Minister Kułeba nie wyrażał "i nie mógł wyrazić" wobec Polski roszczeń terytorialnych, a jego słowa, wypowiedziane podczas spotkania na Campusie Polska, zostały umieszczone w takim kontekście przez "siły, które nie są zainteresowane przyjaznymi stosunkami ukraińsko-polskimi" - przekazało MSZ Ukrainy w komunikacie dla Polskiej Agencji Prasowej.
Dmytro Kułeba popełnił dyplomatyczną gafę, mieszając Akcję "Wisła", rzeź wołyńską i ukraińskie ofiary Polaków. Jednocześnie bez echa przechodzi zmanipulowany tekst, który podgrzewa niechęć do Ukraińców.
Słowa ks. Stefana Dziubiny, choć prawdziwe w detalach, są w gruncie rzeczy nieuczciwe. To już nie te czasy, gdy polskim Ukraińcom potrzebna była apologia własnej historii. Reportaż Pawła Smoleńskiego
Przeciwko umorzeniu przez IPN śledztwa w sprawie akcji "Wisła" zaprotestowali historycy, ludzie kultury, działacze społeczni. Teraz pod ich słowami może podpisać się każdy chętny.
Nie przypominam sobie, czy rządzący w III RP przeprosili Ukraińców za przedwojenną politykę rządu II RP w stosunku do Polaków pochodzenia ukraińskiego - pisze czytelnik.
Przeczytajcie "Sploty". Dzięki tej książce łatwiej zrozumiecie, skąd wziął się wybuch nienawiści i okrucieństwa na Wołyniu w 1943 roku.
W piśmie starosty przemyskiego odrzucenie przez siostry greckokatolickie propozycji wyjazdu do ZSRS przedstawiano jako akt wrogi Polsce i dowód na to, że celem sióstr jest "oddawanie swoich usług zakonspirowanym ukraińskim wrogom polskości" - pisze Grzegorz Motyka w książce "Akcja >Wisła '47. Komunistyczna czystka etniczna"
Dwa wiersze Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego poleca Andrzej Zagozda
Oto wiersze wypowiadane po historycznych kataklizmach. Wydana ostatnio antologia poezji łemkowskiej "Powroty" to poetycka manifestacja istnienia Łemkowszczyzny.
Zamieszkali razem na kolonii za wioską. Jedni nadal mówili wyłącznie po ukraińsku, drudzy rozmawiali już tylko po polsku.
Artyści szykowali się już do wyjścia na scenę, gdy wpadli ubecy i zabrali wszystkich do obozu w Jaworznie. Pewnie dlatego, że kierownikiem zespołu był Ukrainiec.
Skutki deportacji z ziem ojczystych w Polsce, pomimo upływu wielu dziesięcioleci, są wciąż odczuwane przez naszą mniejszość.
W 1947 r. do wsi przyszło wojsko. Kazali się wynosić z domów wszystkim, nieważne, czy Ukrainiec, Łemko, czy Polak. Po trwającej 15 lat sądowej batalii 85-letniemu mieszkańcowi Bieszczadów udało się wywalczyć blisko 400 tys. zł rekompensaty za utraconą w wyniku akcji "Wisła" ziemię i dom. Wyrok nie ma precedensu, to sukces rzeszowskiego adwokata Łukasza Kurowskiego.
Według prawa międzynarodowego i polskiego obowiązującego u nas w 1947 r. deportacja polskich obywateli narodowości ukraińskiej była zbrodnią przeciw ludzkości. Tak straszną, że ci, co jeszcze żyją, wciąż boją się o akcji "Wisła" mówić.
"Syrop z piołunu. Wygnani w akcji "Wisła"". Ta książka nie spodoba się wielu w Polsce. Bo jak to: nie tylko Ukraińcy byli winni?
W Kętrzynie miejscowi Ukraińcy opowiadają, że częściej oglądają się za siebie, a dzieci już nie wkładają wyszywanych koszul na lokalnych festynach. Ktoś pojechał na wycieczkę do Przemyśla i w samochodzie pod greckokatolickim kościołem przebili mu opony, ktoś kupił mieszkanie w Sanoku, a teraz marzy, by sprzedać za pół ceny.
W jednym z odcinków "Ucha Prezesa" Mariusz na polecenie swego pana próbuje kociej karmy, czy aby nie jest zatruta. Wypada w tym bardziej wiarygodnie niż minister Błaszczak opowiadający w Sejmie o akcji "Wisła"
Może rząd chce zagnać nas, obywateli RP, w organizację narodowej cepeliady: Akcja "Wisła" obchodzi tylko Ukraińców, więc niech sobie świętują w etnicznym getcie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.