O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy przed świętami Bożego Narodzenia. MPK Łódź potwierdza: mężczyzna, który wyrzucił człowieka z nocnego autobusu, to pracownik miejskiej spółki.
- Ten człowiek nie przeszkadzał nikomu. Sprawiał wrażenie, jakby chciał się ogrzać. Na wysokości ul. Prądzyńskiego jeden z mężczyzn w ubraniu przypominającym strój służbowy MPK Łódź złapał go i, kopiąc, wyrzucił z autobusu - mówi nasz Czytelnik.
Bezdomni w Łodzi wiedzą, że każdej zimy na ulice miasta wyrusza niezwykły autobus. I że nikomu nie odmówią tam ciepłego posiłku, ubrań i pomocy. 1 grudnia na ulice znów, jak każdej zimy, autobus ruszy w swoją trasę.
- Nie zawsze tak było. Kiedyś było normalnie. Praca, dom, uprasowany obrus, piękne zasłony - mówi Barbara, która razem ze swoim partnerem od czerwca zeszłego roku mieszka we wraku auta. Łódzka fundacja chce wynająć im mieszkanie, jednak streetworker z łódzkiego MOPS-u do pomysłu podchodzi sceptycznie
U dwóch kobiet ze schroniska przy ul. Kwietniowej testy potwierdziły koronawirusa. Kierowniczka trafiła na kwarantannę. W schronisku - lockdown.
Miała być całodobowa, bezpłatna łazienka z pralnią i suszarnią dla osób bezdomnych. Projekt wygrał głosowanie w budżecie obywatelskim. Ale pojawiły się problemy.
Łodzianie mogą już w dwóch lokalizacjach pomóc osobom bezdomnym, odpowiadając na ich konkretne potrzeby. Szansę taką mają dzięki Skrzynkom "Domni-Bezdomni". Właśnie powstała druga.
W Wigilię w łódzkim schronisku dla bezdomnych pięciolatek kilka razy podchodził po cukierki. Zwróciłam mu uwagę, że przecież już się częstował. A on poważnie: "proszę pani, ale ja muszę zadbać o rodzinę".
W niedzielę (1 grudnia) w miasto wyruszy pojazd, na który czeka wielu ludzi, nie tylko bezdomni. - Bieda wychodzi nocą. Wtedy ludzie mniej się wstydzą. I naprawdę są głodni - mówi prezes Towarzystwa im. Brata Alberta
Złości go widok munduru, pytany, czego potrzebuje, powiedział: "Pięć złotych na piwo". - Bezdomny z przystanku to twardy orzech do zgryzienia. Ale go nie zostawimy - zapewnia rzeczniczka MOPS
Pan Arkadiusz przestał liczyć dni, które spędził na przystanku MPK przy Dworcu Kaliskim. - Stąd odjeżdżałem z dziadkiem na wakacje. To miejsce dobrze mi się kojarzy - mówi. Bezdomny jest od ponad roku.
Ludzie się bezdomnych boją. Rozumiem. Bo to nie jest przyjemne spotkać kogoś, kto nie mył się od lat, ma świerzb, albo robi pod siebie. Też miałem takie obawy na początku - Piotr Niedzielski, streetworker, opowiada o swojej pracy.
Większość z nas w centrum handlowym robi zakupy. Bezdomni się tu chronią i ładują telefony. - Miasto w oczach ludzi, którzy nie mają domu, to zupełnie inne miejsce niż to, które znamy - mówi Natalia Martini, pomysłodawczyni niezwykłej wystawy zdjęć, które robili bezdomni.
Pan Leon od kilku tygodni mieszka na ławce w parku im. Reymonta. I wzrusza ludzi. Chcą pomagać. Władze Teatru DOM cały dochód z koncertu postanowiły przekazać właśnie panu Leonowi
Pan Piotr i pan Zdzisław są niepełnosprawni. Jeden ma chore ręce, drugi niesprawne nogi. Pomagają sobie nawzajem. Gdyby nie społecznicy ze Stowarzyszenia "Bratnia Pomoc", znaleźliby się na ulicy.
Zakończyło się liczenie bezdomnych w Łodzi. Streetworkerzy i wolontariusze naliczyli, że jest ich niemal dziewięciuset. To głównie mężczyźni po czterdziestce. Ale wśród łódzkich bezdomnych są także dzieci.
W schroniskach dla bezdomnych brakuje miejsc. - Gdy tylko coś się zwalnia, natychmiast jest kolejka chętnych - mówi Andrzej Dryja, pracownik ze schroniska dla bezdomnych mężczyzn im. św. Brata Alberta przy ul. Szczytowej.
- Może w czasie przedświątecznych zakupów znajdziecie państwo chwilę, żeby podejść do Skrzynki i przeczytać, o co proszą potrzebujący. Nie marzą o luksusach. Potrzebne im proste przedmioty i jedzenie - mówi Marta Gajdowicz, wolontariuszka Skrzynki "Domni-Bezdomni"
5 listopada w Sądzie Okręgowym w Łodzi ruszył proces w sprawie pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Do dramatu miało dojść w sierpniu w parku na łódzkich Stokach
Grzyb przy oknach, astronomiczne kwoty za ogrzewanie, kopcący piec, przez który mały Patryk ma częste napady astmy. Jego matka, 25-letnia Ewelina, stoczyła długą walkę, żeby wyjść z bezdomności. Kiedy mówi, że rozważa powrót do schroniska, nie może powstrzymać łez
Byli bezdomni i bez pracy. Dziś mają mieszkania, uczą się nowych zawodów i mają zapewnione płatne staże zawodowe. Ruszył projekt miasta i dwóch łódzkich fundacji. Na prostą ma szansę wyjść 30 osób.
Osiem zastępów straży pożarnej brało udział w nocnej akcji na terenie noclegowni dla bezdomnych mężczyzn na Stokach.
Protest mieszkańców Stoków zakończył się sukcesem. Noclegownia dla bezdomnych zniknie z ulicy Szczytowej. Nowa powstanie przy ulicy Niciarnianej.
Agnieszka w schronisku dla bezdomnych jest od dziewięciu lat. Ma dość bezczynności. - Chcę zacząć żyć jak człowiek - mówi. Dlaczego nie szuka pracy? - Bo stracę mieszkanie.
Skończyła 60 lat i właśnie zaczyna nowe życie. Trzeci raz. Za sobą ma nieszczęścia i bezdomność. Przed sobą? Wierzy, że już tylko dobre dni
Zaproszenia na wakacje, stypendium ufundowane przez starszą panią, deklaracja pomocy przy remoncie, a nawet... parawan. Po tekście o 12-letniej Ani, która większość życia spędziła w schronisku, dziewczynkę i jej mamę zalała fala dobroci. - Nie wiedziałam, że ludzie są tacy dobrzy - wzrusza się mama Ani
Ewelina nie wstydzi się już podawać swojego imienia. - Ludzie są dobrzy - mówi. Joanna płacze, a syn już jej nie musi pocieszać - bo mama płacze ze szczęścia. Bohaterki naszego reportażu wychodzą z bezdomności. Razem z dziećmi
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.