Premier Mateusz Morawiecki zareagował na burzę, która przetoczyła się w mediach w ostatnich dniach. Zapewnił, że przyszłoroczny budżet będzie opierał się na stabilizującej regule finansowej. A deficyt pozostanie w ryzach.
"Istnieje bardzo poważne ryzyko przekroczenia przez deficyt sektora finansów publicznych 3 proc. PKB już w roku przyszłym i dalszego znacznego wzrostu deficytu po roku 2020" - piszą eksperci w apelu "o poszanowanie zasad stabilizacji w finansach publicznych".
Czerwińska pozbawia złudzeń: tegoroczny deficyt będzie się powiększał. A eksperci wyliczają, że w przyszłym roku trzeba będzie znaleźć pokrycie dla 70 mld zł wydatków, aby nie naruszyć ustawy o finansach publicznych.
- Zdecydowaliśmy się na zwiększenie deficytu budżetowego do 2, może nawet 3 proc. PKB. Będziemy się starali, żeby było poniżej 3 proc., bo takie są reguły UE, a my jesteśmy dobrym krajem członkowskim UE - obwieścił premier.
Jeżeli potwierdzi się jej dymisja, świadczyć to będzie nie tylko, że ceni swoją godność - co wśród naszych polityków jest rzadką cechą - lecz także, że zachowała zdrowy rozsądek.
Ponad 10 mld zł na dodatek dla seniorów przeznaczonych zostanie m.in. z Funduszu Pracy. Tyle że prawo nie pozwala wydawać pieniędzy z tego funduszu na emerytów.
- Łowienie ryb na wędkę i byle jaką przynętę się skończyło. Teraz trzeba pływać łódką po jeziorze z echosondą - twierdzą ekonomiści. W przyszłym roku budżet znajdzie się na granicy.
- Słyszałem, że wszystkie państwa UE czy zdecydowana większość państw ma deficyt - stwierdził w środę Andrzej Dera, prezydencki minister. W rzeczywistości w 2017 r. w Unii Europejskiej było 13 krajów z nadwyżką budżetową.
Dochód podstawowy i plan inwestycji publicznych stały się symbolem rozdmuchanego budżetu we Włoszech. To rodzi ogromne obawy, zwłaszcza krajów strefy euro. Efektem jest wzrost niepewności na rynkach. Widmo powtórki greckiego kryzysu wciąż jest w pamięci decydentów z Brukseli.
- To będzie koniec euro - uznał Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, komentując zapowiedziane przez włoski rząd zwiększenie deficytu budżetowego w przyszłym roku. - Rozmawiać mogę tylko z osobami trzeźwymi - odpowiedział w swoim stylu włoski wicepremier Matteo Salvini. Zaś wicepremier Luigi Di Maio dodał: - Komuś przeszkadza, że Włochy zaczęły podnosić głowę, a politycy wreszcie realizują obietnice.
Pierwsze czytanie ustawy budżetowej na rok 2019 w Sejmie. Rząd chwali się zwiększaniem wydatków i rekordowo niskim deficytem, opozycja wytyka populizm i pompowanie pieniędzy do swoich.
Plany rządu na 2019 r. opierają się na założeniu, że gospodarka dalej będzie szybko rosła. Dotychczasowy szybki wzrost gospodarczy ułatwiał zarówno zwiększanie wpływów podatkowych, jak i ograniczanie niektórych wydatków, co pozwoliło na sfinansowanie programu "Rodzina 500 plus". Niestety, oznacza to, że rząd przejada dobrą koniunkturę na bieżące programy, zamiast przygotowywać polskie finanse publiczne na spowolnienie gospodarcze, które wcześniej czy później przyjdzie.
Dochody podatkowe mają wzrosnąć o 5,6 proc., a wpływy z VAT o 7,3 proc. - zakłada rząd w projekcie ustawy budżetowej na 2019 rok.
Mamy deficyt budżetowy w wysokości 900 mln zł. Jeszcze dane za czerwiec pokazywały sporą nadwyżkę, ale lipiec przyniósł nowe dane. Jednak podobnie jak w ubiegłym roku rząd będzie nas poważnie zadłużał dopiero na jesieni.
Prawdopodobnie na posiedzeniu Sejmu w połowie września rząd złoży projekt ustawy, który przedłuży obowiązywanie podwyższonych stawek VAT (8 i 23 proc.) na 2019 r. - PiS kłamie i oszukuje. Obniżenie VAT miało być jednym z głównych osiągnięć PIS - atakowała w środę Nowoczesna.
Rząd przyjął we wtorek wstępny projekt budżetu na 2019 rok. Ma być dużo lepiej niż w 2018 r. - deficyt budżetowy spadnie do 28,5 mld zł (zamiast 41,5 mld zł planowanych na bieżący rok).
Deficyt budżetowy rośnie szybciej, niż szacował resort finansów, i już na koniec lipca mamy dziurę w kasie państwa. Tylko w jeden miesiąc rząd wydał o 10 mld zł więcej, niż wpłynęło z podatków.
Na koniec czerwca w budżecie nadal było aż 9,5 mld zł nadwyżki. Mimo to na koniec roku będzie to 41,5 mld zł deficytu. Podobnie jak rok wcześniej, rząd zacznie wydawać pieniądze dopiero jesienią.
Na koniec kwietnia w budżecie państwa było 9,1 mld zł nadwyżki - to bardzo dobre dane. Zgodnie z planem Ministerstwa Finansów dziura w kasie państwa pojawi się dopiero po trzecim kwartale. Na koniec 2018 r. będziemy mieli 41,5 mld zł deficytu.
W ubiegłym roku Narodowy Bank Polski wpłacił do budżetu 8,74 mld zł. W tym roku już tak dobrze nie będzie, bo 2017 r. bank centralny zakończył 2,5-mld zł stratą.
Mimo świetnej sytuacji finansów publicznych premier Mateusz Morawiecki chce głębiej sięgnąć do kieszeni najbogatszych Polaków. Podwyżkę świadczeń - tzw. daninę solidarnościową - dla osób niepełnosprawnych ma zgodnie z zapowiedziami szefa rządu sfinansować 0,5 proc. najbogatszych rodaków.
Realizacja najnowszych obietnic rządu PiS to koszt ok. 5-7 mld zł rocznie - szacuje fundacja prof. Leszka Balcerowicza Forum Obywatelskiego Rozwoju. Część zapowiadanych zmian jest zdaniem ekonomistów zabiegiem wyłącznie wizerunkowym, bo w rzeczywistości nie wesprze polskich przedsiębiorców.
W piątek agencja Standard & Poor's pozostawiła rating Polski na poziomie BBB+. Podniosła za to perspektywę - ze "stabilnej" na "pozytywną".
- Kiedy koniunktura jest dobra, wszystko działa. Problemy z długiem publicznym ujawniają się dopiero podczas kryzysów, a my takiej sytuacji kryzysowej nie przechodziliśmy przez ostatnie 30 lat - mówi "Wyborczej" Jakub Sawulski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, ekonomista Instytutu Badań Strukturalnych.
Ministerstwo Finansów pochwaliło się dziś świetnymi wynikami za ubiegły rok. Mimo że w ustawie budżetowej zapisano 59,3 mld zł deficytu, później szacowano go na 30 mld zł, to finalnie wyszło zaledwie 25,4 mld zł. To oznacza, że gdyby nie program 500 zł na dziecko, mielibyśmy w Polsce budżet zrównoważony, bez dziury w kasie państwa.
W poniedziałek wieczorem prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową na 2018 rok. Dziura w budżecie nie może przekroczyć 41,5 mld zł. To więcej niż prognozowane przez Ministerstwo Finansów na ubiegły rok 30 mld zł.
Równolegle do negocjacji zmierzających do utworzenia wielkiej koalicji rządowej w Niemczech trwają rozmowy niemiecko-francuskie dotyczące koniecznych reform w strefie euro i generalnie w Unii Europejskiej.
- Ten budżet jest dobry dla rodzin PiS i rodzin Radia Maryja, dla swoich, a nie dla Polaków - grzmiał z mównicy sejmowej podczas drugiego czytania ustawy budżetowej na 2018 r. Sławomir Neumann (PO). Wtórował mu poseł Kukiz'15 Błażej Parda: - W tym roku PiS zadłużył każdego Polaka o kolejne 2,5 tys. zł.
Po raz pierwszy w tym roku, na koniec listopada, rząd pokazał deficyt w kasie państwa. To ledwie 4 proc. całorocznego planu.
Na koniec września w kasie państwa była 3,8-miliardowa górka - poinformowało dziś Ministerstwo Finansów. Ale to oznacza, że w ciągu trzech ostatnich miesięcy 2017 r. rząd wypracuje deficyt na 35 mld zł.
Kryzys finansowy na razie nam nie grozi, ale strategia nastawiona na doraźne kupowanie poparcia elektoratu wystawia kasę państwa na rosnące ryzyko.
Dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego rząd chce w przyszłym roku wydać 75 mld zł na cele społeczne. Wydatki budżetowe pierwszy raz zbliżą się do rekordowych 400 mld zł, a całego sektora finansów publicznych - przekroczą 800 mld zł.
Tej informacji ministerstwo długo nie chciało podać. Jak się okazuje, tempo wzrostu wpływów z tego podatku wcale nie jest dwucyfrowe.
- Po sierpniu sytuacja naszego budżetu cały czas jest bardzo dobra. Mamy nadwyżkę, i to taką bardzo silną - ogłosił dziś wicepremier Mateusz Morawiecki. Wcześniej rządzący spierali się, czy wciąż jeszcze mamy nadwyżkę, czy należy pokazać już dziurę w kasie państwa.
Zamiast planowanego na 2017 r. deficytu budżetowego na poziomie 59,3 mld zł w rzeczywistości dziura w kasie państwa ma wynieść 32,9 mld zł. Tak wynika z opublikowanego we wtorek uzasadnienia do projektu ustawy budżetowej na przyszły rok.
To nie rząd PO-PSL rozszczelnił system podatkowy. Za zniesieniem sankcji karnej za zaniżenie VAT lub zawyżenie wielkości jego zwrotu głosowali wszyscy posłowie, również obecna premier Beata Szydło - informuje "DGP". 30-proc. kara wróciła dopiero w 2017 r.
- Nie jest to całkiem nierealistyczne założenie. Ale już nie będzie tak łatwo jak w 2017 r. - tak ekonomiści komentują wstępny projekt ustawy budżetowej na przyszły rok.
Prace nad budżetem już się zaczęły. Opiera się je na optymistycznych założeniach, że wzrost PKB w przyszłym roku wyniesie 3,8 proc., inflacja 2,3 proc., a fundusz płac wzrośnie o 6,3 proc. Nie są to założenia nierealne, ale z pewnością optymistyczne.
Mimo miliardowych wydatków na program 500 zł na dziecko i kosztów sfinansowania obniżonego wieku emerytalnego dziura w kasie państwie ma się w przyszłym roku zmniejszyć do 41,5 mld zł. Sprzyjać ma rządowi mocny wzrost gospodarczy i wyższa inflacja.
To ostatni tak dobry rok dla budżetu państwa. Przez obniżenie wieku emerytalnego w 2018 r. deficyt budżetowy wzrośnie do 2,7 proc. PKB. - Przyszły rok będzie poważnym wyzwaniem fiskalnym - uważają ekonomiści PKO BP.
Copyright © Agora SA