Drewno opałowe jest znacznie tańsze niż węgiel, dlatego w tym roku wiele osób decyduje się na jego zakup. Na palenie drewnem opałowym z Nadleśnictwa w Opolu nie ma już szans. Można kupić gotowy do palenia opał w sklepach, ale znacznie drożej.
Leśnicy niczym najstarsi górale, nie pamiętają takiego zainteresowania drewnem na opał. - Mniej dajemy do przemysłu, a zwiększamy limity na sprzedaż detaliczną - mówi Wojciech Grochala, dyrektor zielonogórskich Lasów Państwowych.
W obawie przed chłodną zimą węgierski rząd pozwolił na wycinkę lasów chronionych. Na Słowacji wykupowane są zapasy drewna i chrustu, a w Czechach już brakuje kominków i piecyków.
Bogdan Rzońca, europoseł PiS z Jasła zamieścił na swoim profilu na Facebooku oraz na Twitterze wpis zachęcający do zbierania chrustu. "Co jeszcze PiS nam zaproponuje? Furmanka zamiast samochodu i ziemianka zamiast lodówki?" - skomentował jeden z internautów. "Tym chałupę ogrzejesz" - wątpi inny. Europoseł odpowiada.
Rynkowa cena metra brzozy to 300-400 złotych. Buk z dostawą do domu - ponad 2000.
Drożyzna powoduje, że rośnie zainteresowanie chrustem. Leśniczowie odbierają po kilka telefonów dziennie w tej sprawie. - Jednak nie zawsze surowiec jest dostępny od ręki - słyszymy w Lasach Państwowych.
Z powodu rosnących cen węgla w niektórych leśnictwach naszego regionu telefony się urywają. Ludzie pytają o drewno na opał. - Zainteresowanie wzrosło o blisko połowę - mówi Małgorzata Włoczkowska, rzeczniczka Nadleśnictwa Płock.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" przeglądają tysiące zdjęć w serwisach informacyjnych. Najlepsze i najciekawsze fotografie ilustrują później wydarzenia dnia opisywane przez dziennikarzy "Wyborczej". Nie wszystkie zdjęcia trafiają do serwisu Wyborcza.pl czy do papierowego wydania "Gazety Wyborczej". Raz decyduje o tym ranga wydarzenia, innym razem brak miejsca... Są też fotografie, które zyskują znaczenie po pewnym czasie. Choćby zdjęcie Berniego Sandersa w wełnianych rękawiczkach podczas inauguracji prezydentury Joego Bidena, które stało się hitem w internecie kilka godzin po wydarzeniu... W przeglądzie zdjęć dnia chcemy się z państwem podzielić fotografiami nie tylko newsowymi, ale również tymi, o których nagle zrobiło się głośno.
Wojna w Ukrainie. Wrocławski naukowiec Jędrzej Morawiecki śledzi prasę rosyjską. Dziś w niej piszą m.in. o tym, że "Polacy stoją w kolejkach po węgiel i na zapisy do zbierania chrustu", prezydent Turcji uważa, że "Zachodowi nie można ufać" a "cena benzyny w Czechach osiągnęła historyczne maksimum".
- Kontrola leśników nad wynoszeniem chrustu? W kontekście prowadzonych w Polsce wycinek to raczej nie uspokaja - mówi prof. Paulina Kramarz z Uniwersytetu Jagiellońskiego, współtwórczyni portalu Nauka dla Przyrody.
- Drzewo ścięte dziś w lasach nie nadaje się do spalania w tym sezonie grzewczym! Drewno musi być sezonowane co najmniej dwa lata, czyli wysuszone - mówi przedstawiciel Polskiego Alarmu Smogowego.
Mieszkańcy jednorodzinnych domków w Kostuchnie, Piotrowicach czy na Ochojcu od lat zbierają chrust w lesie. Nie rozumieją, dlaczego teraz stało się to tak popularne.
Gałęziówka na opał, zwana również chrustem stała się nagle chodliwym towarem. I na pewno nie wystarczy jej dla wszystkich chętnych. - Nie chcemy na niej zarabiać, zamrażamy ceny - zapowiada Wojciech Grochala, szef zielonogórskich Lasów Państwowych
Na składach nie ma drewna. Jego ceny poszybowały w górę, podobnie jak ceny węgla, gazu i benzyny. Drewno można kupić także prosto z lasu, ale i tu nie od ręki. Leśnicy mają na to swoją teorię: - To kupowanie na zapas i lokowanie pieniędzy w surowcu, którego cena będzie rosła.
Hojny pomysł rządu, aby przyciśnięci podwyżkami cen energii Polacy ratowali się zbiorem chrustu na opał, okazał się bardzo atrakcyjny. Niestety, wbrew szlachetnym założeniom, nie dla ubogich emerytów, ale wyspecjalizowanych handlarzy.
- W ostatnich miesiącach zainteresowanie zbieraniem chrustu rzeczywiście wzrosło - mówią w nadleśnictwach w okolicach Warszawy. Chętnych do zakupu drewna opałowego też jest więcej.
W składach nie ma nie tylko węgla, ale i drewna opałowego. Ceny są kosmiczne, a firmy mają tak długie kolejki oczekujących, że kolejnych chętnych już nie zapisują. To dlatego ci, którzy mieszkają blisko lasu, idą po chrust. - Jest ich więcej niż dotychczas o 300-400 proc. - mówi leśniczy z Podkarpacia. Mimo, że samemu trzeba sobie drewno porąbać, poskładać i przewieźć.
Wiele lat temu nie odrobiliśmy zadania domowego - nie przeprowadziliśmy procesu transformacji energetycznej. I dziś wydaje nam się, że chrust nas uratuje - mówi Augustyn Mikos z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, leśnik.
W Lasach Państwowych można samemu zbierać chrust na opał. Marek Mróz, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, przypomina, że najpierw trzeba się zgłosić do leśniczego. Ten wskaże, gdzie można zbierać gałęzie, i pouczy, jak to robić. A na koniec wystawi rachunek.
Zbierz chrust, spal i ogrzej swój dom za darmo - mówi wiceminister klimatu. Ja proponuję jednak iść dalej. Program Chrust+ powinien obejmować też darmowy szczaw i mirabelki - pisze Sebastian Ogórek z Wyborcza.biz.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.