Dwoje małych dzieci w wieku 3 i 4 lat weszły na kuchenny parapet, otworzyły okno na czwartym piętrze i wychylając się na zewnątrz wołały mamę. Tragedii zapobiegł przechodzień, który zaalarmował policję.
Nie żyje 31-letnia Białorusinka, która razem z innym turystą wędrowała w rejonie Doliny Demianowskiej w Tatrach Niżnych. Para podczas wycieczki spotkała niedźwiedzia. Kobieta, uciekając przed nim, miała spaść w przepaść.
W 2023 r. ratownicy słowackiej Horskiej Zachrannej Sluzby interweniowali 2965 razy. To o 334 interwencje więcej niż w 2022 r.
Mężczyzna, który poprosił ratowników o pomoc, nie miał odpowiedniego ekwipunku. Akcja ratownicza trwała do godz. 1.30 w nocy z wtorku na środę.
TOPR podało szczegóły akcji ratunkowej po zejściu lawiny, w której zginął 28-latek: - Świadkowie zdarzenia przeszkadzali ratownikom w poszukiwaniach oraz stwarzali realne zagrożenie zejścia lawiny wtórnej - relacjonują.
Turysta, którego lawina porwała w rejonie Przełęczy Kondrackiej, zmarł w szpitalu. Szóstka innych osób, które znalazły się w tym miejscu, zostały uratowane.
W rejonie Kondrackiej Przełęczy zeszła lawina, w której znalazło się siedem osób. Jedna osoba została całkowicie zasypana, po dwóch godzinach pod śniegiem w ciężkim stanie trafiła do szpitala.
Chłopiec wpadł do wody, ale zdołał się z niej wydostać i przeszedł na zamarzniętą taflę. Na miejscu pojawili się policjanci, pomogli też przechodnie.
Lawina zeszła w nocy - zawaliła schronisko, wszystkie osoby, które były w środku, zginęły. Panią Marcinowską znaleziono przysypaną resztkami pieca. Po kilku godzinach poszukiwań odnaleziono jej męża. W związku ze śmiercią żołnierzy WOP pozostałości po schronisku zostały bardzo skrupulatnie sprawdzone. Szukano broni i amunicji.
Największe niebezpieczeństwo sprawiał wiatr, który w pewnym momencie uniemożliwił desant ratownikom TOPR-u ze śmigłowca.
Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło w Nowym Rok w Poznaniu: mężczyzna skoczył z mostu Jordana i stracił przytomność. Poniedziałkowa akcja ratunkowa to jedno z najdramatyczniejszych zdarzeń, jakie miały miejsce na przełomie roku w aglomeracji poznańskiej.
Wczesnym wieczorem drugiego dnia świąt 32-letni turysta z Polski wezwał na pomoc ratowników HZS. Mężczyzna próbował samodzielnie przejść grań Niżnych Tatr. Nie pozwoliła mu na to pogoda.
To nie pierwszy raz, kiedy ratownicy GOPR uratowali życie turyście, który w krótkich spodenkach, cienkiej czapce i rękawiczkach ruszył zimą na Babią Górę. Miłośnicy suchego morsowania upodobali sobie ten szczyt.
Mężczyzna w przeddzień swoich 33. urodzin postanowił wejść z przełęczy Krowiarki na główny wierzchołek Babiej Góry. W krótkich spodenkach i rękawiczkach. Gdy przypadkiem napotkali go GOPR-owcy, tracił już przytomność.
Babia Góra to jedno z najbardziej zdradliwych miejsc. Przekonał się o tym turysta, który dwukrotnie wzywał na pomoc ratowników beskidzkiej grupy GOPR.
Turysta w momencie odnalezienia miał zaburzenia świadomości oraz odmrożenia rąk i nóg. Temperatura jego ciała wynosiła 30 st. C.
W sobotę około godziny 16.20 ratownicy GOPR otrzymali wezwanie o pomoc. Wzywał ich mężczyzna, który wraz z trzema córkami wybrał się z Wetliny do Chatki Puchatka. Do schroniska nie doszli. Pokonały ich warunki atmosferyczne i terenowe. Ratownik GOPR opowiada o akcji ratunkowej i tak komentuje zachowanie ojca dzieci: - Natura nie wybacza takich błędów.
Ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR przez kilka godzin udzielali pomocy czteroosobowej rodzinie. Ojciec z trzema córkami wybrał się na Połoninę Wetlińską. Warunki były skrajnie trudne, dziewczynki opadły z sił, nie udało się im dojść do Chatki Puchatka.
Ostatnia potwierdzona lokalizacja zaginionego turysty to Chuda Przełączka w masywie Ciemniaka. Mężczyzna był tam w sobotę, 25 listopada, tuż po godzinie 8 rano.
Ratownicy beskidzkiej grupy GOPR doprowadzili turystów do schroniska na Markowych Szczawinach.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego ruszyli na ratunek turystom, którzy w trudnych, zimowych warunkach utknęli w rejonie Ciemniaka w masywie Czerwonych Wierchów.
Czy można pozostawić kogoś na noc w górach - w zimowych już warunkach, bez odpowiedniego ekwipunku i latarek - mając dobre intencje?
We wtorek nad ranem zakończyła się akcja TOPR w rejonie Przełęczy Krzyżne w Tatrach, podczas której uratowano dwie turystki. Kobiety zostawili w górach na noc koledzy, tłumacząc, że panie miały słabszą kondycję. W rejonie tym panują już zimowe warunki.
Ratownicy TOPR w czwartek wieczorem odnaleźli ciało turysty, który spadł z Giewontu do Doliny Strążyskiej. Ze względu na ciemności transport zwłok trzeba było odłożyć do piątkowego poranka.
O pomoc w zejściu z gór poprosiło pięcioro polskich wspinaczy, którzy utknęli na tzw. drodze Martina. Ratownicy na miejsce dolecieli śmigłowcem, ale akcję utrudniały pora i warunki pogodowe.
Na pomoc turystom wyruszyło sześciu ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W poniedziałek pogoda poprawiła się, można było użyć śmigłowca. Ratownicy ruszyli w teren, w powietrze wzbiły się drony. Niestety, kolejny dzień poszukiwań 50-letniego turysty w słowackich Tatrach zakończył się fiaskiem. Od soboty nie ma z nim kontaktu.
Słowaccy ratownicy HZS na poszukiwania 50-letniego polskiego turysty w rejonie Lodowego Szczytu wyruszyli jeszcze w sobotę w nocy. Szukali go również przez całą niedzielę. Bezskutecznie.
Ratownicy odnaleźli ciało szóstego z siedmiu górników zaginionych po katastrofie w kopalni Pniówek w kwietniu zeszłego roku - w środę poinformowała Jastrzębska Spółka Węglowa.
Ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pomagali podczas akcji wydobycia z jaskini w Turcji 40-letniego amerykańskiego speleologa, który utknął na głębokości ok. 1000 m. We wtorek udało się wyciągnąć go na powierzchnię.
W jednej z najgłębszych jaskiń w Turcji trwa akcja ratunkowa amerykańskiego naukowca Marka Dickeya. W działania zaangażowały się zespoły z różnych krajów, w tym sześciu ratowników z Polski.
Na szczęście cała ta historia, momentami dramatyczna, skończyła się szczęśliwie. Pomoc do mężczyzny, który ugrzązł w bagnie, nadeszła na czas.
We wtorkowy wieczór w górę ruszyła piątka ratowników TOPR. W Tatrach padał deszcz, akcję utrudniała mgła.
Cały lipiec był upalny, mnóstwo ludzi wypoczywało nad wodą, więcej niż w latach ubiegłych - ocenia Marek Frąckowiak, rzecznik wielkopolskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Dla nas to trudny czas, ale i tak był spokojniejszy niż ubiegłoroczne wakacje.
Policjanci, strażacy, ratownicy WOPR i jednostek medycznych uczestniczą w poszukiwaniu 38-letniego mężczyzny, który wszedł z kolegą do Wisły niedaleko Nowego Dworu Mazowieckiego i nie wrócił na brzeg.
W hali odlotów Portu Lotniczego Bydgoszcz nagle przytomność straciło dwuletnie dziecko. Na ratunek błyskawicznie pospieszył jeden z obcokrajowców czekający na samolot do Bristolu. Odnaleźliśmy go.
Na miejsce wypadku na Rysach ratownicy TOPR polecieli śmigłowcem. Turysta zsunął się kilkadziesiąt metrów po śniegu.
Po godz. 18 strażacy przekazali tragiczne informacje. Jeden z dwóch czternastolatków, którzy w poniedziałek kąpali się w rzece nie żyje. Jego ciało znaleziono na głębokości 7 metrów w Wiśle w Złotorii.
Ratownicy słowackiej Horskiej Zachrannej Słuzby pomogli w ostatni weekend trójce Polaków w Tatrach: dwójce taterników, którzy utknęli w ścianie i wspinaczowi, który spadł wraz z blokiem skalnym.
Mundurowi z pruszkowskiej patrolówki zdążyli na czas z pomocą i uratowali życie seniorowi w gminie Nadarzyn. Konieczne było wejście siłowe do domu mężczyzny.
Copyright © Agora SA