Filie Biblioteki Norwida przy ul. Podgórnej we wtorek organizują II zlot fanów Ani z Zielonego Wzgórza. "Zapraszamy mamy i tatusiów z dziećmi, babcie i dziadków z wnukami - słowem wszystkie pokolenia" - zachęcają.
Spełniała się zawodowo, ale małżeństwo było katastrofą. Ale to nie jest temat na bestsellerową powieść dla młodych kobiet.
Swoje bohaterki wyposażała w odwagę w walce z konwenansami, sama utrzymywała fasadę "szacowności", nawet jeśli była w niej coraz bardziej nieszczęśliwa. Cała prawda o Lucy Maud Montgomery, autorce "Ani z Zielonego Wzgórza".
Quiz wiedzy o przygodach Ani Shirley, konkurs na najlepsze przebranie, wspólne czytanie fragmentów najnowszego wydania książki - to atrakcje zlotu fanek i fanów Ani z Zielonego Wzgórza, który odbędzie się w filii Biblioteki Norwida przy ul. Podgórnej.
W emocjonalnych sporach o nowy przekład chodzi o stłuczenie lustra, w którym czytelniczki mogły się do tej pory bezpiecznie przeglądać
Nareszcie ktoś miał odwagę! Trzeba w końcu wyrwać Anne z jej polskiej, ckliwej "aniowatości". Tłumaczka oberwie teraz pewnie strasznie, ale trzymam za nią mocno kciuki - mówi profesor Piotr Oczko.
Nie oszukujmy się, "Ania, nie Anna" ma tyle wspólnego z "Anią z Zielonego Wzgórza" co "Faceci w rajtuzach" z Robinem Hoodem. Lucy Maud Montgomery zdecydowanie nie pisała o rudowłosej aktywistce i dziennikarce interwencyjnej oraz o przymusowej asymilacji Indian.
Czego "Ania, nie Anna" może nauczyć mentorki z "Projektu Lady"? Serial Netflixa jest na wskroś feministyczny, to wielki pean na cześć odmienności. W TVN-owskim programie wszystko obliczono na dostosowanie się do wzorca, co trąci najgorszą "szkołą dla panien" z wiktoriańskich powieści.
- Wiele kwestii poruszanych w "Ani z Zielonego Wzgórza" wciąż jest częścią naszych codziennych dyskusji. 110 lat po premierze ta książka jest jednocześnie ponadczasowa i na czasie. L.M. Montgomery pisała o uprzedzeniach wobec tych, którzy przychodzą z daleka, o feminizmie, o równości płci, o prześladowaniu innych czy znęcaniu się dzieci nad sobą - mówi scenarzystka serialu "Ania, nie Anna" Moira Walley-Beckett. Rozmowa z twórczynią serialu oraz Amybeth McNulty, aktorką, która wcieliła się w rolę Ani.
"Mój syn jest w takim wieku, że gdyby był dziewczynką, to podsunęłabym mu "Anię z Zielonego Wzgórza". Nie zrobię tego, bo nie ma powodu, żeby wizerunek kobiet w jego oczach kształtować na podstawie sentymentalnych powieści" - mówi Agnieszka Graff. Za co lubią - lub nie - Anię, opowiadają, m.in. Płatek, Scheuring-Wielgus, Bieńczyk, Fiedorczuk, Halber.
Bohaterką okładki najnowszego wydania "Wysokich Obcasów Ekstra" jest Ania z Zielonego Wzgórza. "Ania na okładce jest prezentem dla wszystkich dziewczynek i ich mam, które - tak, tak - też były dziewczynkami. Jest pretekstem do rozmowy, co to znaczy być dziewczynką dzisiaj, gdy męski i kobiece, chłopięce i dziewczyńskie trzeba opisać od nowa. Jest przeczuciem, że nadszedł czas dziewczyn" - pisze redaktorka naczelna Ewa Wieczorek.
Ania jest obca. A obcego się boisz, brzydzisz się nim. Kiedy dzieci przezywają Anię, to nie są żarty - to jest dręczenie. Kiedy stoi pod tablicą, to nie jest szkolna kara, to jest napiętnowanie. Avonlea straciło niewinność.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.