Policja znalazła agresywnego mężczyznę, który podczas demonstracji w Katowicach krzyczał, że dzieci uchodźców by zamordował.
Policja szuka agresywnego mężczyzny, który podczas demonstracji w Katowicach krzyczał, że dzieci by zamordował. Osoby, które rozpoznają go na zdjęciu, mogą się skontaktować z Komendą Miejską Policji w Katowicach.
- Zrywamy się do pomocy Ukraińcom. Może chcemy odreagować "dzieci z Michałowa"? Wtedy nie zachowaliśmy się dobrze. A przecież jesteśmy dobrzy - mówił prof. Maciej Duszczyk, ekspert ds. migracji, podczas spotkania z uczniami w Senacie pt. "Uchodźcy i nacjonaliści".
Czasem strażnicy odwracają głowy na widok przedzierających się przez granicę uchodźców i udają, że ich nie widzą - słyszymy w Michałowie. Zobacz wideo.
Mieszkańcy Bytowa apelują do polskich władz o humanitarne traktowanie uchodźców na granicy polsko-białoruskiej i organizują zbiórkę darów. - Znamy problemy migracji z własnych doświadczeń - mówi Maciej Kwaśkiewicz, jeden z organizatorów zbiórki.
Każdy może wydrukować plakat z zaginioną dziewczynką z Michałowa i powiesić sobie w oknie. "Bądźmy uporczywym echem. Nie dajmy spokoju bandytom od wywózek. Chodzi o konkretne dzieci, które widziałyśmy, widzieliśmy. Których twarze znamy" - tak Ogólnopolski Strajk Kobiet wspiera oddolną akcję poszukiwawczą.
Władzy służy propagandowa trucizna, to widać w sondażach, ale że tak łatwo jest przyswajana przez tylu obywateli, budzi poważny niepokój. Nie można zobojętnieć ani na to, co robi władza na granicy, ani na to, jak to opisuje.
"Moje serce przepełnia strach o to, co mogło się stać z grupą uchodźców, którzy od ponad dwóch tygodni są porzuceni na granicy, w dziczy, w temperaturach poniżej zera" - w dramatycznym liście otwartym pisze Murad Ismael, działacz na rzecz praw Jezydów. W grupie, o którą się lęka, są co najmniej trzy dziewczynki wywiezione wraz z rodzinami do lasu spod strażnicy w Michałowie.
Tylko nasza władza zakazuje dziennikarzom wstępu do strefy przygranicznej. Na Litwie i Łotwie jest system przepustek. Wideo Justyny Dobrosz-Oracz
Dzieci z Michałowa. W internecie pojawiło się nagranie zrealizowane po białoruskiej stronie granicy, prawdopodobnie w minioną sobotę (9 października), na którym widać czworo dzieci, w tym trzy dziewczynki, które niemal ze stuprocentową pewnością są tymi, które z placówki granicznej w Michałowie zostały 27 września wywiezione przez Straż Graniczną do lasu i przepchnięte na Białoruś.
"Nie zgadzamy się, by jakiekolwiek dziecko skazane było na spędzenie choćby jednej nocy na gołej ziemi, w mokrej, zimnej puszczy" - czytamy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego, który wystosowało środowisko filmowe. List dotyczący sytuacji migrantów na granicy polsko-białoruskiej podpisały m.in. Agnieszka Holland, Olga Tokarczuk i Krystyna Zachwatowicz-Wajda.
"Gdzie są dzieci?" to pytanie z trzewi, na bezdechu. Niesie się echem tym głośniejszym, im dłużej zostaje bez odpowiedzi. Dla tych, którzy dobrem dzieci wycierają sobie gęby, niech będzie gwoździem do trumny.
Sprawa dzieci z Michałowa powinna być wyjaśniona - mówi Rzecznik Praw Obywatelskich. I zadaje kłam narracji Rzecznika Praw Dziecka. Wideo Justyny Dobrosz-Oracz.
Gdzie są dzieci z Michałowa? - chce wiedzieć cała Polska. Straży Granicznej to nie interesuje. W wydanym w piątek (1 października) na ten temat komunikacie pogranicznicy mijają się z prawdą. I przeprowadzają kolejne wywózki na Białoruś, także małych dzieci.
- Pomóżcie tym dzieciom - o pomoc przerażonym, nieletnim migrantom apelowali w Sejmie politycy opozycji. Walkę zza sejmowej mównicy o godne warunki dla wyczerpanych ludzi stoczyli też zachodniopomorscy posłowie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.