Tę wstrząsającą liczbę podało mające siedzibę w Tajlandii Stowarzyszenie Pomocy Więźniom Politycznym, AAPP, które śledzi zbrodnie birmańskich sił bezpieczeństwa na obywatelach ośmielających się protestować przeciwko przejęciu władzy przez wojskową juntę.
Uciekając przed wojskową obławą, pięciu młodych ludzi skoczyło z dachu czteropiętrowego budynku w Rangunie. Czworo z nich nie żyje.
Pomimo otwartych gróźb junty, z dnia na dzień nasilają się masowe protesty przeciwko wojskowemu zamachowi stanu sprzed trzech tygodni. Opozycyjni manifestanci mają swoją pierwszą męczennicę.
Specjalny sprawozdawca praw człowieka ONZ Tom Andrews jest przerażony raportami o ściąganiu oddziałów z głębi kraju do demonstrującego Rangunu i większych miast. Może to oznaczać, że pokojowi demonstranci stają wobec prawdziwego zagrożenia. Aung San Suu Kyi, szefowa cywilnego rządu, może zaś spędzić resztę dni w więzieniu
W Mjanmie na ulice demonstrujących przeciwko puczowi miast wyjechały transportery opancerzone. W nocy z niedzieli na poniedziałek w całym kraju nie działał internet. Brak łączności i strach sprawiły, że protesty są już mniej liczne. Aktywiści i politycy zaczęli się ukrywać z obawy przed aresztowaniem.
Widziałam różne sanktuaria buddyzmu na świecie, ale Shwedagon rzuca na kolana wyznawcę każdej religii
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.