Kubańczycy żądają "jedzenia i prądu" oraz wolnej ojczyzny. To największe protesty od 2.5 roku.
Próba nowego, spokojniejszego przekazu PiS skończyła się, zanim się zaczęła. Co łatwo stwierdzić, czytając relacje z protestów rolników w Warszawie.
Coroczna Socjalna Manifa przeszła po raz kolejny ulicami Warszawy. "Pracownice zjednoczone są niezwyciężone" to główne hasło, które w tym roku przewodziło demonstracji. Kobiety upomniały się o prawo do legalnej aborcji oraz równych praw pracowniczych i socjalnych. Dostało się marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni.
Tysiące polskich rolników protestowało w Warszawie przeciwko polityce klimatycznej Unii Europejskiej i importowi produktów rolnych z Ukrainy. Do protestujących dołączyli koledzy z innych krajów UE, a także polscy górnicy i myśliwi. Marsz rozpoczął się pod Pałacem Nauki i Kultury. Stamtąd manifestacja udała się pod budynek Sejmu, gdzie delegację przyjął marszałek Szymon Hołownia, a następnie w stronę Kancelarii Premiera. Rolnicy w całej Europie od tygodni sprzeciwiają się ograniczeniom nałożonym na nich przez unijne regulacje dotyczące Zielonego Ładu. Według warszawskiego Ratusza, w proteście wzięło udział około 10 tys. osób.
Pod Kujawsko-Pomorskim Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy demonstrowali w sobotę (20 stycznia) zwolennicy uwolnienia skazanych prawomocnym wyrokiem sądu na karę pozbawienia wolności polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. W wydarzeniu uczestniczyli radni PiS, poseł Paweł Szrot i bydgoscy nacjonaliści
Warszawski ratusz poinformował, że w marszu 11 stycznia wzięło udział 35 tys. osób. Politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz związane z nimi media mówią o 100, a nawet 300 tys. Skąd te różnice?
Wyjazd zorganizowało Prawo i Sprawiedliwość, autobusy wyruszyły m.in. z parkingu i okolic Stanisławówki.
Protest Wolnych Polaków to pierwsza tak liczna manifestacja obecnej opozycji, którą partia Jarosława Kaczyńskiego organizuje po przejęciu władzy przez Koalicję 15 Października. Do Warszawy politycy Prawa i Sprawiedliwości zwieźli autokarami działaczy i sympatyków PiS. Demonstracja w obronie pisowskiej TVP i uwięzionych byłych posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, skazanych prawomocnym wyrokiem na karę dwóch lat więzienia, rozpoczęła się pod Sejmem. Następnie protestujący mieli udać się pod siedzibę Telewizyjnej Agencji Informacyjnej na placu Powstańców, który okupują poprzednie władze, a na dyżury chadzają tam posłowie PiS. Tuż przed rozpoczęciem marszu prezydent Andrzej Duda zdecydował się po raz drugi (tym razem skutecznie) ułaskawić skazanych Kamińskiego i Wąsika.
Przemysław Czarnek zapowiedział, że ludzie jadą do Warszawy w odpowiedzi na otwartą wojnę, którą wywołał Donald Tusk. Postanowiłem pojechać razem z nimi.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości mówili "Wyborczej" w ostatnim tygodniu, że spodziewają się na marszu 11 stycznia 20 tys. osób. Ratusz przekazał nam jednak informację, że w sumie tego dnia w Warszawie może pojawić się ponad 100 tys. demonstrujących.
Warszawski ratusz zapowiada spore utrudnienia w trakcie manifestacji zaplanowanych przez Prawo i Sprawiedliwość. Bo na jednym wydarzeniu się dzisiaj nie skończy. 11 stycznia autobusy mogą jeździć innymi trasami, a policja prawdopodobnie zamknie część ulic.
Dzisiejsza demonstracja początkowo miała się odbyć pod hasłem "obrony demokracji i wolności słowa". Po zatrzymaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika liderzy Prawa i Sprawiedliwości zmieniają narrację. Teraz zamierzają twierdzić, że działania sądu policji i rządu Donalda Tuska są nielegalne.
Premier Donald Tusk zaprosił na wiec w Gdańsku w kolejną rocznicę śmierci byłego prezydenta tego miasta. W Warszawie swoje obchody tego tragicznego wydarzenia zapowiada Lotna Brygada Opozycji.
- Czekałyśmy 31 lat, skończyła nam się cierpliwość - słychać na demonstracji w sprawie aborcji pod pomnikiem Mikołaja Kopernika w Warszawie. - Aborcja powinna być bezpłatna, dostępna lokalnie, finansowana z budżetu przez NFZ i dostępna na żądanie do 12. tygodnia ciąży - wylicza Agnieszka, jedna z uczestniczek protestu.
"Aborcja jest kluczowa! Była kluczowa dla wyniku wyborów i jest kluczowa dla osób, które mogą zachodzić w ciąże. Chcemy przypomnieć politykom, że patrzymy im na ręce" - zapowiadają organizatorki manifestacji, która 7 stycznia odbędzie się w Warszawie i innych miastach Polski.
Kulminacją pospolitego ruszenia był 15 października 2023 roku z akcydentalnym happeningiem we wrocławskim Jagodnie, gdzie obywatele czekali całą noc na dostęp do urny.
Były wrocławski radny PiS Tomasz Małek podczas demonstracji w obronie TVP mówił, że "musi się polać krew zdrajców", co można odebrać jak nawoływanie do zbrodni albo do udziału w masowym zamachu. Ale politycy PiS, którzy uczestniczyli w demonstracji, nie kwapią się, by zawiadomić prokuraturę.
"Murem za Grzegorzem Braunem" - pod takim hasłem pod Sejmem odbyła się demonstracja zorganizowana przez zwolenników posła Konfederacji.
Organizator planował przeprowadzić demonstrację upamiętniającą Eligiusza Niewiadomskiego przed wejściem do Galerii Sztuki "Zachęta" w rocznicę zabójstwa prezydenta Narutowicza. Tłumaczył, że chce "upamiętnić bohatera wojny polsko-bolszewickiej". Poszlaki prowadzą do otoczenia Wojciecha "Jaszczura" Olszańskiego.
Białorusini zebrali się o godz. 13 na rondzie de Gaulle'a. Trzymali portrety przywódców opozycji, dziennikarzy, obrońców praw człowieka, którzy zostali uwięzieni przez reżim Łukaszenki.
21 listopada 2013 roku ówczesny prezydent Ukrainy, prorosyjski Wiktor Janukowycz ogłosił wstrzymanie negocjacji akcesyjnych Ukrainy z Unią Europejską. Wywołało to masowe protesty w Kijowie i ten dzień uznaje się za początek Euromajdanu - trwających trzy miesiące manifestacji i zamieszek. W czasie protestów w Kijowie zginęło 99 osób, ponad 3 tys. zostało rannych. Udało się jednak odsunąć od władzy prorosyjski rząd, a w marcu 2014 roku Ukraina podpisała umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską.
- Dżihadyści, tak jak naziści kiedyś, uważają, że nasze wartości: humanizm, wiara i moralność dzielą nas i osłabiają. Oni wierzą, że świat nie dopuści do zniszczenia Hamasu, tak jak zniszczono Isis i Al-Kaidę. Sądzą, że świat zachodni jest tchórzliwy, a antysemityzm silniejszy. Drodzy przyjaciele - oni się mylą! - mówił podczas demonstracji proizraelskiej w Warszawie Ja'akow Liwne, ambasador Izraela w Polsce.
Przez Warszawę przeszedł marsz solidarności z Palestyną. O demonstracji zrobiło się głośno kilka dni temu, kiedy władze Warszawy odmówiły jej zarejestrowania. Ostatecznie jednak sąd przyznał rację organizatorom.
Władze Warszawy odmówiły organizatorom zarejestrowania demonstracji propalestyńskiej, która miała mieć swój finał pod ambasadą Izraela. Odmowa była argumentowana kwestiami bezpieczeństwa. W czwartek, 16 listopada, Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję prezydenta miasta.
Zakaz dotyczy demonstracji, która miała się zakończyć przed ambasadą Izraela na Ochocie. Jak odmowę na zarejestrowanie manifestacji tłumaczą warszawscy urzędnicy?
Miało nie być rozliczeń, bo w policji jest zbyt wiele wakatów. Nie minął jednak miesiąc od wyborów, a policja i prokuratura przypomniały sobie o sprawie sprzed trzech lat. Setki osób z Warszawy dostały wezwania w sprawie zajść w trakcie Strajku Kobiet.
- Dzisiaj w Warszawie pada deszcz, ale na ludzi w Gazie spadają rakiety - podkreślali uczestnicy niedzielnej (5 listopada) demonstracji w Warszawie przeciwko działaniom Izraela w Strefie Gazy. Kilkaset osób przeszło ze Starego Miasta pod ambasadę USA.
Uczestnicy pierwszego zgromadzenia wyrazili solidarność z ofiarami Hamasu, drudzy - z Palestyńczykami z Gazy. Pierwsi wspominali ofiary i uprowadzonych przez terrorystów. Drudzy przekonywali, że trzeba nałożyć sankcje na Izrael. Obie demonstracje odbyły się w Warszawie równocześnie.
Setki tysięcy demonstrantów wyszło w sobotę na ulice miast w Europie, Stanach Zjednoczonych, na Bliskim Wschodzie i Azji, by okazać wsparcie Palestyńczykom. To odpowiedź na izraelską operację lądową w Strefie Gazy, której celem jest zniszczenie Hamasu i odbicie zakładników oraz odwetowe bombardowania. "Stop masakrze Gazy" i "Wszyscy jesteśmy Palestyńczykami" nieśli na transparentach protestujący w Londynie, gdzie odbył się jeden z najliczniejszych marszów.
- To hasło kojarzyło się z czystkami etnicznymi, było skrajnie antysemickie - mówią eksperci o transparencie, z którym norweska studentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przyszła na propalestyńską manifestację w stolicy. W internecie można podpisać petycję do rektora uczelni o wyciągnięcie konsekwencji wobec Norweżki.
Dziekan wydziału lekarskiego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wezwał dzisiaj w trybie pilnym studentkę, która w trakcie sobotniej demonstracji propalestyńskiej niosła antysemicki transparent. Zdjęcie studentki obiegło cały świat, a w jej sprawie głos zabrali Andrzej Duda, Rafał Trzaskowski oraz ambasador Izraela.
"Żydzi i chrześcijanie razem w ulewie, bo nie możemy milczeć" - napisał naczelny rabin Polski Michael Schudrich o wiecu przed ambasadą Izraela. W niedzielę odbyło się tam zgromadzenie pod hasłem "Solidarni z Izraelem".
Ambasador Izraela w Polsce wzywa do działania polskie władze, a postawę jednej z protestujących nazywa otwarcie antysemicką. Oburzenie wzbudził transparent, który na manifestację przyniosła jedna z uczestniczek.
"Zawsze jestem za tą słabszą stroną, mordowanie cywilów zawsze jest zbrodnią, powody nie mają znaczenia" - deklarowali demonstranci protestujący w Warszawie przeciwko działaniom Izraela w Strefie Gazy.
Osiem lat wydeptywaliśmy ulice w deszczu, mrozie i upale, ale było warto! Podła władza musi przeminąć, zwyciężyliśmy! - mówi Karol Słowiński, lider bydgoskiego KOD. I zaprasza wszystkich bydgoszczan na świętowanie zwycięstwa demokratycznej opozycji w wyborach 2023.
Hit z lat 30. XX wieku "Ta ostatnia niedziela" zabrzmiał w piątek (13 października) na Starym Rynku w Bydgoszczy. Bydgoszczanie po raz ostatni przed nastaniem ciszy wyborczej wyrazili wsparcie dla kandydatów demokratycznej opozycji i zachęcali do udziału w niedzielnych wyborach.
Wiersz Aleksandra Błoka poleca Andrzej Zagozda.
Wybraliśmy najciekawsze hasła, które pojawiły się na Marszu Miliona Serc.
- Chcemy realnej opieki ze strony państwa dla wszystkich wykluczonych. Chodzi o aborcję, ale także o prawa uchodźczyń, lokatorów czy osób niepełnosprawnych - mówiły organizatorki w trakcie 24. Manify, która przeszła ulicami Warszawy.
Tegoroczna Manifa przejdzie przez Warszawę 30 września. Jej organizatorki opowiadają, czym ich grupa różni się od Strajku Kobiet, dlaczego w tym roku zrezygnowały z demonstracji w Dzień Kobiet i jak ich zdaniem trafić z feministycznymi postulatami do osób bliższych PiS-owi.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.