Nagrodzony Złotym Niedźwiedziem film Daga Johana Haugeruda "Sny o miłości" to intymna opowieść o pierwszej miłości. W świecie uproszczonych narracji i jednoznacznych ocen norweski reżyser proponuje coś zupełnie innego - pełną empatii, niedopowiedzianą historię o dojrzewaniu do własnych emocji.
Przyjechał do Polski spełnić marzenie o byciu artystą. Do nakręcenia filmu, który będzie miał premierę na Berlinale, skłoniło go tragiczne wydarzenie.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają setki, a bywa, że tysiące zdjęć z kraju i ze świata. Tylko niewielki ułamek z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu "Wyborczej". A szkoda, by przepadły. Dlatego wybraliśmy dla Was zdjęcia, które nas dziś zachwyciły, zaciekawiły, zainspirowały lub po prostu wpadły nam w oko.
To kino dyskomfortu - brutalne, przekreślające marzenia i wysysające nadzieję na zmianę.
- Pięć lat temu szliśmy dobrą drogą w stronę pluralistycznego społeczeństwa. Nie wiem, czy dzisiaj zachowałem choćby część tej wiary - mówi nam Burhan Qurbani, czołowy niemiecki reżyser.
Ten film nie walczy o nagrody. Nie dotyczy tematów z pierwszych stron gazet. Nie udaje arcydzieła. A jednak można się w nim zakochać.
W czasach Donalda Trumpa meksykański reżyser Michel Franco pokazuje na festiwalu w Berlinie "Dreams" o relacjach między Stanami a Ameryką Łacińską. Tytułowe sny - albo marzenia - szybko przeradzają się w koszmary.
Z nieba leje się hiszpański żar. Atmosfera między Sofii i jej uwięzioną na wózku matką robi się lepka - o jednym z najbardziej hipnotyzujących filmów Berlinale 2025 pisze Daria Sienkiewicz
Polsko-niemiecki reżyser Marcin Wierzchowski: - Pytałeś, czy istnieje dziś tytułowy "naród niemiecki". A może go nie ma? Bo naród to wspólnota. A tu wspólnoty coraz mniej.
- Na naszych oczach dochodzi do nieludzkich czynów. Połowa świata jest terroryzowana - Tilda Swinton nie szczędziła ostrych słów odbierając Złotego Niedźwiedzia w Berlinie.
- A może wystarczy wrócić do podstawowych zasad? Żyć dla ludzi, którzy człowieka otaczają, pozostawać dla nich dobrym. Przełamać samotność i alienację? - pyta Tom Tykwer. Reżyser "Biegnij, Lola, biegnij" i "Babylon Berlin" otworzył "Światłem" 75. edycję Berlinale.
Program konkursu głównego Berlinale ogłoszony. Na 75. edycji festiwalu będzie też można zobaczyć m.in. dokument o ulicy Wilczej w Warszawie.
"Wychowałem się na bajkach i filmach Disneya, znam Avatara, ale nigdy nie widziałem żadnej kreskówki o naszych królach. Nie wiedziałem, że posągi zostały wywiezione" - mówi student z Beninu
W ironicznej bajce "Miłość bez ostrzeżeń" Rebekki Miller, niekoniecznie o miłości, ważną rolę zagrała Joanna Kulig.
Dzień w dzień fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają bezlik zdjęć z kraju i ze świata. Może kilkadziesiąt, góra kilkaset z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele tych wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu gazety. Na zawsze pozostaną w cyfrowym niebycie. By szkodzie krzynę zaradzić, prezentujemy zestaw fotografii, które dziś nas zaciekawiły, zainspirowały lub po prostu wpadły nam w oko.
Drugi rok z rzędu na Berlinale triumfuje kino dokumentalne. "Dahomey" Mati Diop to głos w dyskusji o współczesnych konsekwencjach polityki kolonialnej.
Z prezentowanym na festiwalu w Berlinie filmem "Vogter" Gustav Möller dołącza do gwiazd europejskiej reżyserii.
"Kąpiel diabła" jest mocną, niepokojącą i bezlitośnie celną wiwisekcją zachodnioeuropejskiej tradycji.
Dzień w dzień fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają bezlik zdjęć z kraju i ze świata. Może kilkadziesiąt, góra kilkaset z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele tych wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu gazety. Na zawsze pozostaną w cyfrowym niebycie. By szkodzie choć trochę zaradzić, prezentujemy tu 14 fotografii, które dziś nas zaciekawiły, zainspirowały lub po prostu wpadły nam w oko.
Na Berlinale pojawiły się dwie artystyczne wizje przyszłości. Przynoszą one diagnozy nie przyszłych, lecz współczesnych zagrożeń.
Imigrancka Ameryka na ekranie przestała być krajem wielkich możliwości. W prezentowanych w berlińskim konkursie filmach "La Cocina" i "A Different Man" współczesny Nowy Jork sprzeniewierzyła się swoim ideałom.
- Chrześcijanin próbuje tu postępować zgodnie z własnymi wartościami, w społeczeństwie, które w swojej wierze bardzo poważnie zbłądziło - mówi Cillian Murphy o swojej roli w filmie, który otworzył Berlinale 2024.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają ogromne ilości zdjęć z kraju i ze świata. Promil z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele tych wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu "Wyborczej". Z dużym prawdopodobieństwem na zawsze pozostaną w cyfrowym niebycie. Żal. By szkodzie choć trochę zaradzić, prezentujemy te, które dziś nas zachwyciły, zainspirowały, zaciekawiły lub po prostu wpadły nam w oko.
Akcja niemieckiego filmu "Treasure" toczy się tuż po upadku Muru Berlińskiego. Zbigniew Zamachowski gra jedną z ról.
Jest w Paryżu taka łódź, "Adamant" się nazywa. Film o tym niezwykłym miejscu wygrał jeden z najważniejszych festiwali na świecie.
"Orlando - moja polityczna biografia" Paula B. Preciado, jednej z ikon współczesnej kultury, to bolesny, intymny film o inności i wierności sobie. Jest jednym z wydarzeń festiwalu mBank Nowe Horyzonty.
Tina Turner nie żyje. Artystka miała 83 lata. Dokument "Tina" pozwala zrozumieć, dlaczego nawet po rozwodzie piosenkarka nie mogła się uwolnić od przemocowego męża.
Jak mówił na Berlinale reżyser, odkąd w jego ojczyźnie dochodzi do przemocy seksualnej względem kobiet w miejscach walk zwolenników Abd Rabbuha Mansura Hadiego i sił opozycji, o niechcianych ciążach mówi się głośno, nie są już problemem "rozwiązłych grzesznic" ani "nieodpowiedzialnych małżonków".
"Na Adamancie" to niespodziewany zwycięzca tegorocznego Berlinale. Choć nad Placem Poczdamskim powiewała niebiesko-żółta flaga, w konkursie dominowały posępne historie rodzinne. Pierwsza po covidowym letargu pełnowymiarowa edycja festiwalu w Berlinie pozostawia niedosyt.
Kino trzyma rękę na pulsie rzeczywistości. Berlinale kocha opowieści o ludziach, którzy nie mieszczą się w ramach tradycyjnego społeczeństwa, chętnie pokazuje ich próby odnalezienia tożsamości. Ale co, gdy to norma ulega degeneracji i tworzy patologię?
"Golda" Guya Nattiva wniosła na Berlinale oddech i wspaniałą rolę Helen Mirren w roli "Żelaznej Damy" Izraela. Choć mimo wszystko, anglojęzyczna Meir konsternuje.
Łączenie na żywo z Wołodymyrem Zełenskim, Sean Penn w fikuśnej bejsbolówce i mocny polski dokument "W Ukrainie". Berlinale nie zapomina o wojnie.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" przeglądają tysiące zdjęć w serwisach informacyjnych. Najlepsze i najciekawsze fotografie ilustrują później wydarzenia dnia opisywane przez dziennikarzy "Wyborczej". Nie wszystkie zdjęcia trafiają do serwisu Wyborcza.pl czy do papierowego wydania "Gazety Wyborczej". Raz decyduje o tym ranga wydarzenia, innym razem brak miejsca... Są też fotografie, które zyskują znaczenie po pewnym czasie. W przeglądzie zdjęć dnia chcemy się z państwem podzielić fotografiami nie tylko newsowymi, ale również tymi, o których nagle zrobiło się głośno.
Dzięki występom w "Zmierzchu", Kristen Stewart zyskała nie tylko ogromną popularność, ale też bezpieczeństwo finansowe, które pozwoliło jej na szukanie ciekawych ról także poza hollywoodzkim mainstreamem. Wkrótce zobaczymy ją natomiast w roli Susan Sontag
Organizatorzy tegorocznego festiwalu filmowego w Berlinie odkryli najważniejsze karty. W programie wydarzenia znalazło się kilka filmów poświęconych wojnie w Ukrainie.
Hollywoodzka dobra passa Joanny Kulig trwa. Komedia romantyczna z nią w jednej z głównych ról otworzy festiwal w Berlinie.
Do 18 września w kinie Charlie trwa przegląd najważniejszych filmów sezonu. W programie znalazły się produkcje, które miały premiery lub zostały nagrodzone na międzynarodowych festiwalach: Cannes, Wenecja, Berlinale.
"Specimen" to przypomnienie o katastrofie ekologicznej, którą Amerykanie wywołali jeszcze przed wojną w Wietnamie stosując preparat Agent Orange, chemikalia, którymi zatruwali wietnamską dżunglę. - Arytści są tu, by zakłócać spokój - mówi kurator Berlin Bienalle
- Moja rodzina też uprawiała brzoskwinie. Kiedy zaczynaliśmy kręcić "Alcarras" powiedziałam ekipie: "Potrzebujemy szczęśliwego zakończenia." A potem zaczęliśmy rozmawiać z ludźmi. Załam sobie sprawę, że oni nie mają już nadziei. Są zmęczeni - mówi Carla Simón, zwyciężczyni Berlinale
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.