Prezydent Duda, tłumacząc, dlaczego nie zaprzysiągł trzech legalnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, stwierdził, że "zostali wybrani przez poprzedni Sejm, który całkowicie utracił wiarygodność". Gdy w czasie kampanii wyborczej Andrzej Duda dociskał do oporu pedał demagogii - słynne: "Nie wierzcie, że nie uda się sfinansować moich obietnic, ekonomiści opowiadają bzdury" - rozumiałem to jako taktykę wyborczą. Teraz ma do kolejnych wyborów cztery i pół roku, a jego demagogia nie tylko wykracza poza logikę demokracji, ale też jest niezrozumiała z punktu widzenia interesów samego prezydenta.
W 2007 roku, prowadząc wywiad z Donaldem Tuskiem, spytałem, jaki ma pomysł, by kontrolowane przez skarb państwa spółki były kierowane przez fachowców, a nie partyjnych nominatów. Tusk, wówczas jeszcze nie premier i wciąż liberał, odpowiedział, że jedynym skutecznym pomysłem jest sprywatyzowanie spółek i oddzielenie ich w ten sposób od ingerencji politycznych. Gdyby były lider PO uczynił to, co zapowiedział, mielibyśmy dziś jeden kłopot z głowy mniej. A może nawet więcej niż jeden.
W ostatnim tygodniu wydarzyło się kilka niedobrych rzeczy mających związek z gospodarką. Nie chodzi tylko o zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, które dramatycznie obniży wiarygodność inwestycyjną Polski.
W ostatnim tygodniu wydarzyło się kilka niedobrych rzeczy mających związek z gospodarką. Nie mam tu na myśli tylko zamieszania wokół Trybunału Konstytucyjnego, które dramatycznie obniży wiarygodność inwestycyjną Polski.
Obietnice, które w czasie kampanii wyborczej składali Andrzej Duda i politycy PiS, mogły prowadzić do szybkiej katastrofy finansów publicznych.
W czasie kampanii wyborczej Andrzej Duda i politycy PiS rzucali wyborcom obietnice, nie przejmując się ich konsekwencjami dla budżetu. - Nie wierzcie, że się nie uda spełnić wszystkich moich obietnic - zapewniał Andrzej Duda, oskarżając ekonomistów krytykujących jego nadmierną hojność, że ?opowiadają bzdury?.
Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki przedstawił w ?Rzeczpospolitej? własną interpretację programu gospodarczego Prawa i Sprawiedliwości. Obiecane w kampanii wyborczej ustawy - zasiłki na dzieci, wyższa kwota wolna od podatku PIT, niższy wiek emerytalny - zostaną szybko przygotowane, ale w życie będą wprowadzane, w miarę jak budżet państwa będzie je w stanie sfinansować. A kiedy będzie, to dopiero zobaczymy.
?Program mojego rządu mogę streścić w jednym zdaniu: po pierwsze, rozwój, po drugie, rozwój, po trzecie, rozwój? - zadeklarowała premier Beata Szydło w exposé. Ładnie powiedziane, ale pomysłów sprzyjających rozwojowi w jej przemówieniu znalazłem niewiele. Za to wiele takich, które mogą doprowadzić do zapaści gospodarki i długotrwałego spowolnienia.
Ekipa gospodarcza rządu Beaty Szydło jest obiecująca. Najwyraźniej Jarosławowi Kaczyńskiemu, który decydował o obsadzie stanowisk ministerialnych, zależy na tym, by nie wystraszyć środowisk biznesowych, lecz przeciwnie - zyskać przynajmniej ich życzliwą neutralność.
Mimo że Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie wygrało wybory parlamentarne, program gospodarczy tej partii jest wciąż enigmą. Trudno za taki program uznać obietnice wyborcze, których spełnienie oznaczałoby ruinę finansów publicznych. Niewiele o realnym programie dowiadujemy się też z wywiadu Pawła Szałamachy dla ?Dziennika Gazety Prawnej?.
Jest zdumiewające, jak mało wiemy o polityce gospodarczej, którą zamierza prowadzić Prawo i Sprawiedliwość - partia mająca realne szanse tworzyć po wyborach rząd.
Nagroda Nobla przyznana została za analizę konsumpcji, ubóstwa i dobrobytu. To tematy popularne, choć Angus Deaton nie jest najbardziej znanym ekonomistą, który się nimi zajmuje.
"Orbán ma rację" - to hasło od kilku dni powtarzane przez polityków PiS. Kilka razy wygłosił je też w wystąpieniu sejmowym Jarosław Kaczyński, a Marcin Mastalerek, bliski współpracownik Beaty Szydło, w wywiadzie telewizyjnym zapewniał, że "Orbán dba o interes narodowy".
Przed kilku tygodniami telewizja TVN w programie ?Uwaga? ujawniła dziwne praktyki związane z zawieraniem umów ubezpieczeniowych w szkołach. Umowy takie co roku podpisywane są na początku roku szkolnego, we wrześniu. Chodzi o ubezpieczenia uczniów od nieszczęśliwych wypadków. Firmy negocjują umowy z dyrekcjami szkół, które stają się w ten sposób pośrednikami, nie mając oczywiście uprawnień brokerów ubezpieczeniowych. Ubezpieczenia nie są obowiązkowe, ale dyrektorzy szkół sugerują rodzicom, że właściwie każde dziecko powinno mieć polisę.
Mam nadzieję, że w miarę jak w kampanii wyborczej padać będą kolejne nierealne obietnice, popyt na cuda spadnie, a wzrośnie na zdrowy rozsądek
PiS próbuje przyciągnąć do siebie ważną grupę wyborców - dużych i małych polskich kapitalistów. Na XXV Forum Ekonomicznym w Krynicy-Zdroju Beata Szydło, kandydatka na premiera rządu PiS, zapewniała, że jej partia jest nastawiona na gospodarkę i przedsiębiorczość. Przyrzekła, że kierowane przez PiS państwo będzie przyjazne dla przedsiębiorców, uprości wiele przepisów i odbiurokratyzuje urzędy.
Beata Szydło zamieściła w "Rzeczpospolitej" programowy tekst pokazujący kierunki polityki gospodarczej rządu, na którego czele być może stanie po wyborach. Liczba mnoga "kierunki" jest raczej przesadzona. Chodzi o jeden kierunek - zastąpienie zagranicznego kapitału, który odgrywa ważną rolę w wielu sektorach gospodarki, kapitałem krajowym.
Polityka gospodarcza może być lepsza lub gorsza, ale powinna być poważna. Poważną politykę gospodarczą muszą robić ludzie poważni, którzy rozumieją, co w gospodarce jest możliwe, a co nie jest. Wiedzą, że jeśli ktoś oczekuje na cud, powinien jechać do Lourdes lub do Częstochowy, a nie zasiadać w fotelu ministra finansów.
Obiema rękoma podpisuję się pod stwierdzeniem prezydenta Andrzeja Dudy, że Polacy mogą być dumni ze swej historii, lecz historia nie powinna być zakłamywana. Dodam - nie tylko historia, także teraźniejszość.
W roku 2001 realne wynagrodzenia na Węgrzech wzrosły o 8,1 proc., a w 2002 - aż o 12,3 proc. W ciągu zaledwie dwóch lat portfel przeciętnego Węgra powiększył się aż o jedną piątą. Mówimy o realnym wzroście wynagrodzeń, czyli ponad wzrost cen. W Czechach w latach 2001-03 płace wzrosły realnie o prawie 17 proc. W Polsce najwyższy wzrost realnych wynagrodzeń w ciągu ostatnich 15 lat był w roku 2008 - o 5,9 proc. Na ogół płace rosną o 2-3 proc. rocznie. Zbyt wolno, by przeciętny Polak to zauważył. Węgierskie i czeskie płace pędziły jak zające, polskie dreptały jak żółw.
Na rynku walutowym robi się niespokojnie. W ubiegłym tygodniu Ludowy Bank Chin zmienił zasady kształtowania się kursu juana, w związku z czym nastąpiła deprecjacja chińskiej waluty o około 3 proc. wobec dolara i prawie 4 proc. wobec euro. Chiny, jak wiele krajów zaliczanych do rynków wschodzących, mają regulowany kurs walutowy.
Według ubiegłotygodniowego raportu Międzynarodowej Agencji Energetyki (IEA) światowy popyt na ropę naftową rośnie w tempie nienotowanym od pięciu lat. Dlaczego zatem ceny ropy wciąż spadają? Ponieważ produkcja ropy rośnie jeszcze szybciej.
Prawo i Sprawiedliwość ma problem - w dalszym ciągu składać wyborcom nierealne obietnice i popierać wszystkie populistyczne projekty ustaw dewastujące budżet i gospodarkę czy też wcisnąć hamulec i zacząć myśleć o realnym rządzeniu?
Podczas kampanii wyborczej prezydent Andrzej Duda obiecał podjęcie działań, których skutkiem będzie zwiększenie wydatków państwa o kilkadziesiąt miliardów złotych oraz obniżenie dochodów podatkowych. PiS obietnice prezydenta potwierdza, ale zaczyna się też zastanawiać, jak je wypełnić. Niewykluczone, że partia Jarosława Kaczyńskiego wygra wybory, a sprawowanie władzy działa na polityków trzeźwiąco. Zaczynają dostrzegać coś takiego jak ograniczenia budżetowe.
Świat nasycił się chińskimi towarami. Siła robocza zdrożała, a ręczne sterowanie gospodarką rodzi wstrząsy. Dotychczasowy model rozwoju się wyczerpuje.
- Mówią wam, że to jest niemożliwe. To bzdury, to się da zrobić - przekonywał XVIII-wieczny alchemik Giuseppe Balsamo, obiecując zamianę ołowiu w złoto.
Nie wiemy, kto wygra w październiku wybory, ale już dziś można powiedzieć, że wielkim przegranym długiej kampanii wyborczej będzie gospodarka.
Kalendarz polityczny układa się w tym roku fatalnie dla budżetu państwa. Za nami są wybory prezydenckie, a przed nami parlamentarne. W kampanii wyborczej politycy sprzedają wyborcom obietnice, a potem zastanawiają się, skąd wziąć na nie pieniądze.
Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG) wypłacił 3,2 mld zł na ratowanie pieniędzy klientów czterech Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych. BFG to pieniądze obywateli, wliczane przez Eurostat do sektora finansów publicznych.
Jan Kulczyk działał w branży samochodowej, piwnej, energetycznej, był współwłaścicielem spółki Autostrada Wielkopolska i inwestorem giełdowym. Porywał się na przedsięwzięcia coraz bardziej ambitne.
Jan Kulczyk działał w branży samochodowej, piwnej, energetycznej, był współwłaścicielem spółki Autostrady Wielkopolskie i inwestorem giełdowym. Porywał się na przedsięwzięcia coraz bardziej ambitne.
Trwający od wielu miesięcy spadek cen surowców to jeden z efektów chińskiego spowolnienia. Wyczerpuje się model gospodarki opartej na kredytach.
Kryzys gospodarczy w Hiszpanii, Irlandii, Islandii, Słowenii, na Cyprze zaczął się od problemów bankowych. To, że Polska nie doświadczyła recesji, w którą w 2009 r. wpadły wszystkie kraje UE, było w dużej mierze zasługą dobrego systemu bankowego.
Wywiad Marka Belki dla "Magazynu Świątecznego" ("GW" 18-19 lipca) był szeroko komentowany. Kilku ekonomistów uznało, że prezes NBP niesprawiedliwie krytykuje polskie reformy, których skądinąd był współautorem, wzywa do polityki nastawionej bardziej na cele społeczne niż gospodarcze i dopuszcza działania sprzeczne z logiką rynku.
12 czerwca indeks szanghajskiej giełdy po roku nieustannych wzrostów osiągnął szczyt - 5178,19 pkt. Jeśli ktoś kupił akcje przed rokiem, mógł zyskać 150 proc. Na hossie zarobiło blisko 90 mln zwykłych Chińczyków. Wielu uwierzyło rządowej propagandzie, że to zasługa sekretarza generalnego KPCh Xi Jinpinga. Ale od połowy czerwca giełda pikuje, spadki trwały też w ostatnim tygodniu.
Dziś późnym wieczorem ma się rozstrzygnąć, czy Grecja będzie miała szansę na kolejny pakiet ratunkowy, ufundowany przez europejskich podatników, czy też zacznie się przygotowywać do wyjścia ze strefy euro. Nie jest jednak wykluczone, że po raz kolejny nic się nie rozstrzygnie. Przedłużona zostanie tylko o kilka dni kroplówka z Europejskiego Banku Centralnego dla greckich banków, która pozwala zadłużonemu krajowi trwać. Od ponad miesiąca ministrowie finansów strefy euro zajmują się niemal wyłącznie Grecją, co kilka dni zbierając się w Brukseli.
Przez wiele lat barometr światowej koniunktury wisiał na ścianie budynku Nowojorskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Dziś jest kilka barometrów. Jeden z ważniejszych znajduje się w budynku głównej chińskiej giełdy w szanghajskim wieżowcu przy South Pudong Road.
26 czerwca Międzynarodowy Fundusz Walutowy opublikował analizę stabilności greckiego długu. Jak podała agencja Reutersa, przywódcy krajów strefy euro starali się bezskutecznie zablokować analizę, nie chcąc, by stała się argumentem przed referendum, jakie odbyło się 5 lipca. Analiza jest bowiem pesymistyczna i pokazuje, że dotychczasowe wysiłki reformatorskie Grecji były mało skuteczne.
Gdy Beata Szydło, kandydatka na premiera w rządzie PiS, przystępowała do ujawniania, jak zamierza sfinansować bardzo ambitne pomysły wyborcze, patrzyłem z napięciem w ekran telewizora. Oczekiwałem, że wyciągnie z kapelusza królika tak zręcznie, że ręce same mi się złożą do oklasków. Niestety, królik był martwy, a niewprawna iluzjonistka pokazała, że w kapeluszu było podwójne dno. Duży zawód.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.