nieznajomego - akcja "Wyborczej". Po pożarze domu pan Kazimierz mógł oddać uratowane psy do schroniska i sam też się wyprowadzić. Od ponad pół roku mieszkają w pogorzelisku, ale przynajmniej razem.
Dom Marioli zastawiony jest pudełkami z ubraniami, torebkami, biżuterią. Rzeczy leżą w workach. Mieszkanie wygląda jak magazyn. Mariola robi zdjęcia, opisy, wrzuca na licytację #Ratujemymame. Pracę zawodową ograniczyła do minimum. Pracuje tylko tyle, żeby wystarczyło na rachunki. Wszystko inne podporządkowała opiece nad mamą i zbieraniu funduszy na jej leczenie. Razem z siostrą cudem odnalazły ją w szpitalu w Neapolu po ciężkim wylewie, w dniu, gdy włoscy lekarze zdecydowali odpiąć ją od urządzeń podtrzymujących życie.
Dom Anny i jej dzieci spłonął rok temu. Pieniądze ze zbiórki wystarczyły na wymianę okien, skucie tynków i wywiezienie gruzu. Rodzina prosi o pomoc, by móc dokończyć odbudowę i wrócić do Gdańska.
W Polsce słyszeli już wielokrotnie, że mają się z dzieckiem pożegnać. Że to koniec. Leczenia podjęła się klinika w Hiszpanii, która daje 10-letniemu Tymkowi Bajerowi szansę na wyleczenie. Rodzina potrzebuje półtora miliona złotych, by z niej skorzystać.
Jeśli chcielibyście komuś pomóc w Wigilię, to to jest dobry cel. Pani Helena miała nieszczęśliwy wypadek we Włoszech. Córki odnalazły ją w szpitalu w Neapolu tuż przed zamieszkami, które tam wybuchły z powodu pandemii. Matka była w krytycznym stanie. Włoscy lekarze zrezygnowali z walki o jej życie. Siostry nie poddały się, walczą o mamę same, pokonując piętrzące się przeszkody.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.