33-latek z Niwisk, wsi pod Zieloną Górą, zakatował sześciomiesięcznego szczeniaka. - Zrobił mu z mózgu galaretę - mówią wolontariusze Biura Ochrony Zwierząt. Prokuratorzy chcą, by mężczyzna trafił do aresztu. Powód skatowania psa przeraża.
- Zamarznięta woda w misce, zamarznięty pies przypięty do łańcucha - to obraz polskiej wsi, naszych przedmieść - mówi Izabela Kwiatkowska, szefowa wolontariackiego Biura Ochrony Zwierząt. W ostatnich dniach otrzymała ponad 60 zgłoszeń o zwierzętach skazanych na śmierć.
Zielonogórskie Towarzystwo Fotograficzne organizuje sesję, z której dochód będzie przeznaczony na potrzeby podopiecznych Biura Ochrony Zwierząt. To niepowtarzalna okazja, by mieć profesjonalne zdjęcie ze swoim psem czy kotem.
Biuro Ochrony Zwierząt szuka małżeństwa, które w lasku w pobliżu ul. Zawadzkiego Zośki znęcało się nad rudym cocker-spanielem. Pies nie dość, że miał szelki "pod prądem", to był bity i kopany.
Biuro Ochrony Zwierząt wstrzymuje interwencje. Nie jest w stanie opłacić leczenia, opieki nad kolejnymi ratowanymi zwierzętami. - Mamy długi wobec weterynarzy, prawników, sklepów. Doszliśmy do ściany, nie wyjedziemy już ratować zwierząt - mówi Izabela Kwiatkowska, szefowa Biura Ochrony Zwierząt.
"Ratują psy z zaniedbanych domów. Biuro Ochrony Zwierząt jest zawsze na posterunku"- piszą o nich dziennikarze TVN. Widzowie popularnego programu śniadaniowego mogli obejrzeć reportaż poświęcony zielonogórskim aktywistom.
Ich święta nie wyglądają tak jak wasze. Pani Stasia spędziła je z mężem i ośmioma psami. Jest wolontariuszką zielonogórskiego Biura Ochrony Zwierząt. Iza ma wątpliwości, czy jeszcze długo tak pociągną. - Uratowaliśmy życie 800 psom, ale mam już dość - przyznaje.
- Pies leżał od czterech dni w komórce, wył z bólu, jego pan o tym wiedział, ale nie pomógł. Wolał "imprezować". Nie dał psu nawet łyka wody - mówi Izabela Kwiatkowska, szefowa BOZ. Pies ma niedowład czterech łap. Nie wiadomo, czy nie został uszkodzony rdzeń. Właściciel nie zdjął mu nawet trzykilogramowego łańcucha z szyi.
Młoda suczka ma trzy miesiące i omal nie straciła życia. Jej właściciel zamknął ją w aucie, choć tego dnia temperatura w Zielonej Górze wynosiła ok. 28 stopni. Policjanci musieli rozbić szybę.
Kobieta biła swojego psa na ulicy, rzucała nim o chodnik. Dramat psa przerwali przechodnie, ale kobieta im uciekła. Wolontariusze Biura Ochrony Zwierząt z pomocą internautów w godzinę namierzyli sadystkę. Sprawę zgłosili policji, bo chcą zbadać psa.
Plusy i minusy tygodnia. Paweł Kaleta uniewinniony przez sąd, ukarać demonstranta chciała zielonogórska policja. A minus tygodnia? Okrucieństwo wobec zwierząt trwa.
Pies utknął w ogrodzeniu kojca. Jego pan, zamiast go uwolnić ze śmiertelnej pułapki, poszedł na piwo. Pies umierał w męczarniach przez kilka godzin.
Wyrok nie jest prawomocny. Wolontariusze czekają na uzasadnienie i nie wykluczają, że złożą apelację. Mężczyzna, który zabił siekierą psa, dostał karę roku więzienia.
Cały czas spływają kolejne faktury, których nie mamy czym opłacić. Mamy kilkanaście tysięcy długu. Zbiórki, które pozwalają ratować kolejne psiaki, nie idą tak jakbyśmy marzyli. I zdajemy sobie sprawę, że jest to związane z konfliktem w Ukrainie - przyznają wolontariusze Biura Ochrony Zwierząt.
Ciasna, ciemna komórka, niesprzątana - tak żył pies, którego odebrali wolontariusze z Zielonej Góry właścicielowi recydywiście
To syzyfowa praca. Ciągle odbieramy psy zamarznięte przy łańcuchach, bez miski wody, nurzające się w odchodach - mówi Izabela Kwiatkowska, szefowa Biura Ochrony Zwierząt.
Biuro Ochrony Zwierząt to najprężniej działające stowarzyszenie działające na rzecz poszkodowanych zwierząt, często sprawy prowadzi aż do sądu, gdzie jest oskarżycielem posiłkowym. Leczenie ciężko poranionych zwierząt, m.in. psa z gnijącą łapą i kota bez połowy pyszczka, wydrenowały kieszeń biura. Narosły długi.
64-latek adoptował psa ze schroniska, całe życie trzymał na łańcuchu. W końcu zabił go siekierą. - Będziemy wnosić o maksymalny wymiar kary - mówi Bartosz Krieger, szef Biura Ochrony Zwierząt, które zostało oskarżycielem posiłkowym w sprawie.
Mężczyzna złapał gołębia i wrzucił go do kubła na śmieci, po czym zamknął pokrywę. 35-latka udało się złapać dzięki nagraniu z miejskiego monitoringu.
Wolontariusze zielonogórskiego Biura Ochrony Zwierząt uratowali kozę, którą chciał zabić mieszkaniec Trzebiechowa. Mężczyzna już wcześniej męczył zwierzęta, doprowadził m.in. do śmierci bobra.
Krowy uniknęły rzeźni. W kolejce na szczęśliwe łąki czeka jeszcze 60 byczków, ale zanim tam trafią, nowy gospodarz musi porządnie ogrodzić pastwisko, żeby zwierzęta się nie rozmnażały.
Około 140 krów z małymi cielakami ma już bezpieczny nowy dom. Uniknęły rzeźni. W kolejce na szczęśliwe łąki czeka jeszcze 60 byczków, ale zanim tam trafią, nowy gospodarz musi porządnie ogrodzić pastwisko, żeby zwierzęta się nie rozmnażały.
Zwierzę było już poranione, bo chciało wydobyć się ze śmiertelnej pułapki. Zbyt strome, śliskie ściany kolektora nie pozwalały młodej sarnie na wspinaczkę. Strażacy wynieśli ją na rękach.
Przemysław P. za podpalanie i bestialskie zabijanie jeży usłyszał wyrok półtora roku więzienia. Rozstrzygnięcie uchylił jednak sąd okręgowy z powodu błędu w procedurze. Proces rozpocznie się od nowa.
Melon, przyjazny kundelek, w zeszły czwartek zniknął z posesji pod Zieloną Górą. Biuro Ochrony Zwierząt podejrzewa, że pies mógł zostać porwany. Organizacja powiadomiła policję i wyznaczyła nagrodę za informację o zwierzęciu.
Przyszłość 185 krów, które dzięki obrońcom zwierząt uniknęły śmierci w rzeźni, jest znów bardzo trudna. Wycofało się gospodarstwo, które miało je przygarnąć i zapewnić dożywotnią opiekę. Biuro Ochrony Zwierząt, właściciel stada, szuka innych gospodarstw, prosi także o pomoc finansową w utrzymaniu stada.
Zwierzęta są już zakolczykowane i przeszły pierwsze badania. Całe stado jest wolne od gruźlicy. Wkrótce będą znane wyniki badań krwi, by ocenić, czy krowy nie chorują na białaczkę lub brucelozę.
- Z rozmowy wynikło, że pies był bity. Jego pan lał go, gdy ten nie chciał się bawić z córką. Razem z żoną uparcie trzymał się tego, że psa kocha i nie chce go oddać - mówi Izabela Brychcy, inspektorka Biura Ochrony Zwierząt
- To jedyna możliwość, by ocalić, krowy, które jeszcze niedawno miały zostać zgładzone. Teraz to my jedynie możemy decydować o tym, dokąd krowy trafią. Gdzie będą bezpieczne - tłumaczą inspektorzy Biura Ochrony Zwierząt, którzy zostali właścicielami całego stada. Tyle że korytarz do wywozu zwierząt został już zbudowany przez państwowe służby.
Inspektorki Biura Ochrony Zwierząt weszły na podwórko w Zawadzie w asyście policji. To, co zobaczyły, przerosło ich najgorsze wyobrażenia. - Błoto, odchody, wysypisko śmieci, brak wody, łańcuchy. Brak słów, by komentować te warunki. Jest tragicznie - opisują.
Historia Oliego, małego pieska, który został pobity i zakopany żywcem, wzruszyła czytelników w całej Polsce. Pies w środę opuścił klinikę dla zwierząt w Zielonej Górze, ma nowy dom.
Znany zawodnik MMA apeluje o odnalezienie osoby, która znęcała się nad małym Olim. Psa w niedzielę znaleziono w lesie w województwie lubuskim - pobitego i zakopanego żywcem. Przeżył, ale musiano mu amputować oko.
Biuro Ochrony Zwierząt zapłaci 5 tys. zł osobie, która udzieli informacji, kto brutalnie pobił i zakopał małego Oliego. Psa w niedzielę znalazł w lesie mieszkaniec gminy Siedlisko. Udało się go uratować, ale stracił oko, ma ranę głowy.
Na psa natrafili mieszkańcy miejscowości Borowiec. Z ziemi wystawały tylko łapy. Na szczęście czworonóg jeszcze żył. Na miejscu znaleziono ślady opon, ale czy policja zabezpieczy je jeszcze dzisiaj? Komenda w Nowej Soli odmawia udzielenia informacji.
Odi jest przyjazny i lgnie do ludzi, chociaż w ostatnim czasie wiele przeszedł. Wolontariusze z Biura Ochrony Zwierząt znaleźli go w środę w Drzonkowie. Wystraszony pies koczował między śmieciami, a za budę służył mu karton.
Właściciele zostawili zwierzęta i wyjechali na święta. Psa i kota uratowali inspektorzy Biura Ochrony Zwierząt.
Szczeniak, najnowsza ofiara kobiet, został skradziony w okolicach zielonogórskiego sądu. Po co? Żeby się nad nim pastwić. Zwierzę zostało już uratowane. Ale ile takich zwierząt jest na liście? - Przypuszczamy, że niektóre nie przeżyły - mówią inspektorzy.
W środę obrońcy zwierząt weszli na teren jednego z gospodarstw w Przylepie, dzielnicy Zielonej Góry. Właścicielowi odebrali 10-letniego amstaffa. Wychudzony pies waży połowę tego, co powinien, żył zamknięty w komórce.
- W klinikach weterynaryjnych i hotelikach mamy ponad 10 tys. zł długu. Po trzech latach działalności grozi nam likwidacja - napisali inspektorzy Zielonogórskiego OTOZ Animals. Im udało się już uzbierać wymaganą kwotę, ale o przetrwanie nadal walczy Biuro Ochrony Zwierząt. Oba stowarzyszenia zbierają datki
Franciszek G., rolnik z Modrzycy, został skazany na pół roku bezwzględnego więzienia za znęcanie się nad zwierzętami. Wiosną 2014 r. Biuro Ochrony Zwierząt w asyście policji i prokuratury odebrało mu 12 wygłodzonych i schorowanych koni. Wyrok więzienia w podobnych sprawach to w polskich sądach nadal precedens.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.