Warszawa jest dojona, jak się tylko da - mówią ci, którzy uprawiają turystykę usługową i jeżdżą daleko poza miasto do mechanika, kosmetyczki, stomatologa. - Rocznie oszczędzam kilka tysięcy - słyszę od usługowych turystów.
Zofia, która robi zakupy na Szembeku, wyda na wigilię 100 zł. Agnieszka kupuje w Hali Mirowskiej - dla niej święta dla dwóch osób to koszt 700 zł. Obie skarżą się na wzrost cen. Skąd się bierze? I na których targowiskach kupować, żeby mniej go odczuć?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.