Pamiątki po Stanisławie Grzesiuku mieszczą się w pudle po wieży Sony. Wśród nich są rękopisy na pożółkłych kartkach, list z obozu koncentracyjnego, telegramy od przyjaciół. Wnuczki artysty chciały oddać rodzinne archiwum do muzeum, ale miały nosa, żeby z tym zaczekać.
Notka na obwolucie: "Klawo, jadziem!" obiecuje, że zawarte w niej opowiadania "pokazują niepospolity talent i charakter króla szemranych ulic". Będzie zabawnie i nostalgicznie? Tere-fere!
"Sto lat panie Staśku!" - głosi Warszawskie Combo Taneczne Jana Emila Młynarskiego na wydanej właśnie fest płycie. Stulecie urodzin Grzesiuka to także świetna okazja, by przeczytać poetę stolicy na nowo - jego książki wychodzą wreszcie w nieocenzurowanej wersji.
Nie był gzymsikiem i nie odstawiał sztyfcika. Nosił za to pomocnika za parkanem w razie poruty. I obowiązkową bandżolę, na której grał przedwojenne piosenki. Pięćdziesiąt pięć lat temu zmarł bard Czerniakowa Stanisław Grzesiuk
Na okładce pierwszej biografii barda stolicy gra sam Grzesiuk, a książka zaczyna się od epilogu - opisu szpitalnego pożegnania z ferajną. W kolejnych rozdziałach Bartosz Janiszewski prowadzi czytelników już chronologicznie przez życie pana Stanisława - od strony Lublina, przez Czerniaków, konspirację i Dachau po wydawnictwa i książki. Z kolei Michał Nogaś zaprasza wszystkich do siedziby "Gazety Wyborczej" dziś na godzinę 18-tą, gdzie odbędzie się spotkanie z autorem książki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.