Jak wyliczał szef Wód Polskich Krzysztof Woś, od 2021 r. na polskich rzekach skontrolowano ponad 17 tys. wylotów ścieków, z których około 1,4 tys. nie miało aktualnych pozwoleń. Pomóc w kontrolowaniu sytuacji na rzekach oraz ratowaniu Odry ma specustawa, którą zapowiedział wiceminister infrastruktury.
Będziemy tylko wnukom opowiadać o tym, że Odra to był przepiękny, naturalny ciek wodny, nad którym mieszkali ludzie od tysiąca lat. Dzisiaj to po prostu ściek, nad który nie ma po co przychodzić. Nie wolno dotykać, nie wolno bawić się w wodzie z dziećmi. Przykre. A my niczego innego, jak planeta Ziemia, nie mamy. Nie mamy dokąd pójść. Ja wiem, że podbijamy kosmos, ale nie wyprowadzimy się stąd - mówi "Wyborczej" burmistrz Krosna Odrzańskiego Marek Cebula.
Z punktu widzenia infrastruktury rzeka to kanał do eksploatacji gospodarczej. To dlatego Wody Polskie szukają trucizny tak, żeby niczego nie znaleźć.
Niewydolność "urzędniczych", pracujących od 8 do 16 instytucji typu ochrona środowiska, sanepid, lekarze weterynarii, laboratoria analityczne nie zmienia się od lat.
Dotąd najbardziej znanym pracownikiem Wód Polskich był Eugeniusz Daciuk, dyrektor zlewni w Zamościu i teść wicepremiera Jacka Sasina. Ale to niejedyny kierownik z politycznymi koneksjami.
Na początku sierpnia, gdy już trwała ekologiczna hekatomba na Odrze, Wody Polskie w tej sprawie milczały. Rozpisały za to przetarg na najem dziesięciu aut na 36 miesięcy
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu potwierdza, że otrzymał zgłoszenie o pojawieniu się martwych ryb na rzece Nielba w miejscowości Wągrowiec (Wielkopolska). Próbek wody z rzeki inspektorzy jednak nie pobrali.
Ścieki z Jack-Polu nie spełniały parametrów miejskiej oczyszczalni. Wody Polskie nie pozwoliły też, aby spółka samodzielnie wprowadzała ścieki do Odry w Oławie. Jak zatem wyglądały kontrole, skoro mieszkańcy notorycznie zgłaszali wycieki?
Z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wyciekły dane obywateli, którzy chcieli pomóc w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze, dzieląc się swoimi podejrzeniami. Ich nazwiska, adresy zamieszkania czy numery telefonów urzędnicy rozesłali mailami.
NSZZ "Solidarność" w Wodach Polskich dąży do strajku. Płace specjalistów - m.in. inżynierów z wykształceniem hydrotechnicznym czy meliorantów - są tak niskie, że pracownicy odpływają. "Nie jesteśmy w stanie znaleźć elektryków. Na rynku zarobią nawet dwa razy więcej" - mówią związkowcy. Z kolei NIK stwierdziła w danych finansowych spółki rozbieżności rzędu kilkuset milionów złotych.
Zatruta Odra. - Obecnie w Odrze w okolicach Wrocławia nie ma śniętych ryb, na Dolnym Śląsku rzeka jest czysta - twierdzi Mariusz Przybylski, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. - Nie kupujemy tej śpiewki "Polacy, nic się nie stało" - odpowiedział mu radny dolnośląskiego sejmiku.
W czwartek po południu w Kanale Gliwickim ponownie zauważono śnięte ryby. Na miejsce wezwano kilka jednostek straży pożarnej, były ochrona środowiska i służby weterynaryjne. Przyjechał także wojewoda opolski. O dużych ilościach śniętych ryb w Kanale Gliwickim alarmowano już w lipcu, a nawet w marcu.
Od kilku tygodni Zalew Zemborzycki wyrzuca na brzeg tysiące martwych małży. Wody Polskie uspokajają, że to naturalne zjawisko, pogłębione jeszcze w tym przypadku przez panujące warunki pogodowe. Opozycyjni politycy i żądają wyjaśnień.
- Zatruli Polskę, zatruli Odrę. Nie zostawimy tego - tak zapowiadał czwartkowe obrady senackiej komisji ws. klęski ekologicznej marszałek Grodzki. Odpowiedzią był brak przedstawicieli rządu. "Nie sądzę, żeby komisja wniosła coś do sprawy" - oświadczył rzecznik PiS. Jej prace Fogiel nazwał "biciem piany". Było jeszcze o "produkcji jakiś fejków". A co z rządową pomocą dla poszkodowanych mieszkańców i przedsiębiorców? - pytał zachodniopomorski marszałek. WIDEO
To członkowie PZW, Społeczna Straż Rybacka, Ochotnicza Straż Pożarna, Straż Miejska oraz społecznicy byli na miejscu pierwsi. To oni od pierwszych godzin ratowali Odrę i to im należą się podziękowania i szacunek. Wystarczyłaby zwykła przyzwoitość i powiedzenie: dziękujemy Wam.
Do Odry regularnie spuszczane są ścieki z tysięcy nielegalnych źródeł - odkryli inspektorzy państwowych Wód Polskich. W tym kontekście doniesienia o wysokich stężeniach mezytelenu czy rtęci w pojedynczych próbkach przestają dziwić, mimo że nie odpowiadają bezpośrednio za katastrofę na Odrze. Co wiemy obecnie?
Zatruta Odra. Zagrożenia i podjęte działania. Ocena zarządzania katastrofą ekologiczną. Obrady senackiej komisji nadzwyczajnej do spraw klimatu.WIDEO!
Wody Polskie prowadzą kontrolę wylotów odprowadzających ścieki i wody opadowe do polskich rzek. "Rzeczpospolita" dotarła do pierwszych wyników. W samym dorzeczu Odry naliczono prawie 6 tys. urządzeń, które wylewały ścieki do rzeki nielegalnie.
Z całą odpowiedzialnością chcemy powiedzieć, że "polski Czarnobyl" jaki dzieje się obecnie na rzece, spowodowany jest brakiem kompetencji, zaangażowania i odpowiedniego działania ze strony instytucji państwa. Przede wszystkim Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, ich postawy i braku działania w kluczowych pierwszych dniach katastrofy.
Wszystko mamy pod kontrolą, procedury działają, urzędnicy pracują, a laboratoria badają. Ministrowie Moskwa i Adamczyk nie mogli się nachwalić skuteczności państwa wobec zatrucia Odry. Instytucje nie zawiodły - ogłosili. Ale dziennikarze zadawali pytania. I tak samozachwyt polityków PiS uleciał. WIDEO
Po zdymisjonowaniu prezesa Wód Polskich Przemysława Dacy to pochodzący z Lublina Paweł Rusiecki jest najważniejszym człowiekiem w instytucji. Co robił, gdy cała Polska żyła katastrofą ekologiczną na Odrze?
Zatruta Odra. Po ponad trzech tygodniach największej katastrofy ekologicznej w Polsce nadal jesteśmy w punkcie wyjścia - nic nie wiadomo.
Wody Polskie w Gliwicach poinformowały w poniedziałek, że w ciągu minionej doby na Górnej Odrze nie zaobserwowano przypadków śnięcia ryb.
Oczyszczalnia ścieków przy hotelu Arłamów nie wystarcza na potrzeby obiektu. Śmierdzące, niedostatecznie oczyszczone ścieki były wypuszczane do małego, leśnego potoczka w rezerwacie ścisłym Turnica.
Zatruta Odra. Kontrolę poselską we wrocławskim zarządzie Wód Polskich przeprowadził w piątek poseł Krzysztof Mieszkowski (Koalicja Obywatelska). Nie otrzymał jednak dokumentów, o które prosił.
Poznaliśmy wyniki badań próbek wody pobranych przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Opolu. Trwa kontrola firm korzystających z wody w rzece na opolskim odcinku Odry.
Wody Polskie w niedzielę oświadczyły, że na przełomie lipca i sierpnia nie było żadnych dużych zrzutów wody do Odry. Gospodarz rzeki podkreśla, że wiązanie tego z zatruciem Odry jest przekłamaniem.
Kiedy Kamil Domagała zobaczył, że jeden z jego sąsiadów udostępnił w internecie zdjęcie martwych ryb w rzece Ner, natychmiast zaalarmował Wody Polskie. Był wieczór, 11 sierpnia. Służby wojewody o problemie powiadomiły opinię publiczną 13 sierpnia.
Od zatrucia Odry na jej dolnośląskim odcinku minęło już ponad dwa tygodnie. Szefowie WIOŚ i Wód Polskich we Wrocławiu: działacz PiS i marynarz, ani razu nie zabrali głosu. Nie ostrzegli ludzi przed katastrofą.
Po zatruciu Odry władze zajęły się zbadaniem zrzutów ścieków do rzeki z firmy Jack-Pol z Oławy. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska czeka na wyniki badań, a prezes spółki grozi procesami za pomówienia.
Sytuacji, z którą mamy do czynienia, w żaden sposób nie można było przewidzieć, ale z pewnością reakcja odpowiednich służb mogła nastąpić szybciej - napisał na facebooku premier Mateusz Morawiecki. I poinformował, że odwołał Głównego Inspektora Ochrony Środowiska i szefa Wód Polskich.
Jeżeli potwierdzą się ustalenia niemieckich laboratoriów, że w Odrze wykryto ślady rtęci, będziemy mieli do czynienia ze zbrodnią zaniechania ze strony przedstawicieli władzy, którzy zwlekali z ogłoszeniem alarmu i nadal zwlekają z wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej.
Specjaliści podkreślają, że odbudowa systemu Głomi może potrwać nawet kilka lat. Mimo to Stowarzyszenie Przyjaciół Dorzecza Gwdy cieszy się, że wskazano winnego, chociaż prezes Wód Polski Przemysław Daca zaprzeczał, by doszło do katastrofy na rzece
"Jack-Pol truje", "Oława Miastem Trucicieli Rzeki Odry" - pisały od miesięcy media w Oławie, zamieszczając filmiki, jak do rzeki wpływają szkodliwe ścieki z zakładu papierniczego. Żadna z powiadamianych instytucji nie zareagowała. Aż do teraz.
O zatruciu Odry, która jest także rzeką graniczną, piszą największe ogólnoniemieckie gazety. Woda "pachnie rozcieńczalnikiem" - zauważył rybak z okolic Frankfurtu nad Odrą. Tymczasem po polskiej stronie Wody Polskie mają nadzieję, że trucizna jednak się rozwodni i nie spustoszy Odry w jej dolnym biegu.
Wrocławianie niepokoją się, bo w fosie miejskiej widać śnięte ryby. To już kolejny taki przypadek w regionie. Ostatnio podobny problem zaobserwowano na Odrze.
We wtorek po południu na jazie przy śluzie na Rędzinie zawisła barka. Transportowała sprzęt budowlany wraz z jego obsługą. W środę służby prowadziły akcję związaną z jej odholowaniem, na miejsce wezwano m.in. dźwig, policję i ratowników.
We wtorek po południu barka z pracownikami obsługującymi sprzęt budowlany zawisła na jazie przy śluzie na Rędzinie. W środę służby nadal prowadzą akcję związaną z odholowaniem barki w bezpieczne miejsce.
Stowarzyszenie "Prosna od źródeł" uważa, że doszło do strat w ekosystemie rzeki. Według organizacji firma wykonująca remont uniemożliwiła rybom wydostanie się z odciętego od wody fragmentu koryta rzeki. Wody Polskie oraz przedstawiciel PZW zapewniają, że nie doszło do katastrofy ekologicznej, a inwestycja pozwoli jej nawet uniknąć.
URE planuje urealnić ceny prądu, a Wody Polskie podnieść opłaty za wodę. Choć obecne taryfy na wodę powinny obowiązywać jeszcze dwa lata, to podwyżek można się spodziewać już od stycznia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.